reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

How i met your father!

Ciekawy temacik :))
U nas zaczęło się od pomyłki telefonicznej. Pewnego lipcowego popołudnia odebrałam telefon od nieznanego numeru- mojego przyszłego męża. R chciał rozmawiać z jakimś Jackiem. Niestety nim nie byłam,R jednak stwierdził że ja też mogę być dobrym rozmówca i tak trochę sobie pogadaliśmy. W trakcie romowy okazało sie, że mieszka w Warszawie, a ponadto tylko 2 przystanki tramwajowe ode mnie. Ze swojego balkonu widziałam jego blok:)) Po kilku dniach się spotkaliśmy, a po 7 latach wzięliśmy ślub. A najśmieszniejsze jest to, że pierwsza rozmowa odbyła się 31 lipca o godzinie 18, a ślub braliśmy dokładnie 7 lat póżniej także 31 lipca o godzinie 18.
 
reklama
Dzięki. Na początku myślałam,że to jakaś ściema z tą pomyłką i on dobrze wiedział do kogo dzwoni. Jednak teraz już wiem na 100% że to była pomyłka. Nie znałam nikogo kto mógłby dać mu mój nr telefonu.
 
Ale fajowy świeży temacik:)

U nas zaczęło się w liceum. Michał (ach te Michały...) był łamaczem damskich serc, zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, taki szkolny przystojniacha... ale o 2 lata młodszy ode mnie. Dopiero co zerwał okrutnie z dziewczyną na stacji metra (ona wsiadała do pociągu, a on ze stacji pożegnał ją słowami "to koniec", drzwi metra się zamknęły i zerwanie gotowe) i szukał nowej zdobyczy... Ja też dopiero po świeżym rozstaniu szukałam pocieszenia. Wpadł mi w oko, ale strasznie się wstydziłam zagadać, bo ja taka szara myszka, a on taki boski... On też sobie mnie upatrzył, ale pomyślał podobno, że na pewno nie ma szans, bo przecież jestem z ostatniej klasy! Pomogła nasza wspólna koleżanka - zaprosiła go na naszą klasową imprezę. Miała go tylko zaprosić a nagadała, że strasznie na niego lecę. Michał wiedział zatem, że ma mnie w kieszeni:) No i miał! Ja przyjechałam na imprezę dużo wcześniej, troszkę się podpiłam (ach ta młodzież) i czekałam na przybycie księcia;) Przybył i w zasadzie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Od razu zaprosił mnie do tańca i tak tańczyliśmy i gadaliśmy i śmialiśmy się chyba ze 4 godziny. Potem od razu spytał czy będziemy razem! Wtedy się wkurzyłam i pomyślałam sobie, że jaja sobie robi i chyba oszalał. Nie będę jego kolejną zdobyczą! Przecież musimy się najpierw poznać! Ale jakoś tak mnie oczarował, że spędziliśmy razem całą noc (bardzo grzecznie) i rano pojechaliśmy do parku, żeby się opalać:) Już wtedy wiedziałam, że to jest to! Jego szalone poczucie humoru mnie rozwaliło, a to dla mnie baaardzo ważne - żeby facet miał dystans do życia, wrodzony luz i ciętą ripostę;) Leżeliśmy tak na tej trawie (pamiętam jak dziś), pisaliśmy sobie po pleach i zgadywaliśmy co to jest. I Michał nagle napisał "Kocham Cię". To mnie znowu jakoś tak ostudziło, bo przecież niemożliwe, żeby się zakochał w jeden dzień. Ale okazało się że możliwe;) Po tygodniu wyjechaliśmy razem na wakacje, a po miesiącu dostałam w dowód miłości piękne złote serduszko. To było prawie 12 lat temu! Były oczywiście burzliwe momenty, było nawet kilkumiesięczne rozstanie, ale ostatecznie szalona miłość wygrała:)
 
Hmmm... u nas mój M. była najlepszym przyjacielem mojego najlepszego przyjaciela...i o ile tego pierwszego naprawdę lubiłam, to tylko jako kumpla i nie wyobrażała go sobie jako mojego faceta. Poznaliśmy się w liceum, w 3.klasie zostaliśmy parą... no i tak mimo złowróżenia wszystkich wokół udało się nam utrzymać.. mimo że ja wyjechałam na studia do innego miasta, w międzyczasie jeszcze na rok do Włoch.. to jakoś daliśmy radę! Po studiach wyprowadzka do Wawy, pierwsza praca, pierwsze mieszkanko... potem ślub.. no i rok temu decyzja, że chcemy naszego Małego Człowieczka.. Wszystko się udało, Antoś jest z nami, zmieniliśmy mieszkanko na większe i wiecie co? Ja jestem na tyle szczęśliwa, że ten czas mógłby trwać wiecznie... jest idealnie! Mam super męża, wspaniałego synka, fajną pracę.. już nic mi od życia nie potrzeba!!!:tak:
 
u Nas było banalnie... Byłam 15 letnią gówniarą, której w głowie byli tylko starsi chłopcy. Miałam powodzenie... Zawsze wyglądałam na starszą (szybko dojrzałam) ;-) no i "kumplowałam" się z pewnym Sz, żeby poderwać jego najlepszego przyjaciela R. Ale R mimo że by we mnie (jak się później dowiedziałam) mega zakochany to powiedział mi że nie będziemy razem bo Sz coś do mnie czuje. Więc ja żeby się na nim odegrać (a właściwie na ich obu) postanowiłam poznać bliżej chłopaka w ich wieku, który znacznie odbiegał od typu z którymi do tej pory "byłam". Był to ułożony nieimprezujący, nieśmiały i nie mający nigdy dziewczyny T- mój mąż :-D Miał on być tylko chwilową odskocznią- taka wakacyjna przygoda... Ale... Przy mnie był zupełnie innym chłopakiem; nie takim za jakiego wszyscy go mieli...
Oczywiście nadal czułam coś do R, więc postanowiłam się z Nim spotkać żeby pogadać czy chce ze mną być (bo on cały czas pisał mi smsy że mnie kocha ale ze względu na SZ. którego uważa za swojego brata nie będzie ze mną). Oboje stwierdziliśmy że nic z tego nie będzie... A ja stwierdziłam że nie chce być z T. bo muszę się jeszcze wyszaleć... I zerwałam z Nim, a On mi powiedział że będzie na mnie czekał.

