hej dziewczyny....
dwojke dzieci urodzilam w UK i nie moge narzekac.... przy zlych wynikach badan krwi (mialam wysoka anemie) bylam od razu pod specjana opieka... oni znow dziwia sie, ze w PL kobieta przy kazdej wizycie jest niepotrzebnie poddawana badaniu ginekologicznemu...
moja kolezanka pierwsze dziecko rodzila w PL i w UK zaszla ponownie w ciaze... niestety poronila.. ma zal do tutejszej opieki... ale powiedzcie same... w jaki sposob uratowalby polski lekarz 6 tyg. plod. ktoremu serduszko przestalo bic?? w zaden... ja wiem, ze chodzi o to, ze kobieta nie moze poradzic sobie ze strata dziecka i wini wszystkich dookola... ale niekoniecznie jest to wina ang. sluzby zdrowia...
ja przy pierwszej ciazy mialam problemy... dziecko od poczatku bylo malutkie.. malo wod plodowych... po 36 tyg. wykryli, ze plod przestaje wzbierac na wadze i powtorzono mi usg a nastepnie wywolano porod... nie czuje sie zaniedbana w zaden sposob... mysle, ze problem polega tu glownie na barierze jezykowej i nieznajomosci zwyczajow... czesto kobiety nie wiedza, ze moga poprosic o dodatkowe badanie czy mowic jasno o swoich obawach... glowa do gory!! to naprawde sa specjalisci, tylko z nieco innym (czesto "zdrowszym" podejsciem do sprawy )
pozdrawiam goraco i zycze szczesliwego rozwiazania