To i ja coś od siebie napisze
Chusty nigdy nie stosowałam, to się nie wypowiem, a czy kupię to się jeszcze okaże, jest jeszcze na to czas.
Pieluch wielokrotnego użytku również nigdy nie używałam i nie wiele o niech wiem. Dopóki byłam w domu z dziećmi starałam się używać tetrowe, a na noc i wszelkie wyjścia jednorazowe. Miałam tylko 50szt. tetry, a przy zmianie pieluchy praktycznie zawsze body i śpioch również do wymiany, szybko od tego odeszłam bo tańsze to nie było wręcz przeciwnie, codzienne pranie, płukanie pieluch z kupki i prasowanie pochłaniało wiele czasu nie mówiąc że dziecko w ciągu dnia się nie wysypiało bo zaraz miało mokro. Ja zaraz po macierzyńskim wracałam do pracy wiec dzieci trafiały pod opiekę babci i od wtedy już tylko jednorazowe pieluchy do mamy woziłam, bo nie mogłabym jej jeszcze dodatkowo obciążać tetrowymi i tak miała dużo roboty, za co jej jestem dozgonnie wdzięczna. Muszę obczaić te wielokrotne.
Smoczek był, ale raczej jestem przeciwniczką choć teraz nie wykluczam ;P i tak jak inne mamy pisały najczęściej do spania był używany. U nas był inny patent na pożegnanie smoka, wróżka go w nocy zabrała dla mniejszych dzieci które go potrzebują

)
Jestem jak najbardziej ZA karmieniem piersią!!! Uważam, że wiele mam za szybko się poddaje i zaczyna dokarmiać butelką, a jak dziecko załapie smoka to przy piersi nie będzie się chciało męczyć. Nie mnie oceniać, bo wierze że są przypadki że faktycznie nie ma pokarmu, ale na swoim przykładzie wiem że nie należy się poddawać, a miałam wielki problem z pokarmem, wiele łez wylałam, bardzo mi zależało, walczyłam więc jak lwica żeby tylko mieć ten pokarm. Piłam wszelkie herbatki mlekopędne, dużo płynów, kubek to miałam półlitrowy, ojj masakra, a pokarmu ciągle jak kot napłakał

(. Niestety piersi nie mają miarki i nie wiemy ile dziecko zjadło i czy się najadło?! Moja Ola ciągle była na cycku, przez co miałam straszne flaki i wydawało mi się że się nie najada, bo mleko mi nie zdążyło napłynąć a ona już chciała jeść. W nocy też ciągle na cycu, obłęd. Wiem, że to wykańcza psychicznie, mama czuje rozterkę, co będzie lepsze dla dziecka, czy czasem nie lepiej go dokarmić żeby sobie pojadło? Nie należy się poddawać, walczyć do końca i nie zdziwcie się (jak będzie mi tylko dane pozostać z wami do czasu porodu i wychowania dziecka) jeśli będę namawiała za wszelką cenę do karmienia naturalnego i nie dokarmianie butelką!! Pamiętam jak zazdrościłam kuzynce, która mówiła że spokojnie by dwoje wykarmiła, a ja tu dla jednego nie starczam, ile się opłakałam i jak tylko bym odstawiła to po dwóch dniach już bym nic nie miała, tak to u mnie było. Dopóki byłam w doku jakoś wydoliłam, po powrocie do pracy laktacja zaczęła zanikać, pomimo ściągania laktatorem, bo to nie to samo jak dziecko zacznie ssać to czuć jak pierś się napełnia (przynajmniej ja tak miałam). Potem już tylko po pracy był cyca, a na koniec jeszcze troszkę w nocy. Gdybym miała taką możliwość karmiłabym dziecko do roku, no max do 1,5 roku

)
Co do spania to ja zawsze wolałam i wolę jak dzieci śpią u siebie. Na początku było tak, łóżeczko obok naszego łóżka, zawsze starałam się dzieci odkładać do łóżeczka, ale bywało że jak byłam nietomna w nocy jak przystawiłam do piersi to zasnęłam w swoim łóżku razem z dzieckiem

Nie powiem lubię jak czasem do nas nad ranem przydrepczą i we czwórkę w łóżku leżymy, poprzytulamy się, ale całą noc to nie da rady. Mąż się czasem na mnie wkurza że je notorycznie odnosze do ich łóżek, bo on tak lubi jak do nas przychozą i się tulą, ok czasem może być ale niech się tak nie przyzwyczajają, bo też chce się wyspać.
Tak jak już nie jedna z was wcześniej pisała, nie ma co patrzyć na innych, na poradniki, same musimy się dopasować, zgrać z naszymi pociechami. Pamiętam po poprzedniej ciąży, że niektóre dziewczyny pisały jak to u nich wszystko jest poukładane, pory karmienia, spacerki, spanie itp. u mnie jakoś ciężko taki rytm dnia było wprowadzić, jedynie co starałam się zawsze o tej samej porze zorganizować kąpiel i porę na nocne spanie.
Naprawdę każda z nas jest inna, dzieci też bywają różne. Niektóre bobasy potrzebuję ciągłej bliskości rodzica i przez to będą notorycznie na rękach i nic w tym złego. Czasem jest ciężko, czasem lżej, ale czegóż nie zrobimy dla naszych dzieci, oby tylko nie przedobrzyć i z rozsądkiem podejść do sprawy!!