reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Już go nie kocham...

Kochane moje dziewczynki...to chyba bedzie ostatni mój post(mam nadzieje ze nie) Moja połowa dostała dzis szał bo dowiedział sie ze pisze tutaj sprawy nasze...prywatne...Zaczął ryczeć na cały dom,popchnął mnie pare razy,i od jutra mam zakaz siadania do komputera...zreszta i tak netu nie bedzie bo zabierze kable...szkoda:-(ale jedno wiem napewno...sam dzis powiedział ze mnie nienawidzi...tylko pierwszy oddac nie pojdzie wniosku o rozwód...:( a jak sie taki wniosek załatwia...gdzie isc i co pisac...moze któras wie...Mam isc do sdadu i poprosic o wniosek?:confused:nie wiem...obiecuje jedno...jemu nie dam sie złamac,jak rodzice odmowia mi pomocy no...to wtedy juz klapa...chce byc jeszcze szczesliwa jednak nie z tym czlowiekiem...bede probowac...zapisze sie teraz do psychologa...zobaczymy...Jakby jakas dziewczyna chciała wiedziec co u mnie i jakie postepy... w przód czy w tył:baffled: to moj numer 793377338 .Mam nadzieje ze mi tlefonu nie zabierze...chco juz pare razy zabrał...chce mnie na sile zatrzymac i gnebic...albo sie zneca...uczniem hitlera byłby wspaniałym...całuje i dobrego zycze:*:tak:
wiesz bardzo, ale to bardzo Ci wspolczuję....Ja powiem Ci tylko jedno...teraz to juz nie patrz na nic, tylko martw się o siebie i o swoje dziecko. Ocen swoją sytuację realnie i nie kieruj się emocjami-bo to jak zawsze, zły doradca.
Jak trzeba to trudno, wezwij tą policję-dziewczyny mają rację, ze to jeden z argumentow w sądzie na twoją korzysc. Psycholog to takze dobry pomysl, raz-pomoze Ci przejsc przez to wszystko, dwa- zawsze moze wydac zaswiadczenie ze do niego chodzisz bo twoj mąż znęcal się psychicznie no i takie tam podobne....zresztą z tego co piszesz to prawda, bo inaczej tego nazwac nie mozna.
Jesli chodzi o pomysł z kochankiem-pomysl bardzo zły(dziewczyny mają racje, ze to dobry argument przeciw tobie i poki co, to radziłabym w takie uklady nie wchodzic:no:ze względu na zaistniałą sytuację czyli sąd przed tobą, sprawa itd.


Ja powiem tylko jedno ....nidgy nie bądzmy pewne swojego losu... zaufanie w związku jak najbardziej.Ale z " pewnoscią" to ostroznie.
Ludzie się zmieniają bo zmieniają ich sytuacje i inni ludzie, po kilku latach moze się okazac ze zyjemy z tyranem ktory nas niszczy.Przez takich ludzi mogą najgorsze mysli przejsc przez glowę. Dlatego zawsze trzeba byc silnym i ostrożnym.
Takim tyranem nie koniecznie musi byc mąż, bo np. moze byc to jego matka, czesem babka(znam taki przypadek) a czasem(wiem, wiem.. o tym nie myslimy) ale my sami mozemy się w taką bestię przerodzic...kurcze dziewczyny masa rzeczy sklada się na takie sytuacje:-(
 
reklama
Avacanda84 mąż wiecznie nie będzie zabierał ze soba kabla od komputera,jeśli zostawi lub wyjdzie po cos z domu zjarzyj.Mnie mój raz myszke schował od komputera bo tez twierdzxił ze za dużo przy nim siedze.Poadziłam sobie i bez myszki.Współczuję Ci tej sytuacji.Najgorzej,że mała na wszystko patrzy.U mnie kiedyś było podobnie.Ja jednak jestem w lepszej sytuacji pod względem rodziców.Zawsze byli ze mną i twierdzili ze mogłam lepiej wybrać.Popieram dziewczyny poszukaj pracy.Powiedz mężowi,że chcesz się dołżyć do rodzinnego budżetu i komputer jest ci potrzebny do wysyłania cv.Stań się niezależna.Będziesz mogła odłożyć pieniądze.Postarajcie sie o przedszkole.Wtedy będzie ci łatwiej.
 
