Sylwia ... tak wiele przeszłaś... powiem Ci co mi nieraz powtarzali dobrzy znajomi - że po tylu cierpieniach przyjdzie wreszcie szczęście! Do mnie nareszcie przyszło, ja również miałam ciężkie chwile w życiu i trudne pytania kierowane do Boga. Mimo wszystko nadal w niego wierzę, ale nie rozumiem tego całego zła jakie jest na świecie. Najbardziej nie mogę zrozumieć dlaczego zabrał mi i wielu ludziom kogoś tak wspaniałego jak mój Tata. Był tak potrzebny, tak wiele dobrego robił i nagle znikł. Wtedy modliłam się codziennie, aby się znalazł, najpierw żywy, potem aby w ogóle się znalazł. Straciłam nadzieje, ale wreszcie się znalazł. Pamiętam dzień, w którym wiedziałam,że się niedługo znajdzie - mewy podleciały do mojego okna, poszłam je karmić i wtedy pomyślałam "dlaczego one tu przyleciały? właśnie do mnie?" i pomyślałam: "przyleciały mi powiedzieć,że się odnajdzie". Szukało Go wielu, wielu ludzi. Znalazł go mój Dziadek i Taty dwaj bracia, po 7 tygodniach przeszukania jeziora. A ja widziałam świat w czarnych kolorach. Raz czułam Jego obecność przy mnie, gdy byłam chora, w szpitalu po operacji, wiem że na pewno był przy mnie. Mimo wszystko wierzę ...
[video=youtube;Xhzt9ruRZnk]http://www.youtube.com/watch?v=Xhzt9ruRZnk[/video]
[video=youtube;Xhzt9ruRZnk]http://www.youtube.com/watch?v=Xhzt9ruRZnk[/video]