reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

ja też poroniłam....

kasikz dziękuję Ci bardzo!myślę,że potrzeba mi czasu.jak patrze na maluszki to łzy same płyna mi z oczu-nie umiem ich powstrzymać.mam już na szczęście 5 letniego Synka i dla niego jeszcze się trzymam
 
reklama
Nie potrafię jeszcze o tym rozmawiać.....to tak strasznie boli......w poniedziałek poszłam na rutynową wizytę do gin i tam usłyszałam wyrok - nie widzę akcji serca, pani dziecko nie żyje...............w środę urodziłam córeczkę w 19 tygodniu ciąży, niestety malutka była martwa. Nawet jej nie widziałam, nie mogłam się z nią pożegnać...............A jeszcze tydzień temu machała do nas z ekranu usg......
Lekarze w szpitalu pocieszają, że lepiej, ze to się stało teraz niż w 40 tyg.....bo według nich malutka nie miała szans na przeżycie. Jakie to pocieszenie dla matki, która pokochała tą maleńką istotkę.........Nikomu nie życzę, aby musiał przez to przechodzić......
Jest mi tak strasznie smutno...... nie wiem, jak przetrwam pogrzeb córeczki......... mieliśmy niebawem wybierać wózek, a musimy wybrać trumienkę............
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że lekarze nie wierzą, że nie powiedziano mi w czasie badania usg prenatalnego w 12 tyg, że malutka może nie przeżyć......a my naprawdę nic nie wiedzieliśmy, bo nawet tydzień temu słyszeliśmy od gin prowadzącej, że dzieciątko jest zdrowe i nic nie zagraża....................
Nie wiem czy kiedykolwiek ten ból minie..............a boli baaaaaaaaaaaardzo
 
Agamati....tak mi przykro...wiem dokładnie co czujesz....Ja straciłam synka w 21 tc i pogrzeb zniosłam bardzo zle.Do tej pory ne umiem spokojnie patrzeć na ten mały grobek choć minął już prawie rok
 
poronilam tak to brzmi a dla mnie moje dziecko umarlo w dwudziestym tygodniu zoslala mi pustka zal i
zazdrosc gdy patrze na inne mamy i pytanie dlaczemu to znowu ja bo to nie pierwszy raz tylko trzeci
tylko ze tym razem widzialm mojegoo synka byl dla mnie najsliczniejszy taki malutki i
bezbronny do ostatniej chwili czulam jego ruchy jakby walke o przetrwanie prosbe o to zeby mogl zyc
ale niestety odeszy mi wody nie potrafie zapomniec stwazam pozory ale gdy nie ma nikogo placze
nie potrafie wyjsc z domu spotkac sie ze znajomymi bo co ja mam im powiedziec
jak mam im opowiedziec ze byl taki malutki bezbronny ze nigdy nie uslysze jego placzu i slowa mamo
nie mam sily zeby zyc w kazdej sekudzie w ktorej o nim nie mysle albo kazdy usmiech ktory pojawi sie na mojej
twarzy
wywoluje u mnie poczucie winy ze zapomnialam a ze nasz Anoś jest tam sam czeka na kremacje i na powrut do domu
dlaczemu nie moge go przytulic zobaczyc jego pieknej buzi pieknych dlugich paluszkow malego zadartego noska
takiego jak moj nigdy nie poznam jego koloru oczu tak sie cieszylam wyobyazalam sobie jak to
bedzie jak przemeblujemy pokuj szukalam lozeczka wozka odwazylam sie i kupilam kocyk co zrobilam zle
czulam sie swietnie smialam sie ze mam wiecej energi w ciazy niz przed a tu nagle bol
krwawienie odejscie wod i czekanie moze sie uzupelnia bo to wraca ale to szczescie nie dla nas okazalo sie
ze wysunela mi sie pepowina i nic sie nie da zrobic tabletki i czekanie na skurcze ktore nie nadchodza tylko ruchy
naszego nalenstwa ktoro jeszscze walczya ja wiem ze juz przegralo bo czuje pepowine ktora mi wystaje z pochwy
i strach przed kazdym pujsciem do toalety ze malenstwo wypadnie i znowu szpital tabletki ktore maja zadzialac
wciagu 24 godzin dzialaja juz po godzinie bol mieszajacy sie ze siadomoscia ze nie przyniesie on nic dobrego i
po czterech godzinach jet juz po wszystkim zobaczylismy naszego synka ale on niestety nie zaplakal
nie popatrzyl na nas wygladal jak mala laleczka dla dzieci tylko ze mial zamkniete oczka ktorych nigdy nie otwozy
niech mi ktos powie czy to moja wina co znowu zle zrobialam zle i pytanie czy jeszcze kiedys bedzie mi dane
przezyc magiczny okres ciazy patrzenia na swoj znieksztalcony brzuch czy moj maz poczuje jak jego malenstwo sie
przeciaga i kopie go przez skore i czy kiedys uslysze to magiczne slowo *mamo*
pierwszy raz powiedzialm o tym co czuje dzieki wam dziewczyny i bede sie modlic zeby wkoncu sie nam wszystkim udalo i zeby to forum bylo puste bo wszystkie bedziemy szczesliwymi mamami
 
