Wiecie co jestem jakaś niereformowalna. Poczytałam znowu wyniki mojego usg i znowu się zdołowałam. Jakoś nie trafiają do m nie racjonalne argumenty o możliwych pomyłkach w obliczeniach. Bardzo się boję że Mały będzie chory itp. Muszę jakoś wytrzymać do środy bo wtedy ide do mojej gin może ona mi rozumu do głowy nałoży, albo zdołuje jeszcze bardziej. 
