reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

Niestety nie ma sposobu na ten okres. Musisz być wytrwała, cierpliwa. Mój Kacper zaczął z początkiem grudnia 2004r. ten bunt. Złości, wrzaski, gryzienie, tupanie. Trzeba naprawdę dużo cierpliwości, z doświadczenia wiem, że klaps nie pomaga a lepsze jest "zagadywanie" czymś innym. Mnie w wyjątkowych sytuacjach, bo jestem w zaawansowanej ciąży pomagało (starałam się to robić bardzo rzadko) przekupienie jakimś małym smakołykiem. Chociaż zdarzały się dni, że jak się uparł to przez jakiś czas chodził od miejsca do miejsca i robił dokładnie tylko to czego mu nie było wolno robić, bo groziło to uszczerbkiem na jego zdrowiu, bądź było zbyt hałaśliwe. Kontakty zabiezpieczyłam, żeby z szafy nic nie wyciągał to wie, że siedzi tam "myszka, która gryzie i zrobi am am Kacperkowi, gdy ten ją otworzy". Uwielbiał jeździć wszelakimi zabawkami po kaloryferze, tłukąc się godzimami i ani krzyk ani klaps nie były w stanie go odciągnąć od niego. Musiałam mu przyłożyć rękę na sekundę mówiąc, że gorący ziazia i żeby nie podchodził bo się poparzy. Po jakimś czasie zaczeło skutkować. Ale zauważyła, że jak robi coś głupiego to patrzy czy ja to widzę, a ja wtwdy udaję że np. śpię, czytam wtwdy sam odpuszcza, bo widzi, że nikt nie jest zainteresowany jego wybrykami. Niestety każde dziecko jest inne i na każdego będzie działać inna metoda. Musisz próbować co działa na twoje dziecko. Życzę ci "kupę" cierpliwości, to z czasem przechodzi (widzę po Kacprze, że robi się lepszy- i oby tak dalej, bo wkrótce drugie dzidzi). Trzymam za was kciuki. Napisz jak ci idzie i jaki sposób działa na twoją dzidzię. Pozdrawiam. Mama ruchliwego, pomysłowego i zbuntowanego dwulatka.
 
reklama
A ja jestem dla odmiany zbyt nerwowa i młao cierpliwa, czasami ją tam udobrucham czym innym albo odwrócę jej uwagę jak zaczyna być niedobra, na spacerze to najczęściej po prostu idzie tam gdzie ona chce i nie patrzy wogle za mną :) gorzej w domu, czasami mnie nerwy ponoszą i dre sie na nią, a ona dla odmiany drze się na mnie :( porażka. Jak tak dalej pójdzie to nie weim co ja sobie za dziecko wychowam :)
 
No właśnie, najgorzej z tą cierpilością. A ja mam leżeć i odpoczywać i się nie denerwować.
Najgorsze jest to, że całymi dniami jesteśmy same, mąż długo pracuje i często na weekendy wyjeżdża.
Moja małpeczka jak coś chce a coś jest zabronione i ona o tym doskonale wie to poprostu rzuca się na podłogę i trzepie się. Ja w tym momencie nie zwracam na nią uwagi i szybko jej przechodzi. Ale za to co dzieje się później... Co nie wolno to ona na złość wszystko robi i tylko się patrzy na moją reakcję. Potrafi mnie gnębić dość długo. A ja nie wytrzymuję i zaczynają się krzyki. Ona zaczyna płakać i przychodzi do mnie tuli się całuje mnie. To taka forma przeprosin u niej. Kiedy już ją przytule, po pytaniu czy będzie grzeczna odpowiada "tak" i tylko się odwracam a ona dalej to samo... eh, brakuje mi cierpliwości i historia zaczyna się od początku.
Nie to, że jej nie poświęcam czasu, ale są takie momenty,że trzeba coś sprzątnąć, coś ugotować... Same rozumiecie. Cały dzień nie mogę siedzieć na podłodze i układać z nią klocków, bo tego oczekuje moje dziecko. Tylko zabawa i zabawa.
Inny przykład. Dostaje picie do butelki. Wypija ze dwie flachy pod rząd. I prosi o jeszcze. Wiem,że zaraz będzie rozlewać albo pluć i nie daję. Prosi, błagalnym wzrokiem, prawie płacze, "mama pi mama pi pi " i jak tu nie dać dziecku, które prosi. Daję jej, bo może chce jej się naprawdę jeszcze pić. A ta bezczelnie napełnia buzię i pluje. Proszę ją aby tego nie robiła a ona dalej patrzy Ci w oczy i pluje...Zabieram flaszkę i jest ryk i histeria od początku. Podłoga, płacz, przytulenie,...
Och mam nadzieję, że jakoś udało mi się to opisać, i że wiadomo o co mi chodzi.
Najgorsze są spacery, bo tu naprawdę nie wiem jak się zachować.
Próbowałam ją zostawić i niech idzie sobie w swoim kierunku a ja w swoim. Przestraszy się, że jestem daleko to zawróci. A gdzie tam. Jeszcze mnie zawoła i powie pa pa. I idzie dalej. Niczego się nie boi.
A klapsa jej dać to szkoda ręki podnosić. Jej reakcją jest śmiech...
I co ja mam robić???
Wiem, że dziecku brakuje kontaktu z dziećmi, z innymi ludźmi. Może jak zrobi się ciepło wyjdą w końcu matki z dziećmi na dwór. I tam będzie szaleć...
Pozostaje mi tylko cierpliwie czekać aż jej to minie i jak będzie brat lub siostra jej bunt trochę zgaśnie...
 
