reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

Nie wiem od czego zacząć. Ale po waszych opinniach to wychodzi że mam w domu aniołka :)
Jeżeli chodzi o nowe buty i ciuchy, to po sklepach z butami Kaska sa mnie ciągnie i wtedy sama sciąga swoje buciki i chce zakładać nowe i wychodzić. W domu na ogół sama sciaga buty na przylepce, znakomicie idzie jej sciaganie papci :) praktycznie już nawet nie próbuje jej ich zakładać.
Co do robienia nowych rzeczy to też mam z nią problem, jak coś jej nie wychodzi to potrafi zabawką rzucić czy się rzopłakać. Wtedy albo zabieram zabawkę albo próbuję jej wytłumaczyć, na ogół moje dziecko nie chce tłumaczeń (bo sama wszystko wie najlepiej) to ja sie po prostu nie odzywam i zostawiam ją samą. Czasmi skutkuje czasmi nie :)
Co do nowych fryzur to już myślałam że Kaska zgodziła sie na gumki i spinkio ale sie myliłam. Dalej mam problem z uczesaniem jej.

W tej chwili jak Kasia biegnie po trawie i mówię uważaj na kupki piesków, to sie zatrzymuje i uważnie patrzy, na kupki mówi fuj ble i jak na razie nie wchodzi w nie :) A ptakom chlebek próbowała tylko raz podebrać.

Na szczęście Kaska nie rzuca mi sie na podłogi, owszem jak coś jest nie po jej myśli to kłądzie sie na podłogę i szlocha ale nie jest to coś nie do wytrzymania.


Ale moja Kasia bardzo lubi robić mi na złość jak jej czegoś zabraniam to nasilam tylko jej chęć zrobienia mi na przekór.

Mimo tego że mamy gorsze lub lepsze dni, wydaje mi się zę z dnia na dzień jest jakoś lepiej :)Tym bardziej ze robi sie coraz cieplej na dworzu i mozemy więcej czasu przebywać w piaskownicy.
 
reklama
Ten kto wymyślił piaskownicę to nobla dla niego.
Dziasiaj Gaba pierwszy raz była w piaskownicy. Bawiła się sama i długo, ja mogłam posiedzieć na ławce i delektować się ciepłem słonecznych promieni...
No ale wcześniej musiałam pokazać o co w tym wszystkim chodzi.
Była taka szczęśliwa a ja miałam trochę spokoju. Żadnej histerii, marudzenia itd.
 
To masz dobrze, ja dostaje od Kasi wiaderko i łopatkę i jazda do roboty, a jak spróbuję się buntować to dopiero dostaje od niej opieprz :)
 
Cześć,
Jestem młodym tatą i może nie wypada się mi tutaj wymądrzać, ale podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Czytałem, że bunt dwulatka wynika z jego niedojrzałości emocjonalnej - nie potrafi np przeżywać złości. To uczucie dopiero zaczyna się u niego pojawiać i należy pomóc mu w przeżywaniu gniewu. Podobno najlepszym wyjściem jest zabezpieczenie okolicy rozwścieczonego bandyty (poduchy pod makówkę aby nie próbowała udowodnić, że jest twardsza od podłogi, odsunąć krzesła, ostre krawedzie itp) i asekuracja. Bardzo źle jest przedrzeźniać się i wyśmiewać dziecko, że się denerwuje z bagatelnych powodów - udawajmy, że sprawa jest poważna :)

Ale podobało mi się rozwiązanie jednego z forowiczów, żeby uderzać ręką w jakieś blaty, które nie zrobią dziecku krzywdy. Myślę, że to jest dobry sposób na wyładowywanie agresjii. Tylko, czy następnym krokiem nie bedzie rzucanie... naczyniami :)

Także miałem problem ze spacerami - Kuba szedł którędy chciał :( Najlepiej środkiem drogi lub po psich kupkach - prawdziwa zmora  :mad: Ale podszedłem do tematu tak, że spaceruję tam gdzie chce Kuba, daje mu dużo swobody, może się przyglądać autom nawet 20 min ja poczekam. Odkąd zaczałem mu pokazywać loga marek samochodów i zwracać jego uwagę na różne rzeczy ... poprostu sie mnie słucha i chodzi tam gdzie go prowadzę, bo czeka aż coś ciekawego mu pokażę lub opowiem. Ważne też jest by spacery prowadziły do różnych miejsc, dziecko jest tego ciekawe - nawet sobie nie zdajemy sprawy jak bardzo. Trzeba myśleć jak dwulatek :) Raz iść do góry koło sklepu Wandy innym razem na duł na placyk, a trzeciego dnia w jeszcze inne miuejsce i powtarzać spacery - dziecko załapie gdzie co jest, wybierze swoje ulubione miejsca i będzie do nich podążać po naszych scieżkach, bo przekona się, że są najszybsze. Tak sadzę, ale nie wiem, czy dobrze rozumuję.
Rozumiem mojego Kubę, bo nieraz i mnie jakaś głupotka zainteresuje i choć objad jest na stole, to za cenę kłutni muszę dokończyć co zacząłem. Wciąż z tym walczę :)

