reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dieta Maluszków

Nie dostałam w dekolt sokiem:-D Alicja wypiła sok i prawie zjadła łyżeczkę:-D a później uśmiechnęła się tak pięknie ze mama jutro da więcej niż 1/3 łyżeczki:tak: teraz śpi, nic Jej nie jest, nie cierpi przez marchew



taaaaa ja też
Szczególnie wtedy gdy ktoś własną piersią broni mleka piersiowego i zarzeka się "do 6 miesiaca tylko cyc!!!" a okazuje się ono niewystarczające (choć takie boskie:nerd:)
Albo wtedy gdy ktoś mi mówi że jest ono mega i wystarcza malcowi do 6 miesiąca a faszeruje brzdąca witaminami z apteki:sorry2:
i jeszcze z innych takich powodów...

jak dla mnie to powinien być wątek zamknięty i te wyżywające się na mnie nie mogłyby tego robić (a ja chce dobrze dla tych mam które to interesuje i które chcą coś wprowadzać). Nie mam na celu drażnienia tych których to nie dotyczy

Po prostu ja jestem dziwna i uważam ze mój dzieć to człowiek -to że ja nie słodzę herbaty bo chcę schudnąć nie znaczy ze moje dziecko też ma mieć gorzką. A jeszcze większym fałszem byłoby dla mnie gdybym ja słodziła a dziecku kazała pić gorzką -tego to już nie kumam -bo co? musi dorosnąć nauczyć się samo słodzić to wtedy ma przywilej słodzenia???
Jakoś nie wydaje mi się ze można nauczyć dziecko "nie lubienia" pewnych smaków. Każdy jest inny i może się okazać ze mamy które mają drugie dzieci wcale (pomimo takich samych metod) nie osiągną sukcesu "słodyczowego" i tym razem -bo dzieci to nie zwierzęta i według mnie wytresować się nie da. Ale to się okaże za rok...
Nie wiem dlaczego mam patrzeć na moje dziecko przez pryzmat siebie -nie lubię kopru więc pewnie Alicja też nie polubi albo lubię szpinak to jej go będę wpychała -masakra. To jest człowiek i traktuję ją jak człowieka -szanuję i ją i jej gusta -a że są inne niż bym chciała -cóż muszę to jakoś przełknąć. Ja nie wiedziałam co to warzywa do 15 roku życia i żyję i żadne szczere chęci otoczenia tego nie zmieniły.

Ja z dziś wiem że:
1. woda z miodem jest extra
2. Herbata z cukrem jest bleee
3. Woda przegotowana jest mniamusia
4. Sok z marchewki jest ok

więc ja wejdę tu za miesiąc i powiem jak pediatra kazała rozszerzyć dietę -to dla tych zainteresowanych a póki co spadam bo nie chce mi się w kółko czytać jaki ze mnie potwór.

Dzięki za info o kurczaku i indyku:baffled:

EEEEEeeeee a kto napisał żeś jest potwór??
Jak zwykle kazda ma swój punkt widzenia o nim pisze...a jak będzie to czas pokarze... bo tak jak piszesz czasami szczere chęci nie wystarcza i trzeba coś zmienić a choćby wyłącznie cyca na cyca + zupkę lub mleko modyfikowane

Chętnie poczytam co i jak wprowadzacie i jakie sa efekty. Sama może tez Markowi zacznę wprowadzać nowości ale z czystej ciekawości podpytam pediatrę co o tym sądzi. I tak uwazam że co chciałam to osiągnęłam bo karmię Marka cycem już dłużej niż 2 miesiące i obaj mamy z tego frajdę. Nie to co przy Janku.

