reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Luty 2012

było minęło :-), a kolejne porody też miną i szybko się zapomni, bo w sumie po co o tym myśleć :-).

mój też robi glonojada, gdzie popadnie :-p. ostatnio na kolanie robił :-).

od kilku dni zajarzył, że w grzechotce są kolorowe małe kuleczki i bierze ją do rączki i obraca w oprawo i lewo, żeby wprawić w ruch kuleczki. a jak przy tym się skupia i obserwuje :-).

wczoraj w tesco cały pobyt próbował podnieść nogami ten plastik, na którym siadają starsze dzieci w jeżdżących wózkach sklepowych (ja zawsze wkładam fotelik samochodowy do środka wózka, bo ). tak uparcie wierzgał tymi nogami, aż w końcu to podniósł :rofl2:.

a teraz próbuje dorwać mój laptop. jak coś chce (właśnie laptop, albo jak jem obok na macie z talerza), to tak szybko zapieprza do przodu. opanował pełzanie i się cieszy mały zawodowiec :-)
 
reklama
My wczoraj spędziliśmy czas nad wodą,córcia sie wymoczyła a jaką miała radochę,synuś moczył stopki a jak sie cieszył przy tym..poyem lezal sobie na kocyku tzn.ćwiczyl obroty wkoło że co rusz byl poza kocykiem:-D
OJ czas leci pamietam jak rodziłam pierwszego synka a teraz idzie do 2 gimnazjum.Wiecie jak sie cieszę że mam jeszcze pozostała dwójeczkę a malo brakowało a syn byłby jedynakiem.
 
A ja mam takie odczucie, że Martunia ciągle taka malutka i czas powoli biegnie, przy Ani pędził z prędkością światła. U nas marnie z obrotami na razie na boczki za to bardzo się rwie do siadu ciągle podciąga główkę i pcha nóżki do góry.
My też wczoraj byliśmy nad wodą, ale ot górski potok więc zimny. Nie była tam dwadzieścia lat ( jako dziecko spędzałąm tam każde wakacje)no i wszystko już takie inne jest:baffled:
 
Antila - moja tez tylko na boczki i glowe ciagnie do gory. Najlepiej leniuchowi na rekach, bo wszystko widzi. No i na brzuszku po 5 min jest pisk, bo juz zmeczona. Jak ja turlam to ma radoche, ale samej sie nie chce :baffled:
magda - ja mialam traume po 1 porodzie. Wywolywany, bolesny, druga faza, 2 godz, zakonczona proznociagiem. Mlody w wodach zielonych, okrecony pepowina, mial 7 pkt i podawany tlen. Mialam tak jak Dagrab, nie moglam usiasc 2 tyg. Dopiero teraz dowiedzialam sie, ze pekla mi szyjka i ja zszywali. Ze o masakrze krocz nie wspomne. Teraz caly czas zastanawialam sie nad cc, bo nie chcialam tego znow przezywac. A tu mloda psikusa zrobila i jak po 12 pierwsze skurcze poczulam, tak o 15.30 w szpitalu z 8 cm rozwarciem wyladowalam, a godz pozniej tulilam mloda. I karmienie sie udalo, nie tak jak z Mackiem. Generalnie tak to ja moge rodzic ;) i z tego porodu pamietam mniej niz z pierwszego. Tzn z pierwszego pamietam niesamowity bol i niewiele z 2 fazy i tego co po. Tu bolu prawie nie pamietam, za to pamietam sam porod i to co po. Wtedy na nastepne dziecko bylam gotowa po 2 latach, a to i tak z mysla jak cc zalatwic, a teraz marzy mi sie 3 w przyszlym roku, ale niestety nierealne to jest z powodow organizacyjno-logistycznych :-(
 
jeden dzień mnie nie było a czytania...

