reklama
Wypada mi opowiedzieć jak to było .
środa 30.01.2008 Od rana miałam skurcze wiec liczyliśmy z Miguelem co ile były co4 co 10 czasem co 20 min raz bolesne raz mniej ale wzięłam no-spe i przeszło trochę. Kolo wieczora znów to samo ale juz pobolewało coraz mocniej nie mogłam spac aż w końcu zaczęłam krwawic..byłam przerażona pobudziłam Miguela mame i tate.Pojechaliśmy do szpitala do tego który był najbliżej i w którym najbardziej nie chciałam rodzic. Ale było mi obojetne byłam przerażona co z dzidzia na izbie przyjęć zbadali mnie powiedzieli o rozwarciu i przewieźli na porodówkę a reszcie kazali isc do domu i wrócić rano z rzeczami . Wylądowałam koło 3 na tej porodówce. Przyszedł lekarz zbadał mnie nie powiedział nic zapytał tylko ile dziecko ma. Dostałam magnez w kroplówce i dowiedziałam sie ze leżymy i podtrzymujemy. Rozwarcie ciągle było bez zmian, pobrali mi krew i mocz do badania, po 7 rano zmieniła sie kadra przyszedł nowy lekarz zobaczył wyniki i powiedział ze rodzimy bo jest infekcja macicy. Odłączyli magnez i zostawili na tej porodówce..Rozwarcie ciagle na 5 cm i nic , lekarz znów przyszedł zbadał bez zmian ...czekamy. Cały czas błagałam o szklanke wody od momentu kiedy przyjechałam dali mi łyka przegotowanej około 14.... O 15 przywieźli inkubator i sprzęt " jakby cos sie działo" i trzeba było by ratowac dziecko. Pytałam cały czas jakie szanse ma dziecko to albo nie słyszałam nic albo ze niewiedza, czasem sie udaje czasem nie :/. I po raz kolejny przyszedł lekarz zbadał znow stwierdził ze samo nie pójdzie wiec kazał podłaczyc kroplówke. No i zaczeło sie a w sumie to nic sie nie zaczęło bo połozna podała mi ja tak z enic nie leciało prawie no i skurcze zaczeły byc coraz bardziej męczące udało mi sie zdrzemnąć 30 min. Od 16 Miguel z mama uparli sie ze nie wyjda ze szpitala dopóki nie urodze co miało miec miejsce według połoznej do 30 min przy " mojej wspołpracy". No ale ciagle nic co 30 min ciagle słysząłam ze jeszcze chwile az dotarłam tak do 19. Przyszła inna połozna tamta wyszła skurcze juz mnie wymordowały ledwo widziałam co sie dzieje. Wtedy wszytsko sie nabrało tempa połozna podesżła do mnie powiedziała rany dziecko Ty moje dlaczego Ci nikt tej kroplówki nie podkrecił. Wzieła odkreciła na ful pomasowała szyjke ewezwała lekarzy . Lekarzy przyszło 4 plus starzysci( szpital jest uniwersytecki) i około 7 osób z neantologii. Było juz 10 cm nie mogłam wytrzymać juz chiałam urodzic zaczęłam prosic o cesarke To zaczeła sie smiac ze juz za późno ...to poprosiłam zeby mnie dobiła...tez odmówiła mówiac ze to nie metoda i wtedy usłyszałam magiczne słowa " Prosze sie odwrócic na plecy bedziemy rodzić". Chciałam zejsc z łózka i cąłowac ja po stopach Nie odeszły mi wody dlatego przebiła pecherz z wodami płodowymi ale zrobiło to tak nie fartownie ze wszytko wyladowało na jej włosach i twarzy ja nie wiedziałam czy mam sie smiac czy przepraszac...ale w koncu przeprosiłam a ona zaczeła sie smiac i mowic ze nic nie szkodzi jej wina i ma za swoje . Pecherz przebity lekarze sa inkubartor przygotowany wszytko gotowe. Przyj! No to pre raz jeden... ulga ..raz drugi! ciach usłyszą łam naciecie i położna " prosze otworzyc oczy i wyciągnąć reke to główka. Jeszcze raz kazali mi przec i usłysząłam płacz Nikosia i gratulacje , ze mam syna. Popłakałam sie jak nie