DZiekuje kochane
W zasadzie to nie wiem co napisac. Dzwonilam do ginka, wynik badania w porodzie/terminie nic nie zmienia. Jedyne co to mam zgłosic ten fakt przy przyjeciu w razie jakiegos skaleczenia zeby personel był swiadomy. Poza tym pewnie pieknymi, duzymi, czerwonymi literkami wpisza mi na karcie ktora bedzie wisiała na łozku ze mam to paskudztwo. Na prawde, ale ta wiadomosc mnie powaliła na kolana i to kilka dni przed porodem takie wiadomosci przyjemne nie są. Ginek mnie zapytał gdzie to mogłam złapac, a ja nie mam pojecia. 25 lat temu mialam wypadek samochodowy i podawali mi wtedy duzo kwi (wtedy nie badano jeszcze krwi do transfuzji pod katem hcv), moze wtedy mi podali zakazona krew, ginek mowi ze mozliwe ze tak bylo, ale organizm sam mogl zwalczyc wirusa i on nie objawia sie w zaden sposob. W kazdym razie mam sie zglosic do inetrnisty i on ma mi wszystko wyjasnic, skierowac na jakies badania. w czwartek sie wybieram zobaczymy co mi powie. Badania i tak pewnie bede robic dopiero po porodzie (przynajmniej tak mowil ginek, ze lepiej po porodzie). Ale mi sie zwaliło na głowe, dwojka noworodków i zamiast zajac sie nimi bede musiala jezdzic po lekarzach:-(.
DZiewczyny gratuluje wam udanych wizyt, nie martwcie sie jeszcze chwilke i dzieciaczki beda z wami