mój poród nie był ciężki, tzn. teraz tak mówię, ale trauma minęła po ok miesiącu, więc nieźle, była oxy na przyspieszenie i nacinanie, miły lekarz (kolega mojej siostry, więc musiał być miły) i bardzo fajna położna (z przypadku),
na oddziale nie było już tak fajnie, babki dokarmiają dzieci bez wiedzy matek, wmawiają, że za mało ważą i są głodne i trzeba dawać butle, naprawdę łatwo się poddać jak się ciągle słyszy że pani nie ma pokarmu, a im chodzi tylko o to żeby maluchy siedziały cicho, na szczęście przychodziła konsultantka laktacyjna i wszystko prostowała,

też zaczynam chcieć drugiego dzidziusia, tzn. nie teraz, kiedyś ale mój m jest zdecydowanie na nie więc albo go przekonam albo też wpadniemy, nie no żartuję, nie zrobiłabym mu tego,
nasza kruszynka też nie do końca planowana, po prostu raz świadomie było bez zabezpieczenia i bingo:-D, no i były dwie kruszynki ale jedna obumarła jeszcze przed 12 tyg. (na szczęście dowiedziałam się już po)

u nas w nocy szok, mała spała od 20 do 5 ciągiem a potem od 6.30 do 10, bo się przecież nie wyspała,

glonojad:laugh2:
 
ania_kropla, otóż to! dokarmiają dokarmiają. zawsze po kąpieli młodemu spływało z ust białe mleczko. ciekawe skąd skoro ja przed kąpielą nie karmiłam! masz racje-jakoś sobie radzą żeby dzieci były cicho. z jednej strony ok, może dzięki temu jakoś troszkę lepiej tym naszym dzieciakom było, bo nie darły się wniebogłosy :-(, ale wg powinno być to oficjalne i zawsze najpierw powinny prosić matki o ewentualnie odciągnięte mleko.
zresztą takich spraw pierdół jest mnóstwo :crazy:. u mnie w szpitalu położna opierdzieliła mnie, jak poszłam poprosić o nowy jednorazowy smoczek do tej małej szklanej butelki 90ml NAN PRO 1 - nie dała mi, bo powiedziała, że "myje się pod bieżącą wodą!"... :confused2::confused2:... no tak noworodkowi 2 dniowemu myć smoczek zimną wodą z kranu. SUPER! itp. itd. w sumie, to chyba w większości państwowych szpitali tak jest, ech

ale super nocka za Wami! :-)

trina79, młody też nie chciał leżeć na brzuchu, kładłam go na chwilkę i płacz. ale jak opanował obroty na brzuch, to mu się do tego stopnia spodobało, że nawet w nocy śpi na brzuchu, co było nie do pomyślenia.


drugi dzidziuś :-), no tak tak. siostrę dla syna trzeba wykombinować :-)
 