Aneczla - tak bardzo mi przykro........(*) dla Twojego Synka
Nie wstydź się łez, bólu jaki przeżywasz. Masz prawo płakać, być smutna, ale masz też prawo do uśmiechu...........Twój synek zawsze będzie przy Tobie............
2 tygodnie temu straciłam córeczkę - Oleńkę w 19 tc............dlatego doskonale rozumiem co czujesz................w poniedziałek był pogrzeb Oleńki; zniosłam go bardzo źle............. codziennie chodzę na grób mojego Aniołeczka..................mogę tam porozmawiać z Oleńką, wypłakać się, powiedzieć, jak bardzo mi jej brakuje, jak bardzo za Nią tęsknię, jak bardzo ją kocham.....................to pomaga!!!!
Pisz na wątku ciąża po poronieniu - są tam cudowne dziewczyny, które zrozumieją Cię, jak nikt inny.
 
Aneczla brak słów.. to przychodzi na myśl gdy pojawia się Nowa Aniołkowa mamusia. Dla Twojego synka zapalam (*) światełko pamięci. A dla Ciebie list..
" Kochana Mamo" Wiem że mnie nie widzisz,nie słyszysz i nie możesz dotknąć...ale ja jestem..istnieje..w Twoim życiu,snach Twoich,Twoim sercu...Istnieje. Kiedy byłem tam na dole,w twoim cieplym brzuchu godzinami zastanawialem sie jak to będzie kiedy będę już przy Tobie,w tym miejscu o ktorym opowiadałaś mi gładząć sie po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać.Ja wsłuchany w twoje opowiesci i kojacy twoj głos chłonąłem każde słowo,każdą informacje a potem cichutko zeby cie nie obudzić kiedy wreszczie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i ciebie jak wyglądasz.Patrzyłem na swoje dziwne nożki i rączki u których nie wiem czemu było dziesięć palcówi i zastanawiałem sie czy jestem do ciebie podobny...Chyba nie-myslalem-bo ty pewnie jestes piekna a ja taki dziwny,pomarszczony...no i po co mi dziesiec palcow -myślałem? A potem nagle wszystko sie jednego dnia zmieniło.Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i juz nie było opowieści.To nie może być prawda-mówiłaś-godzinami . Słuchałem teraz jak płaczesz,krzyczysz,prosisz i błagasz.A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cie barzdo pocieszyc więc wywracałem fikolki żebyś poczuła że ja tu jestem i cię kocham, ale wtedy ty plakałaś jescze bardziej.
A potem nadszedl ten straszny dzień.Zobaczyłem ze ktoś świeci mi po oczach,straszne światlo wpadalo w głąb ciebie, nie wiem skąd a ty powtarzałaś ze będzie dobrze,musi być.Ale płakałaś -słyszałem.Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho.Ktoś już trymał mnie na rękach ale to nie byłaś ty.A potem usnąłem i kiedy otworzylem oczy,wszystko wkoło mnie zalewał błekit w każdych odcieniach.Byłem ten sam-mały,pomarszczony i z dziesięcioma palcami u rąk.Ale ciebie nigdzie nie było_Obok mnie siedział rudy chłopczyk i uśmiechnął sie do mnie.Witaj-powiedział. Gdzie moja mama-zapytałem? I wtedy on opwiedział mi wszystko.Ze nie kazde dziecko trafia do swoich rodzicow,i ze nie niema zwiazku jak bardzo oni kochali i chcieli,ze teraz tu jest moje miejsce,posrod innych malych Aniolkow.Ze bedzie mi ciebie mamo brakowalo ale musimy oboje nauczyc sie zyc bez siebie.I musialem nauczyc sie tak zyc,Nie, nie bylo mi łatwo,plakałem tak jak ty wtedy i cierpialem tak jak ty wtedy.Ale jest mi tu naprawde dobrze.Mma wielu przyjaciol,wiele zabawy,wiele radosci.Ale nie szalejemy calymi dniami na łace,mamo.Pomagamy starszym ludziom przeprowadzic ich na spotkanie tu w niebie.Znajdujemy ich rodziny,mężow,żony,dzieci żeby mogli się z nimi spotkać.Możesz być ze mnie dumna,mamo.Jestem grzecznym Aniołkiem,naprawdę.No..czasem tylko robimy sobie psikusy i troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zachaczamy o klomby kwiatów,ale wiesz... jak się bawimy w berka to czasem nas ponosi...Kiedy tu się znalazłem mój przyjaciel wytłumaczył mi też że nie moge kontaktować sie z toba osobiście..czasem tylko pojawic sie w twoich snach ale nic więcej.Ostatno jednak zaczęłem robić sie powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie działają jak kiedyś.Przyjaciel poptarzył,pokiwał smutno głową i zabrał mnie na ziemię.Usiedliśmu na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem,Wiedziałem że to ty,poznałem twoj głos.Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając że tak bardzo cierpisz,że tak bardzo tęsknisz,ze nie chcesz już żyć....Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś zrobić,żeby Ci pomoc.Bo nie możesz tak dalej cierpieć,musisz żyć bo wobec ciebie jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić.że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc przejść przez zycie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje twoj wielki ból.Więc piszę do ciebie mamo ten list,pierwszy i ostatni.Musisz wziąść się w garść,musisz się uśmiechać,zyć,dzielić się radościa z innymi.Ja cie bardzo mocno kocham i wiem ze to zmojego powodu płaczesz ale tak nie można..Każda twoja kolejna łza powoduje że moje skrzydełka znikają.Kiedy ty sie poddasz ja tez zniknę,Tu na górze istnieje dzieki tobie i twoim myslom o mnie.Ale tylko tym dobrym mysłą.Bo kiedy bedziesz cały czas tak strasznie rozpaczać to żał zaleje twoje srece,smutek przesłoni ci świat i bedziesz tylko myslała o tym co straciłas.Zapomnisz o mnie.Nie ,nie zaperzeczaj ze nigdy nie zapomnisz.Pamięć to zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek-on nie jest dobry.Każdy twoj usmiech to dla mnie radosna chwila.Dzięki tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego.Zebys widziala tą radosć kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili...Z twojego szczescia czerpie swoja sile.Prosze mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myslach.Bo nie długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie... Kocham cie mamo..I nie jesteś sama-pamiętaj.I nie mów że mnie już nie ma! JESTEM..Zobaczysz mnie w oczach swoich dzieci,usłyszysz w radosnym ich śmiechu,poczujesz kiedy przytulać je bedziesz i kołysać do snu.Ja tam zawsze będę,zawsze przy tobie.Zawsze.Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że znikam...a wtedy nic już nie będzie..mnie już nie będzie,,,Kocham cie mamo.
 
