Wiecie co? Wiem, ze przybieranie na wadze w ciazy to rzecz normalna, a moj M wciaz powtarza mi, ze wygladam z kazdym kilogramem coraz bardziej seksownie, ale ja sie nie czuje

Czuje sie coraz grubsza i przez to coraz mniej atrakcyjna
Moj M sie ze mnie smieje i mowi ze glupoty opowiadam, ja tez powtarzam sobie, ze przeciez jestem w ciazy... ale nie moge przjejsc obojetnie nad faktem, ze nie mieszcze sie juz w zadne spodnie i musze chodzic w spodnicach :-( a to dopiero poczatek 4 miesiaca. Co bedzie za 5 miesiecy?
Teraz dopiero zabrzmie plytko, ale przyzwyczailam sie do faktu iz mezczyzni zwracaja na mnie uwage i zawsze lechtalo mnie to ze pomimo 30lat wciaz sie za mna ogladaja. A teraz bede szla ulica i ogladac sie beda za mna tylko stesknione kolejnego dziecka kobiety

Normalnie porazka
Dobra zartuje. Ale wkurza mnie to, ze nie dosc, ze musimy sie nameczyc przez te 9 miesiecy, wciaz zamartwiac czy wszystko dobrze, pozniej przejsc przez tortury porodu, rozcinania, pekania i zszywania a po wszystkim zostaje nam jeszcze 20kg nadwagi i presja zeby to zrzucic, zajac sie kochanym dzieckiem i dobrze wygladac na spacerze z mezem ktory dumnie prowadzi wozek.
Kurcze, chyba wole urodzic syna. Kobiety w zyciu maja znacznie trudniej, po co mam moja corcie na to narazac? Tylko, ze corcie sa takie kochane, zawsze przy mamie...
Poranna depresja mnie ogarnia. Chyba za wczesnie na wachania nastrojow?