wiem jedna z pielegniarek przyłozyła mi synka do twarzy i szybko go zabrali połozyli do inkubatora i pokazali raz jeszcze jak wyjezdzał, urodził sie o 19.35. Byłam szczesliwa ze oddycha, ze ma 2 raczki 2 nózki i 20malusienkich paluszków no i mnóstwo ciemnych włosków . Potem juz tylko zabrali mnie na łyzeczkowanie bo nie urodziłam całego łozyska bo było za młode ...w sumie cieszyłam sie bo nie czułam jak mnie szyja. Jak przywiezli mnie z powrotem na sale Miguel z mama oboje czerwone oczy widac , ze płakali Mówia ze mały wcale nie jest taki mały ze wazy 2 kilo i ze ma sie całkiem nie zle i ze jest taki sliczny Musieli isc niestety ja dopiero na drugi dzien wstałam z łózka ale tez nie skonczyło sie sukcesem bo zemdlałam Dopiero po południu doszłam do siebie i poszłam zobaczyc syna...Najpiękniejsza chwila jaka pamietam jak smacznie spał juz bez tlenu do noska i robił fikusne miny. Było ciezko , było pelno grozy i strachu o dziecko ale udało sie nam I jestem teraz mega szczesliwa mama najcudowniejszej kruszynki Mojego pączusia :-);-)
Prosze bardzo moja relacja z porodu pamietam jak to było ale o bólu zapomniałam juz od momentu gdy zobaczyłam synka.
środa 30.01.2008 Od rana miałam skurcze wiec liczyliśmy z Miguelem co ile były co4 co 10 czasem co 20 min raz bolesne raz mniej ale wzięłam no-spe i przeszło trochę. Kolo wieczora znów to samo ale juz pobolewało coraz mocniej nie mogłam spac aż w końcu zaczęłam krwawic..byłam przerażona pobudziłam Miguela mame i tate.Pojechaliśmy do szpitala do tego który był najbliżej i w którym najbardziej nie chciałam rodzic. Ale było mi obojetne byłam przerażona co z dzidzia na izbie przyjęć zbadali mnie powiedzieli o rozwarciu i przewieźli na porodówkę a reszcie kazali isc do domu i wrócić rano z rzeczami . Wylądowałam koło 3 na tej porodówce. Przyszedł lekarz zbadał mnie nie powiedział nic zapytał tylko ile dziecko ma. Dostałam magnez w kroplówce i dowiedziałam sie ze leżymy i podtrzymujemy. Rozwarcie ciągle było bez zmian, pobrali mi krew i mocz do badania, po 7 rano zmieniła sie kadra przyszedł nowy lekarz zobaczył wyniki i powiedział ze rodzimy bo jest infekcja macicy. Odłączyli magnez i zostawili na tej porodówce..Rozwarcie ciagle na 5 cm i nic , lekarz znów przyszedł zbadał bez zmian ...czekamy. Cały czas błagałam o szklanke wody od momentu kiedy przyjechałam dali mi łyka przegotowanej około 14.... O 15 przywieźli inkubator i sprzęt " jakby cos sie działo" i trzeba było by ratowac dziecko. Pytałam cały czas jakie szanse ma dziecko to albo nie słyszałam nic albo ze niewiedza, czasem sie udaje czasem nie :/. I po raz kolejny przyszedł lekarz zbadał znow stwierdził ze samo nie pójdzie wiec kazał podłaczyc kroplówke. No i zaczeło sie a w sumie to nic sie nie zaczęło bo połozna podała mi ja tak z enic nie leciało prawie no i skurcze zaczeły byc coraz bardziej męczące udało mi sie zdrzemnąć 30 min. Od 16 Miguel z mama uparli sie ze nie wyjda ze szpitala dopóki nie urodze co miało miec miejsce według połoznej do 30 min przy " mojej wspołpracy". No ale ciagle nic co 30 min ciagle słysząłam ze jeszcze chwile az dotarłam tak do 19. Przyszła inna połozna tamta wyszła skurcze juz mnie wymordowały ledwo widziałam co sie dzieje. Wtedy wszytsko sie nabrało tempa połozna podesżła do mnie powiedziała rany dziecko Ty moje dlaczego Ci