mysia23
mama dwójeczki
- Dołączył(a)
- 14 Listopad 2006
- Postów
- 4 667
helo, helo....
Ale się stęskniłam za Wami dziewczyny!!!!!!!!
Czytam już od godziny i dopiero ze 20 stron..
nie nadrobię...ryczeć mi sie chce, ale mam nadzieje, ze się wciągnę z powrotem...
Pokrótce wiem co u której i co u malnuszków..
A u nas zacznę od tego, że nie było mnie wieki i strasznie mi z tym...ale siła wyższa i złośliwość rzeczy martwych...zepsuł się nam całkiem laptop i nie mamy kompa...dziś pożyczyłam na kilka dni od mamy,bo musze trochę spraw pozałatwiać i popłacić rachunki..ale to przejściowo...nie wiem kiedy kupimy nowy, bo wszystko się wali...
Popsuł sie aparat, komputer, mąz miał robote u faceta, który w połowie tynkowania domu w połowie zrezygnował, bo mu sie nie podobało, bo myslał, ze bedzie inaczej i co...nie zapłacił...a mąz nie miał z nim umowy, kur......nauczka na przyszlość, no ale w plecy jesteśmy za materiał, wypłaty dla pracowników za tą robotę.. wiec kaski nie ma, i kompa też...
najgorsze, ze ja wymiękam, psychicznie coraz bardziej..ale liczę, ze od jutra się zmieni, bo Filip idzie do przedszkola...
Dopiero teraz do mnie dociera, ze może płakać, że może być problem..jakoś do siebie tego nie dopuszczałam, ale teraz tak myślę..no ale musi iść bo ja nie daje rady....
placzę każdego dnia i czasem nie mam siły by wziac na ręce płaczącą Julię czy zrobić jeść młodemu...staram sie, jak mogę ale czasem to tak daja mi w kość a maz do mnie - "no to wyjdz sobie z domu, jedz do koleżanki, na miasto, przeciez co to", no to ja na to "a dzieci?" a on "no weź je".......ja pierd...toż mi atrakcja...
na szczesxcie ani Filip ani Julia nie choruja, całe lato było cudownie, cieszę sie, ze troche ciepło było, bo już to zimne lato mnie dobijało, a dzis wychodze na dwór a tu zimno jak nie wiem...eah...
no nic będe pisac po trochu co i jak jak będe mieć kompa...a może po weekendzie coś uda sie kupić...
miłego wieczorku...
Ale się stęskniłam za Wami dziewczyny!!!!!!!!
Czytam już od godziny i dopiero ze 20 stron..
nie nadrobię...ryczeć mi sie chce, ale mam nadzieje, ze się wciągnę z powrotem...
Pokrótce wiem co u której i co u malnuszków..
A u nas zacznę od tego, że nie było mnie wieki i strasznie mi z tym...ale siła wyższa i złośliwość rzeczy martwych...zepsuł się nam całkiem laptop i nie mamy kompa...dziś pożyczyłam na kilka dni od mamy,bo musze trochę spraw pozałatwiać i popłacić rachunki..ale to przejściowo...nie wiem kiedy kupimy nowy, bo wszystko się wali...
Popsuł sie aparat, komputer, mąz miał robote u faceta, który w połowie tynkowania domu w połowie zrezygnował, bo mu sie nie podobało, bo myslał, ze bedzie inaczej i co...nie zapłacił...a mąz nie miał z nim umowy, kur......nauczka na przyszlość, no ale w plecy jesteśmy za materiał, wypłaty dla pracowników za tą robotę.. wiec kaski nie ma, i kompa też...
najgorsze, ze ja wymiękam, psychicznie coraz bardziej..ale liczę, ze od jutra się zmieni, bo Filip idzie do przedszkola...
Dopiero teraz do mnie dociera, ze może płakać, że może być problem..jakoś do siebie tego nie dopuszczałam, ale teraz tak myślę..no ale musi iść bo ja nie daje rady....
placzę każdego dnia i czasem nie mam siły by wziac na ręce płaczącą Julię czy zrobić jeść młodemu...staram sie, jak mogę ale czasem to tak daja mi w kość a maz do mnie - "no to wyjdz sobie z domu, jedz do koleżanki, na miasto, przeciez co to", no to ja na to "a dzieci?" a on "no weź je".......ja pierd...toż mi atrakcja...
na szczesxcie ani Filip ani Julia nie choruja, całe lato było cudownie, cieszę sie, ze troche ciepło było, bo już to zimne lato mnie dobijało, a dzis wychodze na dwór a tu zimno jak nie wiem...eah...
no nic będe pisac po trochu co i jak jak będe mieć kompa...a może po weekendzie coś uda sie kupić...
miłego wieczorku...