Dokładnie jakbym czytała o mojej Kasi, robi dokładnie to samo !!!!!!!!!!!!!!!!!! więc widać że to norma, dokąłdnie z piciem, dokłądnie to samo ze spacerami - już ją nie raz ktoś zaczepiał na ulicy i prosił o rączke a ona dawała i szłą z tym kimś :) Moja mam jak idzie z nią na spacer to tylko w wózku, powiedziała że nie będzie sie za małpiszonem uganiać, a trochę trzeba sie za nią nabiegać :) Moja ostatnio jest zafascynowana nożyczkami, przy mnie ładnie tnie papier ja jej pomagam, ale jak tylko spuszczę zniej oko to zaraz ma dziury w rajstopach :)
Oj te dzieci, ale nie martw sie słowiczku za kilka lat będziemy wspominać te chwilę z rozżewnieniem i będzie nam tych bestroskich chwil brakowało :)
 
U Zuzi jako takiego buntu nie ma (opierająć się na Waszych opisach). Czasem się zezłości, tupnie ale nie rzuca się na podłoge, ulicę (ja byłam takim dzieckiem i pamietam do tej pory twarz mojej mamy gdy próbowala mnie oderwać od latarni, więc Wam współczuję). Ale ja chcialam się zapytaćo coś, co może Wy tez znacie z autopsji. Od jakiegoś czasu Zuzia doprowadza mnie do szewskiej pasji, swoim niezdecydowaniem - najpierw chce np. jeść jabłko, stęka mi jak by zaraz miala zemdlec z głodu gdy je obieram, a gdy je jej daje to zaczyna się złościc, płakać, po prostu reagowac tak jakbym je jej wmuszała.Ale dotyczy to doslownie wszystkiego - wózka, zabawek, książek itd,itp. Sa dni że cholera mnie bierze. Czy to jest po prostu objaw niezdecydowania czy tego buntu? Juz sama nie wiem?
 
U mnie nie ma czegoś takiego że się Kaska rzuca na ulicę czy w domu, ogólnie nie mam z nią większych problemów niż z normalnym dwulatkiem.
A co doniezdecydowania, u mnie najgorzej jest z bajkami, niestety pozwoliłam Kasce oglądac bajki i teraz mnie pokarało ;) Dosłownie wkur....a mnie (sorry za wyrażenie) jak Kaska chce jedną bajkę, ja jej właczam, ona za chwile przynosi mi drugą kasetę, że chce następną bajkę, nie minie 5 minut a już sama zaczyna obsługiwać sprzęt, a we mnie jakby piorun strzelił, tłumaczę jej że najpierw jedna bajka a potem druga na nic to sie nie zdaję, ja jestem bardzo impulsywna a Kaska to dobry widz i czasmi dochodzi między nami do ostrej wymiany zdań, po czym przepraszamy sie po 5 minutach. :)

