reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Na sygnale!!! - wieści ze szpitala - bez komentarzy

reklama
Zaraz będę mieć test oksy. Tak chciałam już rodzić a teraz mam mega stresa :eek: zaskoczyli mnie na obchodzie bo myślałam że dopiero po terminie coś ruszą. A już dwa tyg leżę w szpitalu, tak zapobiegawczo. Trzymajcie kciuki. Zobaczymy czy coś ruszy.

[Edit]
Matylda przyszła na świat 27.01.14 o godz.20.30 droga cc, waga 3440, 52cm. Od razu się w niej zakochaliśmy :-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Hej Mamuśki:) Ja niestety nadal w 2-paku. Wczoraj przeżyłam taki horror, że nikomu nie życzę... Miałam termin na 29,więc wczoraj umówiona byłam do swojej ginekolog, że w razie jak nie urodzę to przebadamy itp. Moja ginekolog koniecznie chciała położyć mnie w terminie do szpitala, bo stwierdziła, że ze względu na cukrzycę tak trzeba. Rozmawiałam jednak z jedną położną ze szpitala i ona jednoznacznie stwierdziła, że jeśli nie mam inuliny, dziecko nie jest wielkie, i nie skacze mi ciśnienie to mogę przenosić i 10go dnia po terminie się położyć na wywołanie, bo teraz mnie nikt nie przyjmie. Mojej ginekolog się to bardzo nie podobało, ale badała. Doszło do KTG, tętno ok 140 więc pięknie, a ona, że puści zapis. Zaczęła zapisywać i mówi do mnie, że mam natychmiast jechać do szpitala bo w zapisie wyszła oscylacja milcząca... Pytam jej co to itp, a ona nic mi nie chciała tłumaczyć tylko, że mam jechać bo mnie od razu na stół położą i mam jej nie pytać bo dziecko niedotlenione. Wyszłam więc z płaczem, do domu po torbę i do szpitala. W szpitalu na izbie przyjęć myślałam, że ze stresu umrę, ale papiery... Wypisałam co trzeba i czekałam w kolejce na ktg. Podeszła do mnie jedna położna i pyta co ja taka przerażona, to jej mówię z czym przyszłam. A ona do mnie ze ten zapis który przyniosłam to nie oscylacja milcząca (czyli, że dziecko nieruchome i za małe fale na zapisie) tylko zawężona a to różnica. I pyta czy moja lekarz mi prawidłowo ktg wykonała. Stwierdziłam, ze nie wiem, ale mam wątpliwości bo miałam skurcze lekkie, a na jej ktg nic nie wyszło... Położna stwierdziła,że mam się nie denerwować tylko czekać i zaraz mi zrobi ktg. Zrobiła mi ktg, wszystko wyszło ok, zapis jak należy, tętno super, nawet lekkie skurcze do 80:) Ale powiedziała, że jak już jestem to poczekać na lekarza to oceni co i jak, ale raczej wychodzę do domu. Czekałam trochę spokojniej ale nadal w stresie bo nie znałam wagi dziecka itp, a moja gin nie miała jak zwykle czasu na usg (mimo że chodzę prywatnie). Przyszła pani doktor. Najpierw oceniła ktg i mowi ze moja ginka źle zinterpretowała zapis, i pyta czy dziecko w czasie badania spało czy się ruszało. Powiedziałam, że spało bo akurat było spokojne. Pani doktor stwierdziła że jesli moją ginke cos niepokoiło to powinna mi kazać położyć się np na bok (a lezalam tylko na wznak), i poruszać brzuchem, bo taki zapis może swiadczyć, że dzidzia odpoczywała. Tym bardziej, że u nich ktg wyszło super. Zrobila mi usg, maluch skakał jak szalony i ma ok 3500,więc przerośnięty nie jest. Wszystko jest super dobrze więc trzymać dalej diete cukrzycowa i jeszcze czekamy. Sprawdziła przepływy i jest tez ok. Gorsza informacja to taka, że nie wygląda po badaniu na to by zamierzał sie urodzic z własnej woli w najbliższym czasie- a pierwszego syna przenosiłam i mialam wywoływany porod zakonczony cc, więc się boje ze historia sie powtorzy. ale najważniejsze, że jest zdrowiutki:) Za 3-4 dni do kontroli na ktg, żebym się nie martwila, ale do mojej gin na pewno nie pojde... I tak spędziłam w szpitalu 8 godzin... Mąż dzielnie mi towarzyszył, mowil że jest pewien ze będzie ok, ale miał też stres... A moja ginka jest jakas dziwna... jak poprzednim razem zapomniala mi zleciić na czas badanie cukru,mimo że pierwsza ciąze z cukrzycą tez mi prowadziła a potem tez na mnie krzyczala ze mam się klasc do szpitala bo "dziecko umrze" , to jej darowałam,mimo że jej wina bo powinna mnie diagnozować w 1 a nie 3 trymestrze...ale teraz przegiela..
 
Do góry