Glupoty piszesz! Chcecie laski czy nie to macie jedynie do wyboru: żyć w tym syfie i sie do niego dostosować alebo zamknąć oczy, zagryźć zęby i się rozstać!
Ja rzuciłam iklka lat temu w pizdu całą moją rodzinę i ich chore poysły na moje życie. BYło trudno ciężko i ni efajnie, musiałam zapieprzać na killku posadach (w tym myć kible na uczelni w ramach bycia sprzątaczką) ale dzis... skonczylam szkole, mam super prace, kolejne dziecko w drodze (poprzednie poronilam - szkoda ale zdarza sie). Tamto się działo niemal 12 lat temu, teraz jest bosko :).

Polecam wzięcie spraw we wlasne rece!

Proponuję, żebyś przeczytała swój post za rok. Będziesz już matka, będziesz miała na rękach malutkie dziecko, całkowicie od siebie zależne. Spróbuj sobie wtedy przypomnieć swoją sytuację sprzed lat i zastanów się czy to wszystko udałoby Ci się gdybyś jednocześnie musiała chronić tą małą istotkę.
To pierwsza uwaga.
Druga jest taka - że nie każdy ma w sobie tyle siły i wiary we własne możliwości. Nie kazdego stać na podjęcie takich trudnych życiowych decyzji.
Co wg Ciebie ma zrobić dziewczyna taka jak Avacanda - spakować siebie i dziecko i poprostu wyjść na ulicę? I co dalej?
Według mnie oczywistym jest, że powinna zakończyć ten chory związek. Ze względu na siebie i ze względu na dziecko. Ale działac nalezy rozważnie - bo ta decyzja nie dotyczy tylko jej samej, ale tez i jej córki, która jest od niej zupełnie zależna.

Avacanda - nie wiem czy masz już dostęp do sieci. Trzymam kciuki, żeby się udalo. Może masz jakąś koleżankę siedzacą w domu u której mogłabys zostawiac małą jeśli znajdziesz pracę? Zawsze to dodatkowy grosz - dla Ciebie praca - dla takiej "niani" zawsze jakiś pieniążek. A jesli nie to może żlobek? Wiem, ze ciężko o miejsca, ale tam też pracują ludzie, z każdym dyrektorem można porozmawiać w 4 oczy, przedstawić sytuacje..
Zamiast wciąż rozmyślać... zacznij powoli realizować swoje plany.
Trzymam kciuki.
 
Proponuję, żebyś przeczytała swój post za rok. Będziesz już matka, będziesz miała na rękach malutkie dziecko, całkowicie od siebie zależne. Spróbuj sobie wtedy przypomnieć swoją sytuację sprzed lat i zastanów się czy to wszystko udałoby Ci się gdybyś jednocześnie musiała chronić tą małą istotkę.
To pierwsza uwaga.
Druga jest taka - że nie każdy ma w sobie tyle siły i wiary we własne możliwości. Nie kazdego stać na podjęcie takich trudnych życiowych decyzji.
Co wg Ciebie ma zrobić dziewczyna taka jak Avacanda - spakować siebie i dziecko i poprostu wyjść na ulicę? I co dalej?
Według mnie oczywistym jest, że powinna zakończyć ten chory związek. Ze względu na siebie i ze względu na dziecko. Ale działac nalezy rozważnie - bo ta decyzja nie dotyczy tylko jej samej, ale tez i jej córki, która jest od niej zupełnie zależna.

