Boshe jak mi sie spać chce. Wstawałam dzis wczesnie bo na 8,oo wizyta u alergologa. Moja córa miała jednak dzień buntownika i na samym starcie wkuzyła i mnie i lekarkę. A wczesniej mój mąz doprowadził mnie do łez z bezsilnej wściekłości ( o ile tak mozna w ogóle). Prosiłam wczoraj zeby koniecznie obudził mnie o 6.00 bo przeciez wizyta u lekarza i co? Sama sie obudziłam o 7.00. A on na to , że własnie miał nas budzić. No wiecie co? To sam potrzebuje 1.5 h na wybranie się z domu a ja mam w pół godziny ubrać siebie i dziecko? Wiecie jak się wściekłam?! "Darłam się na niego z samego rana jak wariatka, trzaskałam dzrwiami itd. i powiedziałm ze wobec ego zajmę się tylko soba bo na Julę juz nie starxczy mi czasu. Łaził za mna z pytaniem w co ma małą ubrać! No żesz k..mać!!!! Jeszcze bardziej się wpieniłam! Jakbym z bezmózgiem gadała. Sam potrafi się ubrać ale dziecku to pewnie skafander kosmiczny trzeba założyć!
Mało brakowało a nie poszlibysmy w ogóle to tego alergologa! Na szczęście streścił ruchy, ubrał małą, uczesał, ja tylko sniadanie jej pod nos podstawiłam i zajęlam sie sobą. O 7.30 wyszlismy z domu

.
Swoja drogą, zobaczcie jak to jest, jak się faceta przyzwyczai ze tylko wokół siebie musi cos zrobić. Ale koniec z tym!!! Przeciez nie będę wstawac o 5 rano, żeby z dwójką dzieci wyjśc np. do lekarza, ubrać dwójke, dac jeść itd. Musi zając sie jednym z nich, tak zebym nie latała z językiem na brodzie.