nikt tej kroplówki nie podkrecił. Wzieła odkreciła na ful pomasowała szyjke ewezwała lekarzy . Lekarzy przyszło 4 plus starzysci( szpital jest uniwersytecki) i około 7 osób z neantologii. Było juz 10 cm nie mogłam wytrzymać juz chiałam urodzic zaczęłam prosic o cesarke To zaczeła sie smiac ze juz za późno ...to poprosiłam zeby mnie dobiła...tez odmówiła mówiac ze to nie metoda i wtedy usłyszałam magiczne słowa " Prosze sie odwrócic na plecy bedziemy rodzić". Chciałam zejsc z łózka i cąłowac ja po stopach Nie odeszły mi wody dlatego przebiła pecherz z wodami płodowymi ale zrobiło to tak nie fartownie ze wszytko wyladowało na jej włosach i twarzy ja nie wiedziałam czy mam sie smiac czy przepraszac...ale w koncu przeprosiłam a ona zaczeła sie smiac i mowic ze nic nie szkodzi jej wina i ma za swoje . Pecherz przebity lekarze sa inkubartor przygotowany wszytko gotowe. Przyj! No to pre raz jeden... ulga ..raz drugi! ciach usłyszą łam naciecie i położna " prosze otworzyc oczy i wyciągnąć reke to główka. Jeszcze raz kazali mi przec i usłysząłam płacz Nikosia i gratulacje , ze mam syna. Popłakałam sie jak nie wiem jedna z pielegniarek przyłozyła mi synka do twarzy i szybko go zabrali połozyli do inkubatora i pokazali raz jeszcze jak wyjezdzał, urodził sie o 19.35. Byłam szczesliwa ze oddycha, ze ma 2 raczki 2 nózki i 20malusienkich paluszków no i mnóstwo ciemnych włosków . Potem juz tylko zabrali mnie na łyzeczkowanie bo nie urodziłam całego łozyska bo było za młode ...w sumie cieszyłam sie bo nie czułam jak mnie szyja. Jak przywiezli mnie z powrotem na sale Miguel z mama oboje czerwone oczy widac , ze płakali Mówia ze mały wcale nie jest taki mały ze wazy 2 kilo i ze ma sie całkiem nie zle i ze jest taki sliczny Musieli isc niestety ja dopiero na drugi dzien wstałam z łózka ale tez nie skonczyło sie sukcesem bo zemdlałam Dopiero po południu doszłam do siebie i poszłam zobaczyc syna...Najpiękniejsza chwila jaka pamietam jak smacznie spał juz bez tlenu do noska i robił fikusne miny. Było ciezko , było pelno grozy i strachu o dziecko ale udało sie nam I jestem teraz mega szczesliwa mama najcudowniejszej kruszynki Mojego pączusia :-);-)
Prosze bardzo moja relacja z porodu pamietam jak to było ale o bólu zapomniałam juz od momentu gdy zobaczyłam synka.
mamma80
Entuzjast(k)a
Czytam i ci8arki mi przechodzą,ale najważniejsze,że już jesteście na prostej!!!!!!!!!
nulcia
marzec 2008
Po przeczytaniu taj historii widze,ze natura nie na darmo nas zaskakuje;-).
Ale lepiej,ze nie wiemy kiedy i jak bedzie wygladał poród. Nie wyobrażam sobie tego stresu dzień wcześniej. Po prostu szok.
Ale lepiej,ze nie wiemy kiedy i jak bedzie wygladał poród. Nie wyobrażam sobie tego stresu dzień wcześniej. Po prostu szok.
reklama
ehh Sabincia... wzruszyłas chyba nas wszytskie - w świetle tego co napisałaś musze Ci powiedizec ze jesteś zuch dziewczyna i swietnie sie spisałaśnie wyobrażam sobei takiego stresu (słyszec ze nie wadomo jakie szanse ma moej dziecko) ale najważniejsze jak pisza dziewczyny ze już masz Nikosia i coralepiejn sie czuje i nawet lada dzień wypuszczą Ci go do domku:-)buziaki SUPER MAMUSIU
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 5
- Wyświetleń
- 920
- Odpowiedzi
- 31
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 29
- Wyświetleń
- 18 tys
Podziel się: