reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Puste jajo płodowe

Dołączył(a)
10 Lipiec 2020
Postów
1
Witam, ten temat był poruszany na forum wiele razy, ale jestem zdruzgotana, ostatnia miesiączkę miałam 30 maja, moje cykle są nieregularne 30-32 dni. Test ciążowy zrobiłam 5 lipca i wynik to dwie kreski.
Jednak dzisiaj poszłam do gin żeby potwierdzić ciąże i okazało się ze nie widać zarodka. Dostałam duphaston i pozostaje czekać. Ktoś miał podobna sytuacje ?
Dołączam zdjęcie USG i czekam na porady!
 

Załączniki

  • 76A8D8D8-F871-4C43-BCD8-10F93033BEA7.jpeg
    76A8D8D8-F871-4C43-BCD8-10F93033BEA7.jpeg
    1,9 MB · Wyświetleń: 3 391
reklama
Rozwiązanie
Niestety zabieg był konieczny bo pęcherzyk ani trochę nie wyleciał. Ale w sumie zabieg był o milon lepszy niż to co było w nocy . Teraz muszę tylko dojść psychicznie po tym co mnie spotkało . Bardzo dziękuję dziewczyny za każde miłe słowo i wparcie
@Kika0090 co cię czeka? Jeśli dojdzie to poronienia to będziesz musiała zdecydować, czy chcesz szybko to zakończyć poprzez zabieg, czy poczekasz na samoistne poronienie (co może potrwac). Niestety psychika będzie wymagała więcej czasu.
W otoczeniu możesz nie doświadczyć zrozumienia, bo nie każdy tego doswiadczyl, ludzie mogą nie wiedzieć jak zareagować, co powiedziec. Możesz zwłaszcza w najbliższym otoczeniu komunikować czego potrzebujesz.
Różni ludzie też różnie do tematu podchodza. Każda z nas jest inna.

Ja poroniłam 2 razy w 9 i 10tc. Dla mnie moje aniołki zawsze były dziećmi. Normalnie o nich rozmawiam zwłaszcza z mężem. Dla mnie to nie jest temat tabu. Nawet obchodziłam dzień ojca mimo, że nie mieliśmy żywych dzieci. Ale dzieci mieliśmy i byliśmy rodzicami. Dbałam, byśmy z mężem o tym pamiętali. Moje dzieci też dowiedzą się o rodzeństwie. Przeżyłam stratę moich maluszków i żałobę, choć nie robiłam pochowku. Zajęło mi to trochę czasu. Dziś jestem mamą 2 dzieci i powiem ci, że radość ich posiadania sprawiła, że tamte rany się w koncu zagoiły. Jednak pamiętam jak ogromny ból wówczas przeżywałam. Niezrozumienie otoczenia, nieumiejętność pocieszania. Musisz wiedzieć, że ci ludzie nie robią tego złośliwie. Po prostu nie potrafią inaczej.

Ty też teraz nie potrafisz inaczej, cierpisz, masz złamane serce. To zrozumiałe. Stoisz w obliczu utraty maluszka. W tobie ogromny wachlarz przeroznych emocji, które się że sobą zlewają, przeplatają, intensyfikują. Czasem nawet trudno je nazwać. Ważne, byś pozwalała im w sobie wybrzmieć, byś ich nie tłumiła, nie ukrywała, tylko odreagowywała. Jak?...musisz znaleźć swój sposób, coś, co tobie pomoże. Czeka cię żałoba. Przejdź ja całą, porządnie. Płacz kiedy płyną łzy, krzycz, by wykrzyczeć żal i ból, znajdź zajęcie, najlepiej rób to, co cię cieszy i tych drobnych dobrych rzeczy szukaj. Z czasem...może nawet długim nauczysz się z tym żyć. Może nauczysz się patrzyć na kobiety w ciąży i dzieci bez zazdrości i bólu. Może pomoże ci to, że nigdy nie wiesz, co kryje się za radością napotkanej kobiety w ciąży, kobiety z dzieckiem. Może ona też jest po przejściach, a o obecne dziecko długo walczyła. Mi to pomogło patrzeć na inne kobiety bez bólu, na dzieci, na ich radość. Czerpałam z ich radości.
Znajdź swój sposób. Jak trzeba idź do psychologa. Jak trzeba poszukaj grupy wsparcia. Zawsze możesz się tu wyżalić. Dużo z nas wie, przez co przechodzisz. Czasem nic się nie da powiedzieć. Po prostu się jest, choćby wirtualnie [emoji3590]. Przejdziesz przez to i pamiętaj, że nie jesteś sama.
 
reklama
@Kika0090 co cię czeka? Jeśli dojdzie to poronienia to będziesz musiała zdecydować, czy chcesz szybko to zakończyć poprzez zabieg, czy poczekasz na samoistne poronienie (co może potrwac). Niestety psychika będzie wymagała więcej czasu.
W otoczeniu możesz nie doświadczyć zrozumienia, bo nie każdy tego doswiadczyl, ludzie mogą nie wiedzieć jak zareagować, co powiedziec. Możesz zwłaszcza w najbliższym otoczeniu komunikować czego potrzebujesz.
Różni ludzie też różnie do tematu podchodza. Każda z nas jest inna.

