No więc miałam dziś wizytę u gina. Zabrałam mojego Sz, żeby też sobie pooglądał naszego dzidziola w czarno-białym filmie za to w roli głównej. Sz patrzył zafascynowany a gin po kolei mu pokazywał co gdzie jest: główka, brzuszek, kręgosłup, bioderka, rączki, nózie, bijące serduszko... Ja niestety byłam wyłączona z rozrywki, bo nie dało się tak zrobić, żeby 3 osoby mogły naraz oglądać. W każdym bądź razie próbowaliśmy wyciągnąć informacje o płci dziecka, ale się nie udało. Nic nie było widać, a mój gin śmiał się, że widać będzie po 25 tyg, a teraz to każdy płód jest dziewczynką. A nawet jak jest chłopcem to narządy ma tak mikroskopijne, że ciężko zauważyć. Sz patrzył ginowi na ręce i faktycznie przyznał, że nic nie widać. Więc płeć dziecka nadal pozostaje niewiadomą. Za to Sz tak się podobało, że dzidzia rusza nożkami i wymachuje rączkami, że sam zapomniał poprosić o zdjęcie
Dziecko jest zdrowe, ale... zawsze musi być jakieś ale. Ma dość dużą głowę, ale płaty mózgowe w normie, więc nie mamy się tym przejmować. Gorzej, że idiotycznie znów się ułożyło. Tym razem pionowo. Główkę ma tam, gdzie mój pępek, nóżki gdzie moje łono. Na razie to nie jest problem, ale jak nie zmieni pozycji i będzie rosło w ten sposób to zacznie mi rozciągać macicę i prowokować ją do wcześniejszych skurczy a to może zakończyć się znacznie wcześniejszym porodem. Mam nadzieję, że zmieni pozycję. Ten dzieciak jakis niekonwencjonalny jest

Powinien leżeć tak jak w kołysce a on zawsze musi po swojemu :
W czwartek idę na kompleksowe badania do szpitala i już mi lekarz zapowiedział, że w szpitalu wystawią mi L4, więc pewnie znów z adnotacją, że powinnam leżeć. Ale po tej ostatniej wizycie kontrolerów z ZUS-u jakoś mniej się tym przejmuję. Najważniejsze żeby dzidzia była zdrowa a ze spacerków z psiurą na pewno nie zrezygnuję, choćby ZUS nasłał na mnie i 10 kontrolerów
