reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

@marsi89 Bo to bardziej chodzi o bliznę na macicy, a nie tą zewnętrzną/skórną. Ja znam kobiety co bliźniaki rodziły naturalnie. Nie wiem jakie są wskazania do cc przy ciąży mnogiej.
 
reklama
Dzięki, masz rację. Skołowana jestem i nie myślę logicznie. Właśnie jadę do lekarza to na spokojnie z nim omówię wszystko. Dzięki za pomoc. Wszystkie jesteście maga kochane!
Ja też dostałam bromergon po którym czułam się fatalnie, odstawiłam jak piersi przestały boleć po około 3 dniach. Były już tak nabrzmiałe, że nic nie mogłam robić, myślałam, że eksplodują.
 
Daj znać co lekarz ci zalecił, bo jestem ciekawa.

Hmm... Czyli zas co lekarz to opinia. Tak jak z tym czekaniem ze staraniami. Choć z drugiej strony tak na to patrząc to ja też powinnam czekać dwa lata bo przecież w lutym po tym wyrostku to mam cięcie pionowe od połowy brzucha aż do blizny po cesarce. A nikt mi czekać nie kazał. Tylko lekarka powiedziała że prawdopodobnie CC będzie bo nie będą chcieli ryzykowac że coś tam się zadzieje z tą blizna. Teraz już sprawa się sama rozwiązała bo przy bliźniakach nic prócz CC nie wchodzi w grę.
Głównie sprawa tyczy się blizny na macicy, z nią jak cos to są problemy. Ja też znam masę szybkich ciaz po cc które przebiegły super, a niektóre nawet przez porod sn, niby wg statystyki to te 9 miesięcy odstępu do kolejnej ciazy zmniejszają ryzyko różnych powikłań... Ja bym już od listopada chciała próbować i mam nadzieje, ze lekarz tez sie na to zgodzi (w czerwcu mowil zeby w sumie upłynęło tak na oko 9 miesięcy. W listopadzie będzie 8). Sorki ze ja tyle razy tu pisze o tej mojej cesarce 😜 ale po prostu dla mnie to jest mega ważne, kiedy będziemy mogli się starać i żeby było to bezpieczne. Dobre doświadczenia innych tez sa pomocne
 
Przepraszam że pytam, nie znam Twojej historii, jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj 😘 jak długo po cc lekarze zalecali Ci wstrzymać się ze staraniami?
Urodzilam w styczniu 2020r zanim rozszalała się pandemia. Córce zdiagnozowano bardzo duże wodogłowie w 38tc. Wcześniej ciąża rozwijała się książkowo. Szok. Rozpacz. Niedowierzanie. Powiedziano mi że jeśli dziecko przeżyje poród to będzie w stanie wegetatywnym wiele lat. Cc wykonano w Łodzi w Matce Polce, 400km od mojej miejscowości. Cięcie szerokie, na szczęście poziome, z lekkim docięciem. Po porodzie okazało się, że córeczka ma rozległy nowotwór główki, który zatkał odpływ płynu mr. Brak szans na jakiekolwiek leczenie. W pierwszej dobie operacja odbarczająca. Żyła niespełna 7tyg.
O terrorze laktacyjnym mogłabym wiele napisać. Nikogo nie interesowało, że mam umierające dziecko. Musiałam kilkakrotnie podpisywać ankiety i oświadczenia do karty szpitalnej, że odmawiam odciągania mlekiem🤦‍♀️ ale żeby pomóc to nikt się nawet nie zająknął.

Moja gin z kolejną ciążą kazała czekać rok, i to tylko dlatego, że córka zmarła, w przeciwnym razie byłoby dwa lata🤦‍♀️
Dla mnie to było za długo. Moja rozpacz była tak wielka, że jedyne czego pragnęłam to zajść w ciążę.
Skonsultowałam się z inną lekarką w moim mieście, taką polecaną przy ciążach "trudnych" i bliźniaczych. Ona bardzo rzeczowo ze mną porozmawiała. Sprawdziła bliznę, że jest ciągła, bez ubytków, macica i przydatki prawidłowe, byłam dokładnie pół roku po cc. Pozwoliła się starać, powiedziała, że szybkie ciąże się zdarzają po cc, wcale nie rzadko, i że udaje się te dzieciaczki donosić szcześliwie.
Dodam, że mobilizowałam bliznę dwa miesiące po cc i solidnie się w domu do tego przyłożyłam. Poza tym zdrowo się odżywiałam, uprawiałam sport, schudłam. Robiłam wszystko żeby "przygotować" się do ciąży. Zaszłam w październiku 2020r. 10mcy po cc. Ale niestety poroniłam w 9tc. Serduszko przestało bić. Podjęłam starania po pierwszym okresie od łyżeczkowania. Znów się udało tym razem po 3 cyklach.
Obecnie jestem w 31tc.
Przepraszam, że tak długo, ale dla mnie to wszystko tak jakby wydarzyło się wczoraj.
 
