He he,
Jolka, już sobie wyobrażam jak skaczesz na koncercie, a Zyguś z Tobą.

Ja bym nie ryzykowała...

zwłaszcza że byś uczniów spotkała...:-)
A co do Jacka, to nic mi nie mów, ja mam to samo co rano z Weroniką - wieczorem nagonić do spania nie można, a rano wstaje z pytaniem "Mamo, czemu mnie w środku nocy budzisz" i wstać nie chce.

No i potem oczywiście guzdrze się jak diabli, aż człowieka coś trafia.

A, no i gratulacje odsmoczkowania.

Kurka, widzę że Magda ze wszystkim ostatnia - ciągle wali w pieluchy, smoczka dudla... Chyba do szkoły tak pójdziemy.

Choć wiem, że panie w żłobku zabierają Jej monia (tzn. pytają czy odda, Ona wkłada im do kieszeni i jest bez smoka aż do spania), no i na nocnik też siada. Ale czy coś tam robi, to nie mam pojęcia....

Za to do domu znosi mnóstwo wierszyków i piosenek - ostatnio namiętnie śpiewa... "Jingle bells..."

i to w oryginale!!!

(Weronika w przedzszkolu uczyła się wersji polskiej).
Esia, no biedna jesteś...:-(I Małgonia biedna... Dużo cierpliwości dziewczynki i zdrówka życzę.
Anni, Ty się uspokój z tym odpoczywaniem, bo jeszcze moment i nas wszystkie rozniesiesz swoją energią w tym Krakowie.

No, chyba że się podzielisz....
Ja dziewczynki padam na ryjek - wczoraj była zmiana regałów i nie dość że siedzieliśmy do północy, to jeszcze niestety duża szafka jest do poprawki, bo coś źle skręciliśmy i jest krzywo, więc nie da się drzwiczek założyć.

Więc poszliśmy spać z Magdą w naszym łóżku, bo na Jej wyrze leżały wszystkie rzeczy z szafek. W domu bajzel, a dziś trzeba będzie odbijać plecy i jeszcze raz zbijać. Mam nadzieję że tym razem się uda.:-(