Avacanda - nie wiem czy masz już dostęp do sieci. Trzymam kciuki, żeby się udalo. Może masz jakąś koleżankę siedzacą w domu u której mogłabys zostawiac małą jeśli znajdziesz pracę? Zawsze to dodatkowy grosz - dla Ciebie praca - dla takiej "niani" zawsze jakiś pieniążek. A jesli nie to może żlobek? Wiem, ze ciężko o miejsca, ale tam też pracują ludzie, z każdym dyrektorem można porozmawiać w 4 oczy, przedstawić sytuacje..
Zamiast wciąż rozmyślać... zacznij powoli realizować swoje plany.
Trzymam kciuki.
Bardzo mądra rada.Wyjełas moje mysli z glowy:tak:
 
Proponuję, żebyś przeczytała swój post za rok. Będziesz już matka, będziesz miała na rękach malutkie dziecko, całkowicie od siebie zależne. Spróbuj sobie wtedy przypomnieć swoją sytuację sprzed lat i zastanów się czy to wszystko udałoby Ci się gdybyś jednocześnie musiała chronić tą małą istotkę.
To pierwsza uwaga.
Druga jest taka - że nie każdy ma w sobie tyle siły i wiary we własne możliwości. Nie kazdego stać na podjęcie takich trudnych życiowych decyzji.
Co wg Ciebie ma zrobić dziewczyna taka jak Avacanda - spakować siebie i dziecko i poprostu wyjść na ulicę? I co dalej?
Według mnie oczywistym jest, że powinna zakończyć ten chory związek. Ze względu na siebie i ze względu na dziecko. Ale działac nalezy rozważnie - bo ta decyzja nie dotyczy tylko jej samej, ale tez i jej córki, która jest od niej zupełnie zależna.

Avacanda - nie wiem czy masz już dostęp do sieci. Trzymam kciuki, żeby się udalo. Może masz jakąś koleżankę siedzacą w domu u której mogłabys zostawiac małą jeśli znajdziesz pracę? Zawsze to dodatkowy grosz - dla Ciebie praca - dla takiej "niani" zawsze jakiś pieniążek. A jesli nie to może żlobek? Wiem, ze ciężko o miejsca, ale tam też pracują ludzie, z każdym dyrektorem można porozmawiać w 4 oczy, przedstawić sytuacje..
Zamiast wciąż rozmyślać... zacznij powoli realizować swoje plany.
Trzymam kciuki.
Witaj, uważam że za mało wiesz o mnie i o mojej sytuacji sprzed lat żeby wypowiadać się w taki sposób. To że moje dziecko umarło nie oznacza że nie miałam nikogo pod opieką w tamtym czasie. I tak, było mi trudno zarówno finansowo jak i psychicznie ale czas pokazał że to był niezwykle dobre posunięcie. W kazdej chwili powtórzyłabym tamten ruch. Ja przedstawiłam jedynie swoją sytuację, ale autorce watku zaproponowalam spotkanie z psychologiem żeby się przygotowała do zakonczenia zwiazku (jesli chce go zakonczyc w ogole). Zanim napiszesz czy odpiszesz przeanalizuj dokladnie co napisalam.
Nie wypowiadaj sie z pozycji wszystkowiedziacej wiedzmy ple ple. Tu nie da sie zastosowac polsrodkow, z opisu wynika ze facet jest pojebany, wiec albo albo. Jeszcze chwila i przeczytamy ze ja pobil.
 
Avacanda84 ja rowniez podpisuje sie pod dziewczynami
najpierw zacznij dzialac w kierunku jak by sie tu usamodzielnic,aby odejsc

chcialam ci tylko napisac,ze pomysl z kochankiem jest beznadziejny,bo mozesz z deszczu pod rynne wpasc....
najlepiej jest liczyc tylko na siebie

meza masz faktycznie trudnego,jesli oboje sie nie kochacie to moze usiadzcie i porozmawiajcie o tym
w koncu mozna tez w dobrych relacjach sie ze soba rozejsc