Mam tylko cichą nadzieję że nie dostanę siwych właosów i jakoś wytrzymam zanim w końcu się nie ustatkuje (oj to będzie jeszcze ładnych kilkanaście lat)
 
Mam dwulatka w domu i wiem doskonale o czym piszecie. Mój synuś należy do grupy tzw. żywe srebro. Wszędzie go pełno - wyciąga rzeczy z lodówki, siedzi przed komputerem i trzaska po klawiaturze, wkłada czyste ubrania do pralki itp. Jak narazie cierpliwości mi wystarcza, kiedy widzę atak złości - rzucanie się na podłogę, lub rzucanie zabawkami, wychodzę do drugiego pokoju. Kiedy dobiera się do szuflady, która zawiera cenne rzeczy, odwracam jego uwagę czymś ciekawym np. zabawką starszego syna. Miewam okresy, kiedy czuję, że jestem na krańcu wytrzymałości. Wtedy biorę samochód i wyjeżdżam na godzinę, a dziećmi zajmuje się tata. Wracam zregenerowana i mogę dalej toczyć walkę z moim synem ;D
 

Mam dwulatka w domu i wiem doskonale o czym piszecie. Mój synuś należy do grupy tzw. żywe srebro. Wszędzie go pełno - wyciąga rzeczy z lodówki, siedzi przed komputerem i trzaska po klawiaturze, wkłada czyste ubrania do pralki itp. Jak narazie cierpliwości mi wystarcza, kiedy widzę atak złości - rzucanie się na podłogę, lub rzucanie zabawkami, wychodzę do drugiego pokoju. Kiedy dobiera się do szuflady, która zawiera cenne rzeczy, odwracam jego uwagę czymś ciekawym np. zabawką starszego syna. Miewam okresy, kiedy czuję, że jestem na krańcu wytrzymałości. Wtedy biorę samochód i wyjeżdżam na godzinę, a dziećmi zajmuje się tata. Wracam zregenerowana i mogę dalej toczyć walkę z moim synem  ;D

A czy Twój dwulatek nie ma przypadkiem na imię Sebastian (czytałam chyba w ktoryms z Twoich postów)? Moj Sebastian jest identyczny :) "żywe srebro" :)

pozdr
 
Moja ma na imię Kasia i tez żywe srebro - które wqłasnie padło ze zmęczenia i śpi :) heheh a potem do nocy mi nie da spokoju :) Ile ja mam już od niej sinaków bo skaczen na Małysza :) a ja potem obrywam w nos i w inne części ciła. Nie wiem z kad to się wzieło ale moja bardzo często jak to się mówi daje mi "z barana" podchodzi do mnie i dostaje od niej z główki. Ała. Nie wiem gdzie ona sie tego nauczyła.
 
reklama
A dzisiaj z moja Zuzi było tak jakby wiedziała, że się na nią ,,poskarżyłam". Co jej zaproponowałam przypadało jej do gustu i w odwrotną stronę, jak czegoś chciała, to było to na 100% - nawet na sankch jeżziłyśmy bo chciala i sie zdecydowała:).(i to jeżdżenie nie polegało na tym, że je tylko wyniosłam przed blok)
Ale ja mam jeszcze dwa pytania.
1. Powiedzcie mi drogie mamy czymże jeszcze takim typwym(wiadomo każde jest inne, a jednak buntuje sie powiedzmy co drugie) dla 2 - latków me dziecie mnie może zaskoczyć?
2. Ponieważ jestem mało cierpliwa a mocno wybuchowa, czasem trzasnę reka w stół albo krzyknę. Macie jakiś cudowny środek na szybkie wyciszenie się? od razu pomogę:
- liczenie do 10 - NIE DZIAŁA
- liczenie do 50 - JW
- Jogi nie będę uprawiać
- i za bardzo nie mam możliwości wyjścia sama na godzinke w tym momencie, bo jak się zdaża ten moment to jestem sama (mąż w pracy, mama w Warszawie), a jak już nie jestem sama to Zuzi śpi :)
- liczenie do 100 też nie działa choć nie liczyłam :)
NO dobra to 2 pyt. możecie olać ale na 1 chętnie bym coś poczytała.....wiecie, może się przygotuję.
 
Do góry