Ja poroniłam 2 razy w 9 i 10tc. Dla mnie moje aniołki zawsze były dziećmi. Normalnie o nich rozmawiam zwłaszcza z mężem. Dla mnie to nie jest temat tabu. Nawet obchodziłam dzień ojca mimo, że nie mieliśmy żywych dzieci. Ale dzieci mieliśmy i byliśmy rodzicami. Dbałam, byśmy z mężem o tym pamiętali. Moje dzieci też dowiedzą się o rodzeństwie. Przeżyłam stratę moich maluszków i żałobę, choć nie robiłam pochowku. Zajęło mi to trochę czasu. Dziś jestem mamą 2 dzieci i powiem ci, że radość ich posiadania sprawiła, że tamte rany się w koncu zagoiły. Jednak pamiętam jak ogromny ból wówczas przeżywałam. Niezrozumienie otoczenia, nieumiejętność pocieszania. Musisz wiedzieć, że ci ludzie nie robią tego złośliwie. Po prostu nie potrafią inaczej.

Ty też teraz nie potrafisz inaczej, cierpisz, masz złamane serce. To zrozumiałe. Stoisz w obliczu utraty maluszka. W tobie ogromny wachlarz przeroznych emocji, które się że sobą zlewają, przeplatają, intensyfikują. Czasem nawet trudno je nazwać. Ważne, byś pozwalała im w sobie wybrzmieć, byś ich nie tłumiła, nie ukrywała, tylko odreagowywała. Jak?...musisz znaleźć swój sposób, coś, co tobie pomoże. Czeka cię żałoba. Przejdź ja całą, porządnie. Płacz kiedy płyną łzy, krzycz, by wykrzyczeć żal i ból, znajdź zajęcie, najlepiej rób to, co cię cieszy i tych drobnych dobrych rzeczy szukaj. Z czasem...może nawet długim nauczysz się z tym żyć. Może nauczysz się patrzyć na kobiety w ciąży i dzieci bez zazdrości i bólu. Może pomoże ci to, że nigdy nie wiesz, co kryje się za radością napotkanej kobiety w ciąży, kobiety z dzieckiem. Może ona też jest po przejściach, a o obecne dziecko długo walczyła. Mi to pomogło patrzeć na inne kobiety bez bólu, na dzieci, na ich radość. Czerpałam z ich radości.
Znajdź swój sposób. Jak trzeba idź do psychologa. Jak trzeba poszukaj grupy wsparcia. Zawsze możesz się tu wyżalić. Dużo z nas wie, przez co przechodzisz. Czasem nic się nie da powiedzieć. Po prostu się jest, choćby wirtualnie [emoji3590]. Przejdziesz przez to i pamiętaj, że nie jesteś sama.
Czytałam tyle o tym że wiem jakie mam opcjeI ale jeszcze nie myślałam o decyzji . Chociaż pewnie pójdzie szybko bo mam tabletki na podtrzymanie ciąży a już mi się kończą . Staram się zajmować głowę wszystkim innym żeby nie myśleć na razie. Jutro idę do lekarza więc pewnie czeka mnie wyrok
 
Witam
Zarejestrowałam się bo chyba sama sobie nie poradzę . Ostatnie USG i okazuje się że puste jajo płodowe , lekarz niby nie powiedział wprost ale 7tc pęcherzyk 15mm i pusto. Zrobiłam bete i przez 48h przyrost o 13 % . Ja już sobie nie robię nadziei ale mam wrażenie, że nikt nie rozumie mojego cierpienia. Ciągle tylko słyszę że przecież nie mam za czym płakać bo tam jest pusto . Próbowałam sobie też tak wmówić ale jakoś nie zmniejsza to mojego bólu . Czuje puste i uczucie straty
Ja miałam puste jajo plodowe zdiagnozowane zostało dopiero jak pęcherzyk osiągnął 25mm nie wcześniej. Mimo tego że to jajo było "puste" strasznie to przeżyłam. Nie chciałam żyć mówiłam że to moja wina że coś nie tak zrobiłam. Szłam po ulicach z myślą żeby ktoś mnie (sorry za wyrażenie) jebnal autem albo co gorsza tramwaj. Gdyby nie taki pan który widzi że tramwaj jedzie i jest blisko mnie a ja wychodzę na drogę i mnie nie "popchnął" dzisiaj by mnie nie było. Masz pełne prawo przeżyć i płakać jeśli z ciąża będzie coś nie tak. Życzę Ci aby wszystko skończyło się szczęśliwie i zdrowa ciąża a póki co myśl pozytywnie bo aby stwierdzić puste jajo plodowe to pęcherzyk musi osiągnąć 25mm. Fakt przyrost mały ale najważniejsze że przyrasta a nie spada czy stoi w miejscu. Trzymam mocno kciuki i daj znać jak sytuacja się skończyła lub ciągnie.
 
