reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

ELMALUSZKU dlaczego ty nie mieszkasz w Zielonej Górze :sorry2: zaprowadziłabym ciebie do dobrej pani nefrolog (szefowej mojej mamy) ;-) jak Antonek miał 2 miechy i byliśmy tutaj na "urlopie", wysłała nas na wszelkie USG i obejrzała dokładnie małego :-D akurat na opiekę medyczną nie mogę narzekać ;-)
 
reklama
Esia, dzielę się z Tobą radością!:tak:Wielkie gratulacje dla koleżanki (mojej przyjaciółce nie udało się drugie in-vitro - ostatnia próba we wrześniu:-().

Gingeros, widzę, że z bólami głowy jesteśmy podobne do siebie. Mnie też wczoraj strasznie bolał łeb i też nie umiem usnąć z bólem głowy (a jak usnę to mnie w nocy jeszcze gorszy obudzi). Wczoraj mi się zaczęło pod koniec pracy, a wieczorem położyłam się spać z takim lekkim ćmieniem - pół nocy się co jakiś czas budziłam bo bolało, a w końcu o 5 rano się zerwałam bo myślałam że mi baniak rozsadzi. No i po dwóch prochach i pół godzinie męczarni przeszło. Dziś jestem nieprzytomna, szczypią mnie oczy i tylko czekam aż znowu zacznie boleć.:baffled::wściekła/y:Zastanawiam się czy to jakieś migrenowe nie było, bo miałam takie odczucie sztywności karku - jakbym kij miała w szyi. Okropne uczucie.

A co do książek - ja jestem wielbicielka Chmielewskiej i wszystko jej mam i czytałam, choć najbardziej uwielbiam jej stare książki.:tak:A serdecznie polecam - jako lekturę bardzo zajmującą i zabawną - dwie książki Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion" i "Rio Anakonda". Obie wypożyczałam z biblioteki, ale chyba sobie zażyczę od kogoś na prezent urodzinowy, bo na pewno do nich wrócę. No i Grocholę też lubię.;-)
 
ja tylko na chwilę, prawdopodobnie do środy nie będę tu często zaglądać, a potem raczej nie nadrobię wszystkiego (teraz też tylko przeleciałam wzrokiem po ostatnich postach), więc mam prośbę - jak coś ważnego w sprawie wyjazdu, to napiszcie mi smska:tak:
co do książek, polecam "Drobny kłopot" Mark'a Hoddon'a:-)
elmaluszku szukaj dobrego nefrologa (u nas też lekarka jest super:tak: choć w niektórych kwestiach ma zupełnie inne teorie od naszej pediatry - szkoda, że nie przyjmuje nigdzie jako pediatra:sorry2:)
 
Dzagud przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki... :-(
Ale nie wolno tracić nadziei - ta moja znajoma z listą zdiagnozowanych chorób przeszła wiele in-vitro, kilka ciąż biochemicznych, urodzenie i śmierć dziecka, a potem niespodziewanie pojawił się maluszek :-) I teraz drugi :-) I nikt by nie powiedział, że to w ogóle możliwe - na czele ze sławami gin ;-) Cuda się zdarzają, choć ciężko w nie uwierzyć...

Mnie też głowa nasuwała - i wczoraj wieczorem i dziś rano :baffled: I też jeśli tak zasnę, to potem masakra, no a faszerować się prochami nie bardzo mogę :dry: Skoro jest nas więcej, myślę że to jednak sprawa ciśnienia (sztywnienie karku itp. też mogą przy tym występować). Na szczęście na razie przeszło...
 
na forum, na którym zaczęłam staranka o Antka (dział starających się ;-) byłam tam miesiąc ;-)) jest dziewczyna, która kilka lat starała się o dziecko, aż w kóńcu lekarze wykryli u niej ... co to było :rolleyes2: zespół PCO (zespół policystycznych jajników), :rolleyes2: no i wyobraźcie sobie, że na boże narodzenie ujrzała dwie kreseczki :tak: czasami jak nie ma szans, wiara czyni cuda ;-)

 
No to widze ze z tym zasypianiem tu nas straszna lipa...:-p
Dawnej młody też był jak aniołek, łózio papa i zasypiał, ale teraz widze ze cholernik sie strasznie rozwydrzył...:wściekła/y:
No nic... trzeba bedzie dobrac mu się do tyłka znowu i nauczyć zasypiania. A było tak pięknie....
Podziwiam osoby które tak zacięcie walczą o dziecko. Przeważnie porażki są tak przytłaczające, że odbierają ludziom chęć do życia. Przykładem jest siostra cioteczna mojego męża, poroniła rok temu i do tej pory unika wszelkich spotkań rodzinnych - domyślam się głównie z powodu Krzysia. I chyba już tak zostanie. Rodzina zaczyna się do takiego stanu rzeczy przyzwyczajać, pewnie dlatego że wszystkich to wymęczyło i nie widzą szanasy na zmianę. Przykre to.
 
Ostatnia edycja:
Emmila pocieszę się moją wczorajszą historią:
Zachciało mi się wyprać Gryska (czyt. maskotkę tygryska, Maksia przytlankę do spania). No i przyszła pora drzemki, a Grysek w pralce w trakcie prania :szok: próbowałam dać Maksowi inną maskotkę, a on z wsciekłości wszystkimi rzucał, nawet jednego misia rozebrał ze spodenek i sweterka :szok: i nie było mowy o spaniu bez Gryska :baffled:
Skończyło się na tym, ża Maks wył a ja koczowałam pod pralką aż się blokada wyłączy :-D dodam, że wyłączyłam pralkę zanim skończyła prać (wyobraź sobie w jakiej desperacji byłam :-D) i Maks usnął z nieodwirowaną, mokrą maskotką :-D:-D:-D
 
Jolka Piotruś ostatnio też zasypiał z mokrym Kropkiem :-D Na szczęście uprałam na tyle wcześnie, że już z niego nie ciekło :-D
Urocze to, zawsze mnie rozczula :-):-):-)

A co do walki o dziecko - wiecie, bardzo często jest tak, że pary ze zdiagnozowanymi problemami (bardzo poważnymi), po latach starań, po wielu niepowodzeniach, odpuszczają sobie - lub zmieniają drogę na adopcyjną - i wtedy, gdy "głowa się wyłącza" zdarza się cud :-) Niesamowite, jak wielki wpływ na wszystko ma psychika :-)
 
Jolka dobre :-D:-D:-D
A wiecie, już kilka razy czytałam, że Wasze dzieciaczki mają ulubione maskotki bez których zyć, a przynajmniej spać się nie da:tak: A mój Wojciu nie ma, kiedyś mu wrzucałam do łóżeczka różne żeby sobie wybrał, ale on nie wykazywał żadną zainteresowania. Szkoda, że nie ma ukochanego pluszaka :-(
 
reklama
agik Piotruś też raczej sam z siebie by Kropka nie wybrał - wykształciliśmy to u Niego (czytając rady psychologów) poprzez włączenie maskotki do codziennego rytuału zasypiania. No i po jakimś czasie go pokochał i teraz są nierozłączni w łóżeczku :-) (jak się okazało, obecność Kropka w szpitalu też niosła ukojenie - i o to chodziło!)
 
Do góry