No i czekał... Po 3 miesiącach do niego wróciłam...
On tęsknił... ja tęskniłam... :-):-):-)

tak minęło już 8 lat. I moja wakacyjna przygoda stała się miłością mojego życia :tak::-D
Nie wyobrażam sobie życia bez mojego Tomka... a teraz i bez Antosia :-)
 
Rewelacyjny temat!!
Przeczytałam cały na raz :-) Każda historia inna, ale cudna!!
U mnie zaczęło się wszystko w liceum. To była 3 klasa (17 lat) upatrzyłam sobie Sz.na szkolnym korytarzu, chodził do klasy z moim dobrym kolegą, myślałam, że jest jakiś nowy, a Sz.po prostu był nieśmiały i nigdzie nie było Go widać. Poznaliśmy się po jakimś czasie, często gadaliśmy ze sobą przez telefon. A później Sz.zaczął chodzić z moją najlepszą koleżanką z klasy :-( To był cios w serce i kontakt się urwał, ale smsy dalej pisaliśmy. Przy czym zdążył mi napisać: to nie jest to co tygryski lubią najbardziej (o tej mojej koleżance). Jakieś 2 lata temu spotkaliśmy się na Dniach Pszczyny, przy czym w ogóle mnie nie poznał. Ja przyjechałam tam z tym kolegą z jego klasy i Sz.spytał sie Go kto to jest. Kolega powiedział, że to ja, na co Sz.stwierdził: nieźle się wyrobiła :-D:-D Pisaliśmy cały czas ze sobą smsy, a w końcu mnie odwiedził. Oglądaliśmy kabarety na kompie i była cola i paluszki (z czego śmiejemy się do teraz). Na jakiś rok znowu kontakt się urwał, aż w końcu w zeszłym roku napisał 2 lipca, przyjechał 9 do mnie (dzień po swoich urodzinach). I jakoś tak wyszło, że spędził u mnie noc... I wszystko się zaczęło. Oficjalnie od 2 sierpnia zeszłego roku jesteśmy parą, a za 2 dni, w Sylwestra bierzemy ślub :-)
 
reklama
To i ja opiszę jak się poznalismy
Kiedy zaczęłam pracować w Irlandii, mieszkałam w koleznaką w tzw staff house...domku dla pracowników. Z powodu przepełnienia szukałyśmy sobie jakiś pokoi do wynajęcia więc zostawiłyśmy ogłoszenie w sklepie. Odpowiedzial na nie Darek, mimo że nie szukal lokatorek. Przyszedł na spotkanie z kolegą, ale ja nie mogłam pójść bo pracowałam do późna więc tylko koleżanka poszła. Po kilku tygodniach kiedy znalazłyśmy sobie pokoje w domu z dwoma Polakami, poszłyśmy na imprezę i spoktałyśmy Darka kolegę, trochę pogadałyśmy i to wszystko. Parę dni później wrociłam z pracy patrzę, a w salonie siedzi Darek z tym kolegą, moja koleżanka i piją piwko. Zapoznałam się z Darkiem, z grzeczności wypiłam piwko i poszłam do pokoju bo byłam po 12 godz pracy. Chlopaki sobie poszli i wtedy koleżanka mi powiedziała, że Darek tu przyszedł mnie zobaczyć bo kolega mu nagadał, że niezła sztuka ze mnie.:-) Stwierdziłam, że on też nieczego sobie jednak byl mały problem bo D. miał narzeczona w Polsce.:baffled:
Los chcial, że kilka tygodni później chłopaki którzy mieszkali z nami wyprowadzili się, a do Darka przyjeżdżał brat i szukali pokoi. Zamieszkali u nas. Imprezy, alkohol moja przyzwoitość malała, coraz mniej przeszkadzało mi, że ma narzeczoną w Polsce tym bardziej, że co rozmowę tel się kłócili. nasze stosunki się polepszały. Pewniego razu pojechał na urlop do Polski i bałam się, że wszystko pryśnie, że zobaczy swoją narzeczoną, a ja pójdę w kąt. Stało się inaczej, wrócił i oznajmił, że jest wolny i że mamy wolną rekę.:-D Po kilku miesiącach okazało się, że jestem w ciąży...wpadka... Przerażona nie byłam....bardziej bałam się co powiedzą nasi rodzice bo poznaliśmy ich w tym samym czasie co się dowiedziałam o dziecku. Rodzice przyjęli to zaskakująco dobrze mimo,że mialam dopiero 20 lat a Darek 22.
Do tej pory jest super, mimo wzlotów i upadków jesteśmy prawie 5 lat razem, prawie półtora roku po ślubie i mimo, że Emilka nie była planowana to Asia już tak, a jak los będzie łaskawy to dam nam trzecie dzieciątko :-D

Acha zapomnialam dodać, że od poznania Darka do zajścia w ciążę minęło 10 miesięcy :-) Jakoś tak szybko.... :-)
 
Ostatnia edycja:
Do góry