Aneczla - ból jakim jest strata dziecka jest ogromny. Daj sobie teraz czas na żałobę i łzy. Przecież to jest ogromna strata!! I jeszcze jak piszesz nie pierwsza :-(
Więc wiesz już że ból ten niestety nie minie... z czasem to My uczymy się z NIM żyć i jest nam "łatwiej".. ale on niestety będzie wracał i niestety powraca. Musisz być silna. Ciężki czas przed Wami. Ale dacie radę. Musicie! My Aniołkowe mamusie jesteśmy bardzo silne. Również zapraszam Cię na wątek głowny. Zobaczysz jak taka terapia grupowa bardzo pomaga poradzić sobie z bólem.. "ciąża po poronieniu".. zapraszam. I jeszcze wirtualnie przytulam.
 
dziekuje wam bardzo kochane za wsparcie. a ten list jest piekny wydrukowalm go i caly czas mam przy sobie. dzisjaj dowiedzialm sie ze we wtorek odbedzie sie kremacja naszego malenstwa a w piatek nasz Anilek wkoncu wruci do domu, bardzo chcemy pochowac go w polsce ale narazie nie mozemy pojechac tak ze przez kilka miesiecy bede go miala przy sobie. dziewczyny jak to jest ze kobiety ktore tak bardzo chca zostac mamami maja tyle problemow a inne szkoda slow
 
Aneczla mi ten list również wiele pomógł. Za każdym razem jak Go czytam wzrusza mnie do łez. Zaglądnij proszę na nasz wątek główny "ciąża po poronieniu".
Moje przemyślenia na ten temat są takie. My tak bardzo pragniemy dziecka że gdy Go stracimy, po ogromnej pustce, bólu i cierpieniu będziemy wstanie wstać i walczyć o kolejny cud. Bo jesteśmy silne. Silniejsze niżeli Nam się wydaje. Każdy z Nas otrzymuje taki krzyż jaki jest wstanie unieść. Nie mniejszy ani nie większy.. tylko taki co jest wstanie unieść.A takie matki z tzw patologii gdyby straciły dziecko które noszą pod sercem to dla nich byłby koniec "problemu". Rozwiązanie go. Tylko by się cieszyły..a takto Bóg chce im dać szanse na to by się nawróciły, przejrzały na oczy..Dlatego obdarza ich dzieckiem.
To jest moja teoria. Mi pomaga zrozumieć... a na pytanie dlaczego My... dowiem się gdy przekroczę bramę i spotkam się z moimi Aniołkami w Niebie.
 
reklama
Mi zdarzyło się to kilka dni temu.
Byłam przerażona.
Powiedzcie mi : jak długo czuje się psychiczny bol?
Całe życie?

Piękny ten list...
 
Ostatnia edycja:
Do góry