Ja miałam puste jajo plodowe zdiagnozowane zostało dopiero jak pęcherzyk osiągnął 25mm nie wcześniej. Mimo tego że to jajo było "puste" strasznie to przeżyłam. Nie chciałam żyć mówiłam że to moja wina że coś nie tak zrobiłam. Szłam po ulicach z myślą żeby ktoś mnie (sorry za wyrażenie) jebnal autem albo co gorsza tramwaj. Gdyby nie taki pan który widzi że tramwaj jedzie i jest blisko mnie a ja wychodzę na drogę i mnie nie "popchnął" dzisiaj by mnie nie było. Masz pełne prawo przeżyć i płakać jeśli z ciąża będzie coś nie tak. Życzę Ci aby wszystko skończyło się szczęśliwie i zdrowa ciąża a póki co myśl pozytywnie bo aby stwierdzić puste jajo plodowe to pęcherzyk musi osiągnąć 25mm. Fakt przyrost mały ale najważniejsze że przyrasta a nie spada czy stoi w miejscu. Trzymam mocno kciuki i daj znać jak sytuacja się skończyła lub ciągnie.
Ja nauczyłam się przez te kilka dni udawać i panować na emocjami . Męczy mnie to bardzo ale wolę to niż ciągłą krytykę . Najgorsze są wieczory kiedy po prostu emocje już biorą górę i sobie "pozwalam" na swoje prawdziwe uczucia . Boje się życia po poronieniu , ale wiem że będę musiała jakoś funkcjonować . Wiem że to wszystko bardzo odbije się na mnie i już pewnie nigdy nic nie będzie takie same . Ja niestety już nie mam najmniejszej nadziei że względu na bardzo mały przyrost bety .
 
Jestem po wizycie i tak jak myślałam pusto 😓 z tym że ostatnio nie było ciałka żółtego a teraz już jest co podobno nie pomaga . Lekarz kazał mi zdać się na naturę i poczekać do plamienia i dopiero wtedy jechać do szpitala . Mogę oczywiście w domu przez to przejść co on mi odradza dla mojego bezpieczeństwa. Chyba bym jednak dostać skierowanie i mieć to za sobą , bo bardzo się boje .
 
Jestem po wizycie i tak jak myślałam pusto [emoji29] z tym że ostatnio nie było ciałka żółtego a teraz już jest co podobno nie pomaga . Lekarz kazał mi zdać się na naturę i poczekać do plamienia i dopiero wtedy jechać do szpitala . Mogę oczywiście w domu przez to przejść co on mi odradza dla mojego bezpieczeństwa. Chyba bym jednak dostać skierowanie i mieć to za sobą , bo bardzo się boje .
Ta decyzja należy do ciebie. Ja miałam jeden zabieg i raz roniłam w domu z wyboru. Ty zrób tak, byś czuła się bezpiecznie
 
Tylko lekarz mnie uprzedził że w moim przypadku może się wiązać to z dużym krwawieniem i dużym bólem , bo tam już jest dużo tkanek i lepiej dla mojego bezpieczeństwa żebym nie była sama wtedy , mogę poprosić położną o pomoc , chociaż on mi radzi jechać do szpitala . Ja sama nie wiem , mam natłok myśli .
 
Lekarz był trochę zdziwiony pojawieniem się ciałka żółtego , ale pęcherzyk już praktycznie nie rośnie co rokuje na zatrzymanie rozwoju,bo w ciągu tygodnia powiększył się o około 1mm.
 
Obawiam się że dopóki beta nie spadnie w szpitalu też nic nie zrobią teraz cierpliwość i czekaj jeśli dasz radę poczekaj chociaż na krwawienie wtedy zabieg jest mniej inwazyjny chyba że nie dajesz rady psychicznie.... za pierwszym razem od momentu spadku bety do zabiegu minęło prawie dwa tygodnie zabieg mi zrobili przy sporym już krwawieniu .... Ale te dwa tygodnie naprawdę były ciężkie dla głowy...
Lekarz był trochę zdziwiony pojawieniem się ciałka żółtego , ale pęcherzyk już praktycznie nie rośnie co rokuje na zatrzymanie rozwoju,bo w ciągu tygodnia powiększył się o około 1mm.
 
reklama
U mnie jest jeszcze jeden problem bo moja siostra za 2 tygodnie ma wesele i nie chce jej tego dnia zepsuć . Do tego moje ciało zaczyna wariować , piersi są mega dużo i bardzo obolałe . Ja chyba oszaleje do tego czasu .
 
Do góry