zycze wszystkiego dobrego,a przede wszystkim dobrych wyborow
 
Witaj, uważam że za mało wiesz o mnie i o mojej sytuacji sprzed lat żeby wypowiadać się w taki sposób. To że moje dziecko umarło nie oznacza że nie miałam nikogo pod opieką w tamtym czasie. I tak, było mi trudno zarówno finansowo jak i psychicznie ale czas pokazał że to był niezwykle dobre posunięcie. W kazdej chwili powtórzyłabym tamten ruch. Ja przedstawiłam jedynie swoją sytuację, ale autorce watku zaproponowalam spotkanie z psychologiem żeby się przygotowała do zakonczenia zwiazku (jesli chce go zakonczyc w ogole). Zanim napiszesz czy odpiszesz przeanalizuj dokladnie co napisalam.
Nie wypowiadaj sie z pozycji wszystkowiedziacej wiedzmy ple ple. Tu nie da sie zastosowac polsrodkow, z opisu wynika ze facet jest pojebany, wiec albo albo. Jeszcze chwila i przeczytamy ze ja pobil.

Nie wypowiadam się z pozycji wszystkowiedzące wiedźmy ple ple. Nie wiem kogo miałaś pod opieka rzucając 12 lat temu "swoja chorą rodzinę w pizdu" (CYTAT). Nie napisałaś jak sobie poradziłaś skoro jednak miałaś kogoś pod opieką. Powtórzę raz jeszcze - powróć do tego postu za 2 lata, może wtedy spojrzysz na sprawę z innej perspektywy. Uważam, że dziewczyna powinna odejść. Ale gdzie? na ulice? jak na nikogo liczyc nie może a pracy nie ma.
Poza tym raz jeszcze nadmieniam - że nie każdy ma w sobie tyle siły. Ty ją masz i Bogu dzięki, bo teraz dzięki temu jest bosko. Gratulacje ze potrafiłaś wziąść swoje życie w swoje rece. Świat byłby mniej skomplikowany gdyby kazdy tak potrafił. Tyle mam do dodania..
Cudownych 9 miesięcy życzę :-)

PS zarówno ten jak i poprzedni mój post nie był wymierzony przeciwko Tobie, ja popieram odważne zyciowe decyzje, rozumiem jednak że nie każdego na nie stać z takich czy innych względów.
 
Może któras odważy się napsać smsa do Avacanda84.Mąż widocznie na dobre odłączył ja od komputera,nieweidomo co sie z nia dzieje.
 
Dziewczynki mój mąż zabiera myszke i klawiature do pracy, a ja mam drugie schowane:-D.Straszy mnie że telefon mi zabierze jeszcze.Nawet w niedziele mi obiecał ze mnie tak szczaska ze sie nie poznam,bo tak go denerwuje.Zawsze mowiłam mu i bede mówic prawde prosto w oczy.A ogólnie jest do dupy(sorki za słówko)wczoraj moja kochana mamusia sie odezwała po dłuzszym czasie piszac ze jest zdziwiona ze majac tyle lat zachowuje się jak głupia i nierozsądna,nie mam serca dla rodziny,zakochana tylko w sobie,że moja mama chce mnie pokierować abym była szczęśliwa z moim mężem,że zyje w fantazji,no i że trzeba takie chwile przezyc i mieć nadzieje bo to każda młoda dziewczyna przezywa:rofl2: Ona za nim w ogień skoczy,wogóle sa mi obojetni.A ja juz nie wiem co mam mowic bo jestem sama przeciw nimi i przegram.Ale zapisałam sie do psychologa moze on mnie wysłucha i doradzi bo na rodzinke liczyc nie moge.Całuje Was dziewczynki :tak:
 
reklama
Mąz wie o tym psychologu?Rozejrzyj sie za jakąś pracą będzie ci łatwiej bo nie bedziesz uzaleznina od męża.
Faceci są śmieszni niektórzy.I niestety dla twojej mamy nie każda młodo wychodząca za mąz ma tak jak ty.
 
Do góry