reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

Cieszę się,że napisałaś.Że jest ktoś kto mnie rozumie.Ty masz trudniejsza sytuacje ode mnie, ponieważ Zuzia nie bije mnie po twarzy czy tez nie rzuca się na ulicy. To jest rzeczywiście trudna sytuacja.Wiesz, są szkoły,że danie klapsa nic nie daje, ale może otrząśnie dziecko. Już dzisiaj byłam bliska tego...Nasze córki są prawie w tym samym wieku (Zuzia ur. 27.09.2003) i wg mnie to juz jest czas kiedy powinno się ukształtowac ich zachowanie. Mnie najbardziej dzisiaj dobijało to, że rzuciła powiedzmy kubek na ziemię, na moje polecenie aby go podniosła i zaniosła na miejsce, odp. NIE z takim przekonaniem ii usmieszkiem, że normalnie szok. Poniewaz nie chciałam dać za wygraną, i powtarzałam do skutku, w końcu podnosząc głos, podniosła go, oczywiście płacząć, a mi fundując przy tum kolejne wyrzuty sumienia, że może powinnam spokojniej. Nie wiem czy robię żle czy dobrze, ale nie chce aby myślała, że wolno jej wszystko, a mamai i tak posprzata.Nie wiele Ci pomogłam, jeszcze sobie ponarzekałam, ale może ktoś nam doradzi. A może jak Twoja córka znowu się rzuci na podłogę to Ty tez się połóż i zachowuj jak ona, może zadziała albo zrób jej wcześniejsz e śmingus - dyngus dla ochłody....:)Jeżeli moje propozycje Cię wkurzyły/uraziły to przepraszam. Ja ostatnio wymysliłam coś takiego... zadziałało niestety 2 razy...ale to i tak sukces.... Zuzi marudzi/płacze/smęci na moje bądź juz cichutko jeszce głośniej, więc ja do niej jesteś telewizorem - pstryk i Cie wyłączyłam -musisz być cicho... i była ..od razu... nie wiem czy ją to zaskoczyło czy pomyslal sobie a tej mojej mamie to cos chyba jest :) ale działało..... a ską mi sie wziół taki pomysł nie wiem.... może skoro logiczne argumenty nie trafiają do naszych dzieci to trzeba jakieś abstrakcyjne podawać....
 
reklama
To znowu ja. Ponieważ moje mysli krążą wokó łjednego tematu, mam jeszcze 1 pytanie.Do niedawna wydawało mi się, że Zuzia zrozumiała, że mama musi pewne rzeczy zrobić (posprzątać, ugotować), a dopiero potem z nia pobawić i do tej pory było tak, że czytała sobie ksiązeczki albo sie bawiła. Ale dzisiaj najlepiej by było abym cały czas siedziala w 1 miejscu a Zuzia na moich kolanach.Wpadala w wielki płacz jak mówiłam że ide do toalety, czy zrobić sobie cos do picia.Wydaje mi się, że poświęcam bardzo dużo czasu Zuzi,, sobą/ czy moimi sprawam zajmuję się dopiero jak mała śpi.Co mam robić???Ulec tak na chwilkę czy nie ulegać?
 
Widzę, że nie tylko ja mam takie problemy. Katka u mnie było tak samo. Było bo, już się młoda nauczyła, że jak coś muszę robić to poprostu przenosi się z zabawkami tam gdzie jestem i się chwilę bawi obok mnie, np. w kuchni , jak gotuję obiad. Nie lubi być sama...
Z początku też chciała abym z nią siedziała non stop na podłodze i układała klocki. Po jakimś czasie wsatwałam od niej i szłam do kuchni a ona za mną. Ciągała mnie z powrotem. Raz nie dałam się i jakoś się rozeszło. Ale później to już za każdym razem była histeria i kończyło się na wyganianiu do pokoju. A i tak przychodziła ale z zabawkami i siadała na podłodze i bawiła się. I tak jakoś się rozeszło. Mogę sprzątać, gptować itp. tyle, że zawsze mam ogon i ten ogon zawsze mi przeszkadza...

Teraz jak piszę też siedzi m na plecach i się bawi moimi włosami.
Mam nadzieję, że niania jednak dzisiaj przyjdzie...
Młoda ma lepszy humor (tylko cicho, nie zapeszać).

Pozdrawiam wszystkie nerwuski. Te małe i duże.
Buziaczki
 
Jak dobrze wiedzieć, że jest jeszcze ktoś kto boryka się z podobnymi problemami ;-) Że tak naprawde nie jestem sama... Dołączam do mam, które mają żywe srebro w domu ;-) Czyż to nie cudowne? No cóż... Staje sie mniej cudowne kiedy jest sie "słomianą wdową" (mąż jest tymczasowo za granicą) wraca sie z pracy, dom na głowie a synciu steskniony pragnie sie bawic z mama. Czasami jestem tak padnięta, że szybko tracę cierpliwość w sytuacjach, o których doskonale wiecie ;-). A potem wyrzuty sumienia. Zamartwiam sie, że spędzam z synkiem zbyt mało czasu a gdzie jeszcze domowe obowiązki, ktore pozostawiam najczęściej aż maly zaśnie. A często jest tak, że on zasypia a ja obok niego. Budze sie w środku nocy i nie wiem co się dzieje. Wstaję i zaczyna się moje życie o 24 w nocy - powieszam pranie, zmywam itd. itp. A jeszcze wydaje mi się, że Mateo ma od jakiegoś czasu alergię... chyba na mleko.... Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamusie dwulatków :-***
 