Urodzilam w styczniu 2020r zanim rozszalała się pandemia. Córce zdiagnozowano bardzo duże wodogłowie w 38tc. Wcześniej ciąża rozwijała się książkowo. Szok. Rozpacz. Niedowierzanie. Powiedziano mi że jeśli dziecko przeżyje poród to będzie w stanie wegetatywnym wiele lat. Cc wykonano w Łodzi w Matce Polce, 400km od mojej miejscowości. Cięcie szerokie, na szczęście poziome, z lekkim docięciem. Po porodzie okazało się, że córeczka ma rozległy nowotwór główki, który zatkał odpływ płynu mr. Brak szans na jakiekolwiek leczenie. W pierwszej dobie operacja odbarczająca. Żyła niespełna 7tyg.
O terrorze laktacyjnym mogłabym wiele napisać. Nikogo nie interesowało, że mam umierające dziecko. Musiałam kilkakrotnie podpisywać ankiety i oświadczenia do karty szpitalnej, że odmawiam odciągania mlekiem🤦‍♀️ ale żeby pomóc to nikt się nawet nie zająknął.

Moja gin z kolejną ciążą kazała czekać rok, i to tylko dlatego, że córka zmarła, w przeciwnym razie byłoby dwa lata🤦‍♀️
Dla mnie to było za długo. Moja rozpacz była tak wielka, że jedyne czego pragnęłam to zajść w ciążę.
Skonsultowałam się z inną lekarką w moim mieście, taką polecaną przy ciążach "trudnych" i bliźniaczych. Ona bardzo rzeczowo ze mną porozmawiała. Sprawdziła bliznę, że jest ciągła, bez ubytków, macica i przydatki prawidłowe, byłam dokładnie pół roku po cc. Pozwoliła się starać, powiedziała, że szybkie ciąże się zdarzają po cc, wcale nie rzadko, i że udaje się te dzieciaczki donosić szcześliwie.
Dodam, że mobilizowałam bliznę dwa miesiące po cc i solidnie się w domu do tego przyłożyłam. Poza tym zdrowo się odżywiałam, uprawiałam sport, schudłam. Robiłam wszystko żeby "przygotować" się do ciąży. Zaszłam w październiku 2020r. 10mcy po cc. Ale niestety poroniłam w 9tc. Serduszko przestało bić. Podjęłam starania po pierwszym okresie od łyżeczkowania. Znów się udało tym razem po 3 cyklach.
Obecnie jestem w 31tc.
Przepraszam, że tak długo, ale dla mnie to wszystko tak jakby wydarzyło się wczoraj.
Smaily, serce się łamie na kawałki czytając Twoją historię, jesteś tak super dzielna i jeszcze pomagasz tylu osobom tu. Nie puszczam kciuków, dopóki nie wrzucisz nam zdjęcia różowego bobaska tutaj ❤️
 
Smaily, serce się łamie na kawałki czytając Twoją historię, jesteś tak super dzielna i jeszcze pomagasz tylu osobom tu. Nie puszczam kciuków, dopóki nie wrzucisz nam zdjęcia różowego bobaska tutaj ❤️
Ja po poronieniu również dostałam wsparcie ogromne tutaj na forum. Dziękuję dziewczyny❤
 