Kurde ten blender musze w końcu kupić! I coś do robienia soków... ehhh ale to juz chyba nie w tym miesiącu :-( bo na nowe łóżko nowa pościel a jak... za ponad 200 zł :-p i zakup biurka nas czeka bo po przemeblowaniu nam nie pasi to stare moje "szkolne"
 
reklama
Jeny 13x13 koło potwora to Ty nawet nie leżałaś :-D:-D:-D To tylko dyskusja- np. ja nie mam na celu wyżywania się na Tobie (ani na kimkolwiek) napisałam, co moja pediatra w odniesieniu do tego, co Twoja i tyle- babki mają inne podejście. Wg mojej cyc jest najlepszym dobrem, ale jak dziecko ma słabą morfologię, to nie ma się co upierać (cenię ją zresztą również za to, że jak mama psychicznie z karmieniem nie wyrabia to nie ma presji, nie opluwa- matka ma być szczęśliwa i dziecko też więc z tego punktu widzenia butla tyż jest cacy).
Także pisz jak najczęściej co i kiedy wprowadzasz i nie odbieraj przynajmniej moich słów jako jazdę po Twoim podejściu- czasem chcę doradzić (jak np. z krótkim gotowaniem, czy z kurczakami) a nie najechać :-D

Ze smakami o tyle racja, że Kuba słodkiego nie jadł, a uwielbia (hihihi) :-D jak jest dzień ciastka to pochłania tego tony. Jadłby częściej, ale w trosce o zęby ja mu wolę ten cukier ograniczyć (wszystkie zębusie ma zdrowe i ten stan na razie chciałabym utrzymać, bo jakoś nie wyobrażam sobie jego na fotelu dentystycznym... chyba by pogryzł kogo by się dało ;-)).

A teraz zmykam zrobić małżowi kotleta z pędzonego hormonami kurczaka- on twierdzi, że jemu jest rybka co je :-D:cool2::-D
 
13x13 a ja muszę Ci napisać, że właśnie tak dzisiaj nad tym myślałam i w sumie to jestem pewna podziwu, ale takiego pozytywnego, że tak przy swoim stoisz. Bo Alicja to Twoje pierwsze dziecko. Pamiętam ile miałam wątpliwości przy Igorze, wszystkich słuchałam, zamiast się intuicją kierować i nie zawsze to nam na dobre wychodziło, bo jeden radził jedno inny drugie. A ja taka głupia w tym wszystkim słuchałam, bo a nuż dziecku zaszkodzę. Teraz przy drugim dziecku jestem już pewna swego, owszem radzę się i czasem zastosuje, ale wtedy gdy sama do tego jestem przekonana i tak na pewno jest lepiej.
Więc pisz dalej co i jak, zdanie swoje mam, ale może akurat coś mnie lub którejś podpasuje. Poza tym może za jakiś czas się okaże, że to jednak Ty miałaś rację, a my byłyśmy w błędzie. Teorie względem zdrowia dzieci przecież cały czas się zmieniają.
 
hehe, hehe, 13 dobrze, że jesteś tutaj, bo nudno by bez Ciebie było :-)

ja tam lubię czytać Twoje posty, bo już zapomniałam, jak się żarełko dzieciom wprowadza i interesuje mnie co piszesz...także jak dla mnie - PISZ KOCHANA PISZ !!!

A z tymi kurakami kurde to jazda...jakoś nie pomyślałam o tych hormonach, a moja Laurka uwielbia skrzydełka pieczone, więc jej nie wzbraniałam...teraz muszę ograniczyć...Aniez, daj znaka jak te kuraki z fermy ekologicznej są gdzieś we wrocku ogólnodostępne...
 