Uważam, że bezstresowe wychowanie dziecka nie jest dobrym rozwiązaniem. W tym wieku mogę już od niego wymagać kilku rzeczy. Są też pewne granice, których nie moze przekraczać, bo go okrzyczę lub nawet dam mu klaapsa, a jak jest za lekko i mnie wyśmiewa, to ostrzegam go ostatni raz, że teraz zaboli i w ostateczności klapsa daję w bok udka, aby delikatnie zapiekło. Oczywiscie jest płacz, jest złość. Patrzę groźnie, żeby wiedział, że jestem na niego zły. Po chwili przychodzi się przytulić. Głaszcze go i przytulam - taki jest Kuba :) Dziecko powinno wiedzieć, że sa granice nieprzekraczalne i powinno meć szacunek do rodziców. Świadomość szacunku jest wg mnie bardzo ważna. Szacunek, to zdolność do zauważania trosk i potrzeb innych ludzi(rodziców) - dziecko powinno wiedzieć, że nie tylko ono ma problemy.

Co do kwestii rozrabiania w piaskownicy, chęci dotykania żelazka i w ogóle robienia przez dziecko rzeczy, które sa dla niego zagrożeniem, uważam, ze nie można zakazywać (mówić nie, bo nie). Trzeba pobudzić wyobraźnie dziecka, wyjasnić na przykładzie, że takie postępowanie do niczego dobrego nie prowadzi. Wazne, żeby zrozumiało i w duchu przyznało nam rację. to da się wyczuć. Potem choć dziecko jak dziecko to powtarza, to wiem, że robi to ze złosliwości, nudów, czy innych powodów. To napawa optymizmem :)


 
Bardzo fajnie że się przyłaczył tatuś do rozmowy w końcu faceci to duże dzieci i lepiej sie rozumieją ze swoimi pociechami :):):)

Tak na serio to jest mi bardzo przyjemnie powitać tak wspaniałego tatę w naszym gronie bo z tego co piszesz to na pewno masz bardzo fajny kontakt z dzieckiem. Bardzo wiele ciekawych rzeczy piszesz i w sumie masz bardzo dużo racji, na własne dziecko trzeba znaleść spoósb i lepiej zaciekawiać i skierować rozmowe na coś innego niz krzyczeć czy dawać po łapkach. Niestey łatwo powiedzieć gorzej zrobić, bynajmniej w moim przypadku, bo bywa tak że często siedzę sama w domu z dzieckiem iniestety spacer oparty jest głównie na tym aby zrobić zakupy :( no i wtedy nie jest za fajnie jak dziecko chce iść swoją drogą. No ale napewno wg Twoich wsakzówek można by było i taką drogą zainteresować dziecko.

Zauważyłam że u mnie sposób na "łapą w blat" już nie zdaje egzaminu a to z tego powodu że jak ja walnę ręką w stół aby była cisza to moje dziecko robi dokłądnie to samo.
Kasia zrobiła sie w tej chwili no dosyć nie znośna (jak każde dziecko w jej wieku) chyba mnie testuje ile może zrobić i na ile jej pozwolę. no niestety skubana ma charakterek po mamie i jest jaka jest a ja niestety za spokojna tez nie jestem i coś czuje że jeszcze nie raz będziemy miały spięcia.

Na pewno pewnym sposobem na złość i nerwy malucha jest spokój rodzica żadko mi sie to zdarza ale zauważyłam że sie sprawdza.

Aha i jeszcze jedno najczęsciej jest tak że tatusiowie siedzą mnie z dziecmi niż mamy i moze z tąd ich cierpliwość do tych naszych małych "ufoludków"

Mam nadzieję że jeszcze nie raz sie odezwiesz bo rady tatusiów też sie przydają w kóncu to jest inny "światopogląd" na te sprawy :)
 
To jest rzeczywiście fajne,że pojawił sie pośród nas TATA,bo moznaby sądzić,że skoro mamy piszą o tych sparawach, to tylko one mają z tym problem....:)
Zgodzę się,zTobą,że dziecku należy pokazać, że jego problemy są ważne i że je rozumiemy.