@marsi89 Bo to bardziej chodzi o bliznę na macicy, a nie tą zewnętrzną/skórną. Ja znam kobiety co bliźniaki rodziły naturalnie. Nie wiem jakie są wskazania do cc przy ciąży mnogiej.
No u mnie raczej jednak CC bo będa musieli rozwiązywać ciążę w 34-35 tyg. Ale póki co odległy temat, więc zobaczymy.
Głównie sprawa tyczy się blizny na macicy, z nią jak cos to są problemy. Ja też znam masę szybkich ciaz po cc które przebiegły super, a niektóre nawet przez porod sn, niby wg statystyki to te 9 miesięcy odstępu do kolejnej ciazy zmniejszają ryzyko różnych powikłań... Ja bym już od listopada chciała próbować i mam nadzieje, ze lekarz tez sie na to zgodzi (w czerwcu mowil zeby w sumie upłynęło tak na oko 9 miesięcy. W listopadzie będzie 8). Sorki ze ja tyle razy tu pisze o tej mojej cesarce 😜 ale po prostu dla mnie to jest mega ważne, kiedy będziemy mogli się starać i żeby było to bezpieczne. Dobre doświadczenia innych tez sa pomocne
Rozumiem cię doskonale, pytaj...co wiemy to powiemy 😁 Mnie po porodzie ten temat nie bardzo interesowal bo ja tam nie chciałam mieć jednego dziecka po drugim. Uważałam, że sobie nie poradzę(teraz jak dobrze pójdzie będę mieć dwa na raz więc życie bywa zaskakujące 😁). Wszyscy mi mówili że najlepiej jedno po drugim bo potem już w ogóle nie będę chciała ale ja właśnie czym córka była starsza tym bardziej chciałam takie maleństwo mieć 😊 teraz córka ma 6 lat i jest tak mega pomocnym dzieckiem że wiem że pomoże mi przy bliźniakach. Ale faktem jest to że nie miala z kim się bawić, póki nie poszła do przedszkola, nawet teraz na weekend marudzi że wszyscy mają rodzeństwo i mają z kim się bawić a ona nie
Urodzilam w styczniu 2020r zanim rozszalała się pandemia. Córce zdiagnozowano bardzo duże wodogłowie w 38tc. Wcześniej ciąża rozwijała się książkowo. Szok. Rozpacz. Niedowierzanie. Powiedziano mi że jeśli dziecko przeżyje poród to będzie w stanie wegetatywnym wiele lat. Cc wykonano w Łodzi w Matce Polce, 400km od mojej miejscowości. Cięcie szerokie, na szczęście poziome, z lekkim docięciem. Po porodzie okazało się, że córeczka ma rozległy nowotwór główki, który zatkał odpływ płynu mr. Brak szans na jakiekolwiek leczenie. W pierwszej dobie operacja odbarczająca. Żyła niespełna 7tyg.
O terrorze laktacyjnym mogłabym wiele napisać. Nikogo nie interesowało, że mam umierające dziecko. Musiałam kilkakrotnie podpisywać ankiety i oświadczenia do karty szpitalnej, że odmawiam odciągania mlekiem🤦‍♀️ ale żeby pomóc to nikt się nawet nie zająknął.

Moja gin z kolejną ciążą kazała czekać rok, i to tylko dlatego, że córka zmarła, w przeciwnym razie byłoby dwa lata🤦‍♀️
Dla mnie to było za długo. Moja rozpacz była tak wielka, że jedyne czego pragnęłam to zajść w ciążę.
Skonsultowałam się z inną lekarką w moim mieście, taką polecaną przy ciążach "trudnych" i bliźniaczych. Ona bardzo rzeczowo ze mną porozmawiała. Sprawdziła bliznę, że jest ciągła, bez ubytków, macica i przydatki prawidłowe, byłam dokładnie pół roku po cc. Pozwoliła się starać, powiedziała, że szybkie ciąże się zdarzają po cc, wcale nie rzadko, i że udaje się te dzieciaczki donosić szcześliwie.
Dodam, że mobilizowałam bliznę dwa miesiące po cc i solidnie się w domu do tego przyłożyłam. Poza tym zdrowo się odżywiałam, uprawiałam sport, schudłam. Robiłam wszystko żeby "przygotować" się do ciąży. Zaszłam w październiku 2020r. 10mcy po cc. Ale niestety poroniłam w 9tc. Serduszko przestało bić. Podjęłam starania po pierwszym okresie od łyżeczkowania. Znów się udało tym razem po 3 cyklach.
Obecnie jestem w 31tc.
Przepraszam, że tak długo, ale dla mnie to wszystko tak jakby wydarzyło się wczoraj.
Czytam po raz drugi twoją historię i po raz drugi jest mi tak mega przykro i smutno. Boże ile ty musiałas przejść, jaka ty jesteś silna. Ja straciłam córkę w 18 tyg. I nie ma dnia żebym nie uroniła łezki, ale to co ciebie spotkało...ja bym sobie nie poradziła, po prostu nie podnioslabym się z tego
 
