reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dziękuję bardzo rybko [emoji8] Ja już na BB usłyszałam swego czasu wiele przykrych słów, kto był na staraczkach i pamięta ten wie.
Kto nie stracił dziecka przez lekarzy przez ich zaniedbanie albo przez brak chęci podjęcia walki ten nie zrozumie. Ja widzę jak walczą tu o nas.... I po prostu szok... trafiłam w końcu na cudownych lekarzy. Tego brakło w 1szej ciąży...
 
reklama
Trzymamy się...

mamy 25t5d.. to już jest cud ! Nadal pod pompa z fenoterolem, kroplowke z magnezem i tona leków.... nadal wstaje tylko do wc...
Nie wiem czy pisałam ale próby odlaczeniq nie przeszłam. Tzn wytrzymałam tylko 6h i znów skurcze.... więc wróciłam do punktu wyjścia. Dobrze , że tu działają niekoniecznie wg schematów polskich.... bo jeśli tak by było to po 48h miałabym odlaczona pompę...
W poniedziałek usg z pomiarami dzieciaków i zobaczymy co u nich. I tak jakoś mija.. powoli, małymi kroczkami... do przodu...
Każdy dzień zaczynam że strachem co przyniesie....
Każdy wieczór jest cudowny.... bo wiem że wytrwałam. I tak każdego dnia...
Nic nie robię. M na zmianę z mamą szykuja mi jedzenie na zapas. Każdego dnia ktoś przyjeżdża z obiadem. Dobrze , że mam cudownych rodziców i męża...patrząc na inna pacjentki mam mega szczęście, że ktoś tak o mnie dba [emoji173]
Super wieści [emoji7] jesteście coraz bliżej celu. Jesteś silna kobietą i napewno dasz radę. Najważniejsze że trafiłaś do dobrego szpitala i walczą o Was [emoji8]
 
Powiem Wam dziewczynki ze nie tylko w Polsce tal traktują pacjentów. Dowodem jest moja historia z Niemiec. Głupia wybrałam się w odwiedziny do cioci bez karty europejskiej ( pamiętajcie żeby zawsze mieć ja ze soba wyjeżdżając za granicę ). Tam zaczęło sie krwawienie. Zezwalam karetkę. Karetka dostalam sie do jakiegoś szpitala typowo dla kobiet i tam czekałam na korytarzu z bólami, krwawnieniem i strachem ze stało się cos najgorszego a lekarka zamiast od razu mnie przyjąć czekała az jej zapłacę i dopiero po zajęła się mną. Juz nie mówię o tym jakie cyrki teraz mam z odzyskaniem pieniędzy za pomoc w szpitalu i karetkę z NFZ. Dramat. Kobieta ze szpitala niemieckiego stwierdziła ze nie było podstaw do wzywania karetki i dlatego mam takie schody z tym... Nie życzę jej żeby kiedys to jej się przytrafiło...
 
Kto nie stracił dziecka przez lekarzy przez ich zaniedbanie albo przez brak chęci podjęcia walki ten nie zrozumie. Ja widzę jak walczą tu o nas.... I po prostu szok... trafiłam w końcu na cudownych lekarzy. Tego brakło w 1szej ciąży...

Myślę kochana że w pierwszej ciąży ty tak nie walczyłas jak lwica jak teraz :) teraz idziesz jak torpeda i wiesz czego chcesz. Masz super gin, której na pewno jest ciężko też z tym że straciłas synka będąc pod jej opieką. Profesor który też się przejął Toba, założył szew mimo że nie robią tego w ciąży blizniaczej raczej.. Teraz on sam widzi ze jesteś "trudnym przypadkiem" bo jego szew nigdy nie puścił. Dobrze ze walczą. Swoje już przeszłas, wystarczy. Teraz będzie dobrze ;)
 
@Oczekujaca123 szybko leci niedługo 26tc już bezpieczniej. Trzymam kciuki za 30tc wtedy już z górki. Daj znać jak tam Dzieciaczki ❤️ cieszę się, że masz wsparcie i pomoc od najbliższych to też jest bardzo ważne
 
Trzymamy się...

mamy 25t5d.. to już jest cud ! Nadal pod pompa z fenoterolem, kroplowke z magnezem i tona leków.... nadal wstaje tylko do wc...
Nie wiem czy pisałam ale próby odlaczeniq nie przeszłam. Tzn wytrzymałam tylko 6h i znów skurcze.... więc wróciłam do punktu wyjścia. Dobrze , że tu działają niekoniecznie wg schematów polskich.... bo jeśli tak by było to po 48h miałabym odlaczona pompę...
W poniedziałek usg z pomiarami dzieciaków i zobaczymy co u nich. I tak jakoś mija.. powoli, małymi kroczkami... do przodu...
Każdy dzień zaczynam że strachem co przyniesie....
Każdy wieczór jest cudowny.... bo wiem że wytrwałam. I tak każdego dnia...
Nic nie robię. M na zmianę z mamą szykuja mi jedzenie na zapas. Każdego dnia ktoś przyjeżdża z obiadem. Dobrze , że mam cudownych rodziców i męża...patrząc na inna pacjentki mam mega szczęście, że ktoś tak o mnie dba [emoji173]
Dobre wieści [emoji173] Trzymam za Was kciuki cały czas [emoji17][emoji8] Dzielnie walczycie, kochana jeszcze troszkę. [emoji17]
 
reklama
Myślę kochana że w pierwszej ciąży ty tak nie walczyłas jak lwica jak teraz :) teraz idziesz jak torpeda i wiesz czego chcesz. Masz super gin, której na pewno jest ciężko też z tym że straciłas synka będąc pod jej opieką. Profesor który też się przejął Toba, założył szew mimo że nie robią tego w ciąży blizniaczej raczej.. Teraz on sam widzi ze jesteś "trudnym przypadkiem" bo jego szew nigdy nie puścił. Dobrze ze walczą. Swoje już przeszłas, wystarczy. Teraz będzie dobrze ;)
No i właśnie nie puścił... okazało się że jest tam gdzie był... A na porodowce to chyba cuda wyczuwali..no ale skurcze są bo szew trzyma ale szyjka krótsza... On w swój szew nadal wierzy tylko moje skurcze go przerażają. [emoji849] zresztą pamiętam jak w 16tc przyszłam do niego na wizytę i poinformowała go na dzień dobry że jestem pacjentka upierdliwa i zrobię wszystko dla swoich dzieci . Teraz się tylko śmieje ba obchodach że walczę o swoje:p

On mówił że szew u mnie założony jest inaczej, że jakiś ciężej było dlatego bardziej go podwiazal i gdyby nie to to ciąży by już nie było:(

A co do gin to poznałam ja rodzące Franka w tamtej ciąży byłam pod opieką jakiegoś idioty potem w szpitalu wybitny profesor mi w głowie namieszal A jak przyszła ona na dyżur to mogła już tylko pomóc mi szybciej urodzić i wesprzeć w przygotowaniach do kolejnej ciąży bo już profesor przebił mi pęcherz wmawiają że będę miała sepse.. także.. ona sama nie raz mówi że wir ze spieprzono mi tamtą ciążę więc w tej mi mega pomogła ... dzięki niej jestem tu gdzie jestem
 
Ostatnia edycja:
Do góry