U nas największe zwary i problemy wynikaja w domu, natomiast na spacerach jesteśmy obie odprężone, i (Zuzia ma to za mną)ponieważ lubimy być na dworze spędzamy tam bardzo duzo czasu. Ja staram się mieć uregulowany dzień, o tej samej porze spacer , obiad itp.itd.Jeżeli muszę iść na zakupy, to Zuzia musi od początku siedzieć w wózku (i ona to rozumie),a po zakupach idziemy tą drogą którą ona sobie zyczy. Jeżeli chce przez 20 minut zeskakiwać ze schodów zeskakujemy, jeśli chce rysować patykiem kota na piachu rysujemy.Wydaje mi się ,że zabawy na dworze odpowiadają mojej crce dlatego,że tam jestem ,,cała jej", poświęcam każdą sekundę. W domu natomiast musi zająć się sama sobą(chyba,że robie rzeczy które możemy robic wspólnie), bo ja mam swoje obowiązki.

Ja również staram się jej wytyczyc pewne granice, utemperować ją - uważam ze pewnych zachowań nie można tłumaczyć tym,że jest to małe dziecko,zawsze jej wszystko tłumaczę jak dorosłemu (nie mówię nie dotykaj bo nie), ale czasem są takie sytuacje, i takie zastawienie jej uporu i mojego charakteru,że musze wybuchnąc, krzyknąć.

Zastanawiające jest czemu moje dziecię, jak się juz zdarzy że jest sama z tatą to jest grzeczna jak aniołek. Nie ma żadnego jęczenia, pukania głową o krzesło..... Jak tylko ja sie pojawię te zachowania powracają...???Może coś w tym jest,że faceci to dzieci. A może mój mąż, a Zuzi tata się lepiej podlizuje.... ;) Ja jej daję 1-2 ciasteczka, a on całą paczkę........
 
Jestem pod wrażeniem... :) Młody tata, a taki mądry...
Ja też staram się poświęcać dziecku czas i byc otwarta na jego potrzeby. Niestety każdy z nas ma jakieś obowiązki i nie zawsze można być tylko dla dziecka. Mój młodszy synek to żywe srebro, które nie lubi siedzieć w jednym miejscu. Bieganie za nim to czasami ciężka praca. Od niedawna potrafi bawić się pociągiem przez 15 minut, co dla mnie jest chwilą wytchnienia. Już jednego takiego diabełka odchowałam - mój starszy syn był taki sam. Teraz jest mądrym dzieckiem, zaskakuje mnie czasami zachowaniem i podejściem do wielu spraw. Staram się nie ograniczać moich dzieci, pokazuje wszystko co interesujące i pozwalam na zabawę garnkiem lub innym przedmiotem codziennego użytku. Czekam do okresu, kiedy Sebastian skończy 3 lata i trochę się uspokoi, a narazie ćwiczę silną wolę i cierpliwość. ;D
 
reklama
Dziękuję Mamom za pochlebne słowa, jest mi bardzo miło z tego powodu :) Przyznaję rację, że tatusiowie spędzają mniej czasu, no a jak już są z dzieckiem to poświęcają mu cały czas - nie prasują, nie nastawiają prania... no i nie gotują :( Dlatego, dziecko może być przychylniejsze tacie, bo on nie odsuwa go na drugi plan i np idzie robić zupy.Często tak bywa, ale patrzmy optymistycznie w przyszłość. Coraz częściej trzeba się dzielić obowiązkami, bo oboje rodziców pracuje. 'Odsunięcie' będzie koniecznością - w końcu i tata będzie musiał odciążyć mamę np w prasowaniu, myciu garnków, odkurzaniu, rozwieszaniu prania - w zasadzie we wszystkim prócz gotowania :) Choć np ja lubię piec ciasta. dopiero zrobiłem jedno :D - wuzetkę :) Prócz masy wszystko było ok (miałem kiepski przepis na krem :)

Dziecko inaczej zachowuje się w obecności różnych osób.
To prawda, podam prosty przykład. Jak idę z Kubą na spacer, to zejdzie po schodach jedno półpiętro, a potem muszę go znosić dźwigając na rękach. Mogę stać i prosić, ale nic to nie pomoże. Notomiast jak Kuba jest z moim tatą, to potrafi zejść 4 piętra!!! Wystarczy, że się pojawię i już wysuwa rączki do góry :( Dzieci nas nieustannie wystawiają na próby i manipulują nami. Mam takie wrażenie, że aby żyć z nimi w zgodzie trzeba robić tak, aby się nie domysliły, że to my nimi manipulujemy :) Dzieci są sprytne. Bardzo dobrze, to pomoże im przeżyć w przyszłości :) Niestety Świat jest jaki jest :)
 
Do góry