Donatella, jeśli chciałabyś zostać jeszcze z dzieckiem, to się nie wahaj. Te pierwsze trzy lata nigdy się już nie powtórzą. Mi niedługo urlop się kończy. Całe te trzy lata spędziłam praktycznie bez przerwy z Filipem - mało było okazji do wyjść i mało czasu dla siebie. Często bywało, że miałam dosyć, ale mimo wszystko nie żałuję. Nie wiem, jak będzie z moją pracą po powrocie, szefostwo nawet ostrzegało, że może być różnie. Powiedziałam sobie - trudno. Wcześniej myślałam, że po półtora - dwuch latach wrócę do pracy. Ale z czasem stwierdziłam, że skoro mam możliwość być z małym trzy lata, to z niej skorzystam. Tym bardziej, że u nas nie ma żłobka. Teraz nie wybrażam sobie, jak by to mogło być, że byłabym cały dzień w pracy i nie widziałabym tego wszystkiego, co było mi dane, kiedy byłam z dzieckiem.
pretywomen, ja zawsze pracowałam na zmiany, tylko trochę inaczej, bo na 12 godzinne w systemie:dzień, noc, trzy dni wolne. Jeśli komuś nie robi różnicy taki zwariowany system, to jest to luksus, bo trzy dni w domciu to jest coś. Nie wiem, jak jest w systemie zmian, o jakich Ty piszesz. Cóż, wszystko zależy od tego, jak się taką pracę znosi. No i jednak jest coś za coś, bo jak jesteś w pracy, to jesteś cały dzień (lub noc), więc opieka nad maluchem spada na kogoś innego. Ale za to można sobie odbić wszystko z nawiązką w dzień wolny. Generalnie mi się na zmiany pracowało super. Nawet pod tym względem, że w domu można coś zrobić, a nie zwalać wszelkich sprzątań na sobotę, kiedy się powinno odpoczywać;-). Nie wiem, jak będzie teraz, jak jest dziecko, bo jednak jak będę miała dyżur, to tatuś musi być całkowicie i bezdyskusyjnie do dyspozycji - żadnych nadgodzin czy czegoś podobnego - prosto z pracy do przedszkola po malucha. Ale mam nadzieję, że będzie dobrze.
pozdrawiam
nikita