Mieć w domu żywe srebro to wielkie wyzwanie... Ja też czasami powstrzymuje się resztkami sił... Ostatnio lekarka powiedziała - "Sebastian to takie pogodne dziecko, zawsze uśmiechnięty, żadna choroba nie psuje mu nastroju". I wiecie co? Spojrzałam na swoje dziecko inaczej. Jest nieznośnym dwulatkiem ale niczego się nie boi, wszystko go interesuje i ma głowę pełną pomysłów. A teraz coś na pocieszenie - z wszędobylskich dwulatków wyrastają inteligentne dzieci. Mój starszy syn był taki sam w wieku dwóch lat. A później potrafił liczyć do stu w wieku 4 lat, czytać w wieku 5 lat itd. Kiedy inne dzieci (spokojne) uczą się podstaw, wiercipięty już to wszystko znają i mogą uczyc się czegoś nowego. Gorąco pozdrawiam mamy dwulatków >:D
 
I tu zgadzam sie z Toba Agnexx ;-) Jestem bardzo dumna z mojego synka bo pomimo tego ze na kazdym kroku daje sie we znaki to i na kazdym kroku zbiera pochwaly: a jak on juz ladnie mowi, liczy do 10, recytuje wierszyki (cale bez mojej pomocy), spiewa piosenki... wiec z jednej strony nasze dzieci sa malymi buntownikami ale z drugiej odplacaja nam z nawiazka za nasza (czasami stracona ;-)) cierpliwosc ;D
 
Każda z nas ma te same problemy, tylko tyle że my inaczej niż dzieci patrzymy na świat. Dzieci nie maja do ugotowania zupy, nie muszą odkurzyć mieszkania ich zadaniem jest teraz tylko i wyłacznie zabawa. Moja mamusia wkurza mnie jak mówi że moje dziecko to niegrzeczne i wogóle. Ja wiem że nie wolno popuszczać dziecku ale chyba nie można od dwulatka wymagać aby samo po sobie sprzątnęło zabawki. Moim zdaniem jest na to jeszcze stanowczo za małe, chociąz z drugiej strony wiadmo że nie można pozwalać aby tego nie robił. Ja teraz staram sie robić tak, Kaska chce inną zabawkę to mówię że trzeba najpierw zrobić miejsca czyli poukłądać inne zabwaki żeby bawić się inną, czasami to skutkuje czasami nie. Dziecko musi mieć wzró do naśladowania, wydaje mi sie zę w tym wieku to niestety musi patrzeć na nas jak my sprzątamy, przyjdzie jeszcze taki wiek że będzie nam chciało we wszystkim pomagać. Dzieci poprostu nie mają czasu na takie głupoty jak porządek, kiedy ja odkurzam mieszkanie i porządkuje Kasi zabawki to za chwile mam dokładnie odwrotną sytuacje, wszystkie Kasi zabawki sa w pokoju dziennym , bo akurat jej sie przypomnieąło ze się chce nimi pobawić. Wydaje mi sie że teraz jest wazniejsze to żeby tłumaczyć dziecku że miś siedzi na tej półce a lalka na tej, nieważne czy ją zaniesie czy w połowie drogi zostawi i sięgnie coś innego, ale wie gdzie siedzi misu:)
Trochę mieszam wiem :)
A po drugie sprawa OGONA. Dziecko jest nam bezgranicznie oddane i dla niego liczy się mama, tata czy babcia, które robią to co ono chce - to nie jest egoizm dziecka to jego potzeba kontaktu. Wydaje mi sie ze to wszystko minie jak dziecko bedzie miało kontakt z rówieśnikami. Tylko drugie dziecko może z zapałem bawić się w budowanie wiezy z klocków, czy innych zabaw dla nas dorosłych jest to czynność zbyt nudna :) a moze poprostu nie potrafimy się już bawić. Nasze dzieci z chęcią wpakowałby nas do swojego łózka zamiast przytulanki :)

Nie powiem moje dziecko mnie czasami bardzo ale to bardzo denerwuje, bo sie mnie uczepi ale co ona ma zrobić jak jesteśmy np. same w domu, kogoś musi się uczepić, ja czasami chodze znią na plac zabaw dla dzieci(piłki, klocki, huśtawaki, zjeżdzalnie taki pod dachem) i tam moge sobie już czasami usiaść i odpocząć. Ale to jeszcze pewnie z rok czy dwa lata zanim zacznie sie bawić z innymi.

Dzieci tak szybko rosną, zanim się obejrzycie już nie będą chciały z wami przbywać, ważneijsi będą koledzy i koleżanki. I z nów będziemy płakać ale z innego powodu, że nie chcą z nami rozmawiać :)
 
reklama
Miła Blaszako z ust mi to wyjęłaś. Myśłałam i myślałam.....i wymysliłam, że ponieważ to mi jak na razie jest łatwiej pojąc pewne sprawy będę szła małej na rękę,że nie będe sie wkurzać, mocno wkurzać - skończe karmić piersię i za piszę się na boks ;) to się rozładuję;że w sumie mimo,że nie jest sama to w pewnym sensie jest samotna w tym otaczającym ją świeci. Jak widze,że zaraz bedzie buczenie albo z premedytacja odpowiada mi na wszystko - nie, to obracam to w żart i ją rozśmieszam.Od dwóch dni tak mocniej wkurzyłam się tylko 2 razy.I znalazłam jeszce 1 sposób na małą.dzisiaj mamy wyjśc na spacer, a ona niechce przyjść się ubrać. Ponieważ Zuzinek ma świra na punkcie kotów, powiedzialam jej żeby przyszla do mnie jako kotek. Ta propozycja jej przypadłal do gustu. Zeszła do czworaczków i z nieodłącznym miau na ustach przyszła do mnie.A poza tym postanowiłam wprowadzić w życie rady z ,,upiornego dwulatka".
 
Do góry