Nie dostałam w dekolt sokiem:-D Alicja wypiła sok i prawie zjadła łyżeczkę:-D a później uśmiechnęła się tak pięknie ze mama jutro da więcej niż 1/3 łyżeczki:tak: teraz śpi, nic Jej nie jest, nie cierpi przez marchew



taaaaa ja też
Szczególnie wtedy gdy ktoś własną piersią broni mleka piersiowego i zarzeka się "do 6 miesiaca tylko cyc!!!" a okazuje się ono niewystarczające (choć takie boskie:nerd:)
Albo wtedy gdy ktoś mi mówi że jest ono mega i wystarcza malcowi do 6 miesiąca a faszeruje brzdąca witaminami z apteki:sorry2:
i jeszcze z innych takich powodów...

jak dla mnie to powinien być wątek zamknięty i te wyżywające się na mnie nie mogłyby tego robić (a ja chce dobrze dla tych mam które to interesuje i które chcą coś wprowadzać). Nie mam na celu drażnienia tych których to nie dotyczy

Po prostu ja jestem dziwna i uważam ze mój dzieć to człowiek -to że ja nie słodzę herbaty bo chcę schudnąć nie znaczy ze moje dziecko też ma mieć gorzką. A jeszcze większym fałszem byłoby dla mnie gdybym ja słodziła a dziecku kazała pić gorzką -tego to już nie kumam -bo co? musi dorosnąć nauczyć się samo słodzić to wtedy ma przywilej słodzenia???
Jakoś nie wydaje mi się ze można nauczyć dziecko "nie lubienia" pewnych smaków. Każdy jest inny i może się okazać ze mamy które mają drugie dzieci wcale (pomimo takich samych metod) nie osiągną sukcesu "słodyczowego" i tym razem -bo dzieci to nie zwierzęta i według mnie wytresować się nie da. Ale to się okaże za rok...
Nie wiem dlaczego mam patrzeć na moje dziecko przez pryzmat siebie -nie lubię kopru więc pewnie Alicja też nie polubi albo lubię szpinak to jej go będę wpychała -masakra. To jest człowiek i traktuję ją jak człowieka -szanuję i ją i jej gusta -a że są inne niż bym chciała -cóż muszę to jakoś przełknąć. Ja nie wiedziałam co to warzywa do 15 roku życia i żyję i żadne szczere chęci otoczenia tego nie zmieniły.

Ja z dziś wiem że:
1. woda z miodem jest extra
2. Herbata z cukrem jest bleee
3. Woda przegotowana jest mniamusia
4. Sok z marchewki jest ok

więc ja wejdę tu za miesiąc i powiem jak pediatra kazała rozszerzyć dietę -to dla tych zainteresowanych a póki co spadam bo nie chce mi się w kółko czytać jaki ze mnie potwór.

Dzięki za info o kurczaku i indyku:baffled:
grozi_palcem.gifgrozi_palcem.gifgrozi_palcem.gifgrozi_palcem.gif nikt Cie u od potworow nie wywywal. Malo tego - nikt nie negowal tego, co i kiedy bedziesz dawala TY ALICJI.
Kilka z nas napisalo swoje zdanie, i co bedzie dawalo czy nie dawalo swoim Maluchom.
I po ostrych wymianach zdan sprzed kilku /kilkunastu dni - tym razem nikt nie ocenial.

a to te ktore nie wprowadzaja jak na razie nic, i poki nie zajdzie taka koniecznosc- wprowadzac w najblizszym czasie nie beda - moga czuc sie urazone - bo w kazdym swoim poscie podkreslasz w jakis sposob - ze dokarmianie dziecka to jedyna racja, i tylko to gwaraniuje dziecku zdrowie i dobre samopoczucie.
Juz ktorys raz z kolei wypowiadasz sie ostro pod katem tego , ze my - te , ktore do dnia dzisiejszego karmia tylko piersia - robia zle - bo witaminy , bo krzywica itd...
To nie fer.
Agata - Ciebie nikt nie krytykuje - chcesz to podawaj, i kazdej z nas osobno czy razem - nic do tego. Co najwyzej skomentujemy pod katem tego jak my bedziemy stosowac sie do takich nowinek.
Tylko nie wypominaj nam, ze robimy cos zle.
 