No i nowy tydzien sie zaczal mam nadzieje, ze lepszy niz tamten.
Wypad na plaze nam sie nie udal. Bylo 30 stopni ale taki wiatr, ze namiot to ustawialismy od wiatru nie od slonca. Nawet do wody sie nie dalo wejsc takie faliska byly.
Wykopalam dzieciakom dolek przy brzegu i sie tam chlapaly.
Miskowi specjalnie kupilam maly basenik i zabawki do wody, nawet pieluchy do kapania i doopa, za zimno bylo. Lezal w wozku pod kocykiem caly czas.
Nocka tez przerabana bo zanim wrocilismy, wykapalismy sie, rozpakowalismy to 23 byla. O
polnocy obudzil mnie znowu, juz druga noc Tomasz ze swoja piszczaca zabawka. Ale tak slucham, slucham i mowie kurcze cos mi za bardzo piszczy ta zabawka.
Poszlismy z M a tam Tomaszek znowu mysze upolowal i siedzi sobie kolo niej i ja lapka traca. On nawet jej nie gryzie, conajwyzej popodrzuca sobie tylko je po prostu zamecza na smierc.
No to wzielam pudelko i jak wpadla do tego pudelka to ja wynioslam, jeszcze dosyc zywa byla, mam nadzieje, ze przezyla.
Sasiad ma taki sam problem i mi powiedzial, ze juz dzwonil do urzedu miasta bo naprzeciwko nas i naprzeciwko niego sa domy odebrane przez bank, puste i zniszczone, trawa po kolana i stamtad sie te myszy biora.
A zeby bylo nam jeszcze lepiej mamy od jakiegos tygodnia kolo domu skunksa i o 4 nad ranem sie obudzilam bo normalnie rabalo jak z murzynskiej chaty.
Musial sie gdzies kolo naszego domu zbzic a, ze ten smrod potezny to jakos przez sciany czy okna przeniknelo.
Ja do mojego porodu nie bede wracac, jak ktos chce moze sobie poczytac. Pomimo, ze pisalam Wam, ze bylam traktowana jak ksiezniczka i z checia bym tam wrocila wypoczac to nigdy w zyciu juz bym nie chciala kolejnego porodu przezyc. Nawet jak w tv widze to mi lzy w oczach staja.
Kazalam moim dzieciakom obiecac, ze ktores z nich nazwie swoja corke Megan (dla niewtajemniczonych bylam pewna na bank, ze Martino bedzie moja mala Megi i BARDZO przezylam jak sie okazalo, ze to chlopak). A teraz nawet sie ciesze bo chlopaki sa takie nieskomplikowane w obsludze. Z moja corka to dramaty do dzisiaj sa co 5 minut a moje chlopaki to tylko nakarm i szczesliwi.
 
u mnie już po wizycie teściowej (2 dni była) i wystarczy, w sumie fajnie było, że ktoś inny się małą zajmował, ale i tak mi ciśnienie podnosiła, np. jak zmieniałam pampersa to musiała trzymać małą za rączkę a drugą pilnować żeby nóżkami o przewijak nie uderzała i jeszcze zagadywać, a ja między jej rękami musiałam jakoś do dziecka się dostać, ale w którymś momencie zapytała czy jestem na nią zła to powiedziałam że wolę sama małą przebierać, no i dziecko nie może kwęknąć bo to znaczy że mu się krzywda dzieje i trzeba na rączki wziąć, a jak się mała próbowała przewrócić na brzuszek to już prawie biegła żeby jej pomóc bo może się w coś uderzy (na macie na podłodze) ale ją powstrzymałam, zabaweczki trzeba podać prosto do rączki bo po co ma się sama męczyć itd.
Tak sobie pomyślałam,że dobrze, że mój m był drugi z czwórki to kobieta nie miała czasu tak się nad każdym roztkliwiać. Ale nad ostatnim miała i jak miał jeszcze 19 lat to pracę domową mu odrabiała.

Przy niej czułam się jak jakaś jędza dla tego dziecka, ale mnie się wydaje, że ono samo musi do pewnych rzeczy dojść, i tak teraz jej największym obowiązkiem jest wykombinowanie jak dosięgnąć zabawkę.

No to obgadałam, a dla sprawiedliwości muszę powiedzieć. że moja teściowa to dobry człowiek a dla tego dziecka po prostu za dobry.
 
ania_kropla babcie sa od tego zeby dzieci rozpieszczac.
Pewnie ponarzekac mozna ale sie ciesz, ze przyjechala tesciowa i chciala pomoc. Ja bym wiele dala zeby mi ktos chociaz 5 minut dziecka popilnowal.
Jak chce np. glupie nogi ogolic i glowe umyc to musze w sobote wczesnie wstac i wtedy moge na spokojnie to zrobic jak M jeszcze lezy w lozku i w razie czego przypilnuje Miska.
Ja moim tesciom pozwalam rozpieszczac dzieciaki na maxa, w koncu widza ich raz na 2 lata. Co najwyzej pogadam sobie do M.
A moi tescie tez swieci ludzie. Do tego takiego fantastycznego syna wychowali.
 
reklama
Do góry