Ciekawy temacik
)
U nas zaczęło się od pomyłki telefonicznej. Pewnego lipcowego popołudnia odebrałam telefon od nieznanego numeru- mojego przyszłego męża. R chciał rozmawiać z jakimś Jackiem. Niestety nim nie byłam,R jednak stwierdził że ja też mogę być dobrym rozmówca i tak trochę sobie pogadaliśmy. W trakcie romowy okazało sie, że mieszka w Warszawie, a ponadto tylko 2 przystanki tramwajowe ode mnie. Ze swojego balkonu widziałam jego blok
) Po kilku dniach się spotkaliśmy, a po 7 latach wzięliśmy ślub. A najśmieszniejsze jest to, że pierwsza rozmowa odbyła się 31 lipca o godzinie 18, a ślub braliśmy dokładnie 7 lat póżniej także 31 lipca o godzinie 18.
U nas zaczęło się od pomyłki telefonicznej. Pewnego lipcowego popołudnia odebrałam telefon od nieznanego numeru- mojego przyszłego męża. R chciał rozmawiać z jakimś Jackiem. Niestety nim nie byłam,R jednak stwierdził że ja też mogę być dobrym rozmówca i tak trochę sobie pogadaliśmy. W trakcie romowy okazało sie, że mieszka w Warszawie, a ponadto tylko 2 przystanki tramwajowe ode mnie. Ze swojego balkonu widziałam jego blok


Miał on być tylko chwilową odskocznią- taka wakacyjna przygoda... Ale... Przy mnie był zupełnie innym chłopakiem; nie takim za jakiego wszyscy go mieli... 