Monia- kurczakiem chodzonym uszczęśliwia mnie rodzina zaś ekologoicznym znajoma (ma dojście do chłopa- ona jakieś badania prowadzi a on ją uszczęśliwia kurami :-D).
A w sklepie to może w Organicu mają (w Magnolii), albo moga sprowadzić, a co najmniej powinni wiedzieć gdzie kupić.
Najprościej jednak znaleźć sobie chłopa i od niego kupować kurczaki, które on spryciulek choduje dla siebie :-D Jaja też tak można. Taniej Ci wyjdzie niż z fermy ekologicznej. No i ten indyk naprawde niezły (zaraz Wam wrzucę 'przepis' na sałatkę z piersią z indyka)
A! I eko można czasem znaleźć mrożone w lepszych delikatesach.
 
kurde az mi sie nie chce komentowac
popieram Katik pod kazdym wzgledem
uwazam ze kazdy robi to co uwaza dla swojego dziecka najlepsze, jedni dokarmiaja 2-miesieczne dziecko marchewka czy tam czyms... a inni beda karmic piersia i tylko piersia przez pierwsze 6 czy 8 miesiecy bo to wystarcza, i nie ma co sie nawzajem krytykowac
mysle jednak ze niektorzy chca na sile swoje dziecko utuczyc, zastanawiam sie tylko po co? jesli dziecko karmione piersia dobrze przybiera na wadze to po co dokarmiac? chyba ze czegos tu nie skumalam:confused: ja karmie butelka, mala przybiera wzorowo jak mowi moj lekarz - czyli nie za malo i nie za duzo, powiedzial ze kolo 5 miesiaca mozna zaczac rozbudowywac diete maluszka bo wtedy powoli juz mleczko nie wystarcza, ale absolutnie nie wczesniej bo maly brzuszek jest na to wogole nie przygotowany i mozna wiecej zlego zrobic niz dobrego, przykro bedzie potem poltora-rocznemu dziecku diete odchudzajaca robic, ale kazdy ufa swojemu lekarzowi i robi jak uwaza, ja mam w rodzinie dwa przypadki przekarmionych dzieci i ciagla dieta...koszmar
 
A my z takich szczęściarzy, co to od jajek i kurczaków mają dziadka i babcię:-)
ja mam na stałe jaja od mojej babci lub dziadka mężą
ale kurki to raczej ptodukt deficytowy
jak babcia da to dziekuje ale jest to rzadko
sama sie nie dopominam bo ma babcia dla siebie i innnych do obdarowania a kupowac od babci to tez niezrecznie
a rosolek co niedziela musi byc bo Hania uwielbia
 
reklama
Kurczaki są dla mojego męża usprawiedliwieniem rosnących (wg niego) mu cycków :D.

Zauważyłam, że któraś z Was napisała, że rozszerzanie diety maluszkom prowadzi do ich przekarmienia i w efekcie roztycia. Ja mam inne zdanie, bo jeśli dziecinka zje kilka łyżeczek zupki czy owocków to wypije mniej mleka (przynajmniej tak jest z Adasiem). Nie wiem jak jest z innymi dziećmi, ale mojego nie da się nakarmić na siłę. Nie chce, to za żadne skarby nie zje i tyle.

Chciałam tu sie przyznać, że jestem tak samo złą matką jak Trzynastka, może nawet gorszą, bo mamy z Adasiem za sobą chyba więcej wynalazków żywieniowych. Fakt, Adaś miesiąc starszy.

Wiemy, że:
- marchewka niestety szkodzi :(
- ziemniaczek jest okej
- jabłuszko pomaga zrobić kupkę
- herbatka jabłkowa jest pycha
- szpinak daje rade
- zupka jarzynowa mniam, byle bez marchewki
- lubimy też bananka
- śliwki też sa pyszne :)

Oczywiście wszystko ze słoiczkow przeznaczonych dla maluszków i rzecz jasna jeden słoiczek na trzy dni.

Aaaa i kaszka.... kaszki dzieciowe sa oszukane jakieś, bo Adas zaraz po niej głodny

Zaraz pewnie posypia się gromy :|.
 
Do góry