reklama
Ja zaszłam w kolejną ciążę 18 m-cy po cc. Po prostu nie byłam wcześniej gotowa na kolejne dziecko. Musiałam się najpierw ogarnąć. Ale drugi poród 26 m-cy po cc już był sn ;)
No jasne, każdy musi sobie dać tyle czasu, ile potrzebuje. Gratuluję, że się udało 😘
Urodzilam w styczniu 2020r zanim rozszalała się pandemia. Córce zdiagnozowano bardzo duże wodogłowie w 38tc. Wcześniej ciąża rozwijała się książkowo. Szok. Rozpacz. Niedowierzanie. Powiedziano mi że jeśli dziecko przeżyje poród to będzie w stanie wegetatywnym wiele lat. Cc wykonano w Łodzi w Matce Polce, 400km od mojej miejscowości. Cięcie szerokie, na szczęście poziome, z lekkim docięciem. Po porodzie okazało się, że córeczka ma rozległy nowotwór główki, który zatkał odpływ płynu mr. Brak szans na jakiekolwiek leczenie. W pierwszej dobie operacja odbarczająca. Żyła niespełna 7tyg.
O terrorze laktacyjnym mogłabym wiele napisać. Nikogo nie interesowało, że mam umierające dziecko. Musiałam kilkakrotnie podpisywać ankiety i oświadczenia do karty szpitalnej, że odmawiam odciągania mlekiem🤦‍♀️ ale żeby pomóc to nikt się nawet nie zająknął.

Moja gin z kolejną ciążą kazała czekać rok, i to tylko dlatego, że córka zmarła, w przeciwnym razie byłoby dwa lata🤦‍♀️
Dla mnie to było za długo. Moja rozpacz była tak wielka, że jedyne czego pragnęłam to zajść w ciążę.
Skonsultowałam się z inną lekarką w moim mieście, taką polecaną przy ciążach "trudnych" i bliźniaczych. Ona bardzo rzeczowo ze mną porozmawiała. Sprawdziła bliznę, że jest ciągła, bez ubytków, macica i przydatki prawidłowe, byłam dokładnie pół roku po cc. Pozwoliła się starać, powiedziała, że szybkie ciąże się zdarzają po cc, wcale nie rzadko, i że udaje się te dzieciaczki donosić szcześliwie.
Dodam, że mobilizowałam bliznę dwa miesiące po cc i solidnie się w domu do tego przyłożyłam. Poza tym zdrowo się odżywiałam, uprawiałam sport, schudłam. Robiłam wszystko żeby "przygotować" się do ciąży. Zaszłam w październiku 2020r. 10mcy po cc. Ale niestety poroniłam w 9tc. Serduszko przestało bić. Podjęłam starania po pierwszym okresie od łyżeczkowania. Znów się udało tym razem po 3 cyklach.
Obecnie jestem w 31tc.
Przepraszam, że tak długo, ale dla mnie to wszystko tak jakby wydarzyło się wczoraj.
Bardzo dużo przeszłaś, ale naprawdę dziękuję ze się tym podzieliłaś. Trzymam za Ciebie kciuki- będzie dobrze 😘 ja też mobilizowalam bardzo długo blizne- I sama i z fizjo, do tego kontrola blizny (na szczęście jest ok), psychoterapia od swego początku (czyli juz ponad pół roku, z tym ze teraz już mniej spotkan). Szczerze mówiąc, to już chyba nie mogłam więcej zrobić... na początku wyobrażenie o ciazy po tych wszystkich przeżyciach mnie paralizowalo, a teraz jest inaczej. Wiadomo, że się boję, bo ja też się naczytalam jak glupia o powikłaniach po cc, ale staram się te myśli odpierać.
 
Do góry