reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy mamy w Cz-wie stosują BLW?

reklama
Ja też nie próbowałam kandyzowanego i bałabym się chyba:-) Używam jedynie suszonego do drobiu, a surowy w zimie wyciskam do herbatki rozgrzewajacej ale mikroskopijne ilości:-)
 
Jordgubbe, Ekspertko nasza:-) Co tam u Was dobrego? U nas spoko wszystko, tylko ja oczywiście mam już nowe schizy czytając różne fora o rozszerzaniu diety (chyba nie powinnam:-), że za mało mała dostaje posiłków. Albo ja jestem jakaś niezorganizowana albo nie wiem. Bo wychodzi na to, że razem jemy śniadanie, potem spacery spacery i spania i wychodzi na to, że drugi posiłek to jest w porze obiadowej kiedy jemy razem z mężem też. I jakoś w międzyczasie nic nam się nie udaje. Na kolację/podwieczorek już się robi zwykle zbyt późno, bo mała zwykle ok. 19-20 idzie spać, czyli wcześniej jest marudna, kąpiel, i nie ma kiedy.
Poza tym naczytałam się o jakichś dwóch daniach żeby dawać, przecież to paranoja jakaś skoro my jemy w 90% jedno danie na obiad.
Wydaje mi się, że dietę ma mega urozmaiconą, są i kasze i warzywa i owoce i mięsko i ryby i to nieszczęsne żółtko, to co bardziej płynne podaję łyżeczką (bo stwierdziłam,że nie będę udawać, że owsianka ma postać stałą) do łapki też proponuję różne rzeczy, przebojem jest jabłko.

I teraz - jak to jabłko podawałaś? Nie mam mikrofali, robiłam na parze, to mi raz wyszło za miękkie, raz za twarde, nie wiem czy skórkę zostawiać czy nie, w jakich kawałkach.
 
Jordgubbe Hehe:-) No bo to tak jest, że pewnie się przechodzi przez bardzo podobne rozważania na konkretnych etapach rozwoju dziecka. Przypomniało mi się jak pisałaś że Łucja piła z kubeczka jezyczkiem - moja teraz robi dokładnie to samo.
Pocieszyłaś mnie, że też nie robiłaś tych posiłków w 1 roku nie wiadomo ile. W sumie przesada w drugą stronę też nie jest dobra, bo tym samym zmniejsza się ilość mleka w diecie a ono powinno być podstawą.
I tak Cię podziwiam że pracowałaś w domu pełny etat.

Spróbuję z tą gruszką tak jak napisałaś. A żółtko mam na myśli to, że zalecają 1/2 co drugi dzień, czego podejrzewam nikt nie robi w praktyce, bo trochę się zje, trochę zostanie itd. Ale żółtko ok, smakuje jej z oliwą i brokułem albo po prostu dodane do czegoś tam.
To co faktycznie na chwilę obecną sama zjada to ogórek surowy i kiszony oraz długi chrupek kukurydziany. Seler naciowy podałam surowy to sobie dziamgała więc myślę że trochę soku przyswoiła.
Muszę kupić jakąś cielęcinę i ugotować paski do rączki.

Zastanawiam się nad zakupem miseczki z przyssawką, żeby z tego mogła rączkami nabierać np. gęstą kaszkę czy owsiankę. Miałaś coś takiego?
 
Dzięki za kolejny polecony produkt, na pewno kupię taką miseczkę bo widzę że mała zainteresowana jedzeniem.
Śmiesznie u nas ostatnio, nie mogę jakoś się zebrać w sobie na gotowanie tych warzyw w słupkach na parze przez odpowiedni czas, a jak już to robiłam, to Jagoda jest totalnie niezainteresowana taką postacią. Do jabłka ugotowanego tak samo, nawet już wypracowałam odpowiednią miękkość. Gruszka - be. Natomiast surowe, od razu wchodzą.

Mam pytanie jeszcze - pamiętasz kiedy podałaś kaszę gryczaną? Z czymś? I taką "zwykłą", czy jakąś eko specjalną:-)
 
Jordgubbe Jak tam po urlopie? Dziś będziemy testować miseczkę którą poleciłaś.
Co do jedzenia, to kaszę gryczaną dałam właśnie zmieloną ze względu na wartości odżywcze. Fajnie smakuje z dodatkiem warzyw.
Choć płatki owsiane podaję jej w całości, to może i tą kaszą by się nie krztusiła? Ale wolę nie sprawdzać skoro u Was to nie wypaliło:-)
Ale dałam pomarańczę - super opcja, zajada sobie i bardzo jej smakuje.

A poza tym pomimo tego że się staram i mam czas, to mam wrażenie że kręcimy się w jakimś zamkniętym kręgu konkretnych produktów.
Warzywa z pary w ogóle się nie sprawdzają - żadna cukinia, bakłażan, dotknie tylko i nawet nie rusza.
Niezmiennie przebojem jest surowy ogórek, surowe jabłko, wafle ryżowe i chrupki ryżowe.

Natomiast odkryłam ostatnio amarantus - można kupić w postaci "popingu", gotowy, i dodawać do wszystkiego - takie małe kuleczki. Podobno nazywany złotem inków. Bogaty w wapń, żelazo. Polecam!
 
reklama
Do góry