reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

EKO-mamy i chusto-mamy :)

a ja mam laktator ręczny z Aventu i albo on mi nie podszedł albo nie wiem. Mimo że pokarm był to nie leciało, troszkę na początku ale tak żeby dziecko nakarmić to nie było szans. Wiem ze po prostu tak czasami jest. MAłego na dobre przestałam karmić piersią miesiąc temu, ale wtedy to też raz w nocy i już tak niedużo. Jak raz mu nie dałam to nawet nie zauważył. No i się skończyło.
 
reklama
Dopiero teraz zauważyłam ten wątek :-D
Ja raczej eko-mamą nie jestem, bo mnie nie rajcują raczej te modne"slogany". Ja raczej twierdzę, ze chce moje dzieci wychować naturalnie, jakkolwiek by to nie brzmiało.
Jesli chodzi o karmienie, to Bartka skończyłam karmić 16 marca tego roku, wiec cycowaliśmy sobie 2 lata i 2 miesiące. Mały sam zrezygnował, nawet raz nie zapłakał za piersią. Na początku kamienia miałam straaaaszne problemy i wierzcie mi, ze jezeli się chce karmić, to na pewno się da. Oczywiscie słyszałam, ze jestem zboczona, niemormalna i coś ze mną nie tak, bo karmię długo, ale mam to głęboko w ciemnym i wilgotnym miejscu. Kiedyś kobiety karmiły 2-3-4 lata i to było normalne. Dzisiaj normą jest tak naprawdę wszystko, co nienormalne, tj. sztuczne mleko= modyfikowane mleko krowy. Jesli to ma byc dobre dla dziecka, to ja przepraszam, dlaczego od razu hamburgerów nie dawać. Modny jest też chłodny chów, tzn. nie nosić na rękach, nie tulić , nie przyzwyczajać do siebie, bo po co mieć problem. Lepiej zostawić bobasa z babcią i iść na imprezę, bo to takie trendy. To , ze dziecko potem całe zycie będzie tęskoniło za matką, to przecież nie nasz problem. No i oczywiście nie śpi się z dzieckiem na jednym łóżku, bo przecież jesteśmy teraz takie wyłuzdane i chętne seksu z mężem. Dziecko nam w spełnianiu naszych fantazji erotycznych przeszkadza. Niech śpi w łóżku w drugim pokoju i nie daj Boże chodzić do niego, jak tylko zapłacze. Niech wie, gdzie jego miejsce w szeregu. Przecież to nie ono jest najważniejsze, tylko my, nowoczene matki.Nie chce tym nikogo obrażać. Ja po prostu tak to widzę i zdania nie zmienię.
Smoczka
nie popieram. Ja z racji zerowego doswiadczenia przy dzieciach i namowy cioc dobra-rada dałam Bartkowi smoka i dopóki go ssał, miałam ciągle problemy z karmieniem. Jak miał 8 miesięcy zabrałam i wtedy moglam w pełni cieszyć się macierzyństwem :-)
Z racji tego,ze małego dlugo karmiłam, spał z nami i tak juz zostało. Teraz myśle jak zrobic miejsce w łózku dla nowego potomka, ale z doswiadczenia wiem, ze jak dziecko się pojawi, to i rozwiązanie problemu tez ;-)
Chustę
mam i zamierzam używać, bo to niesamowita wygoda.
Nie uzywałam z załozenia zadnych słoiczków i tego typu rzeczy, bo nie daje wiary, ze są takie "wspaniałe".Mięso miałam ze wsi( rodzice mi załatwiali), a warzywa i owoce z ogródka moich rodziców. Zrobienie dziecku papki to naprawdę sekunda, a dzięki temu wiem co je moje dziecko. Jedyne, czego uzywałam z "gotowców", to kaszki Holle- niemieckiej firmy. Mają kaszki bez cukru i sztucznego mleka, no i jest duzy wybór. Zamawiałam je przez internet, albo kupowałam w Bomi.
Pieluchy wielorazowe
mam zamiar używać, chociaż zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Z Bartkiem bardzo krótko ich używałam. Mam juz ich kilka, ale na pewno bede musiała jeszcze dokupic. Zawsze zamiawiałam ze strony pieluszkarnia.pl- godni polecenia :-)
 
Ostatnia edycja:
Celinko Ty troszkę ostrzej napisałaś to co ja starałam się dyplomatycznie :-D fajnie że są jeszcze takie niewygodne mamy. ja Maksa jeszcze babci na noc nie oddałam jeszcze przyjdzie czas na imprezowanie po 50-tce :-D
Tylko z tym karmieniem nie masz racji rzadko bo rzadko ale są przypadki że sie nie da. W czasie 2 wojny światowej Maks by umarł gdyby się urodził po prostu :-(
Bartosz śpi jeszcze z Tobą?? Kupisz większe łóżko jak ja :-D
A o kaszkach holle nie słyszałam jak przyjdzie co do czego na pewno się zainteresuje. Bądź tu jeszcze wtedy :tak:
Ale to ładnie napisałaś aż się rozmarzyłam jak to już niedługo będę nosić do upadłego i układać do snu malutką kulkę na swoim brzuszku:tak: to straszna nieprawda, że dzieci się przyzwyczajają do noszenia, Dzieci potrzebują bliskości. Maksa nosiłam gdzieś do 5-6 miesiąca potem mi się wyrywał i już nie miał na to najmniejszej ochoty i się skończyło. Krótko trwa ten okres....
 
Z karmieniem Kakarolina masz racje chocbym niewiem co robila to mleka i tak nie mialam Leciala woda i mialam zamorzyc dziecko bo wszyscy twierdzili ze pokarm przyjdzie Do mies karmilam cycem butla a potem cisnienie wyskoczylo i skonczylo sie jakiekolwiek karmienie Nie powiem bo dolowalo mnie to ze nie moge karmic ale co moglam zrobic A z tym noszeniem jest roznie moja luiza juz sie odzwyczaila prawie od tego ale zanim zaszlam w ciaze to ciagle ja nosilam bo na dworze np za nic sama i za reke nie chciala isc buntowala sie wrzeszczala i ladowala na rekach No to tak taszczylam ja 1,5 roku A z tym spaniem tez jest roznie Ja zaluje ze luiza nie jest przyzwyczajona do spania w lózeczku bo duzego nie mamy gdzie postawic i spanie we trojke jest meczarnia w srodku nocy chodzimy i przenosimy luize do lozeczka i spowrotem a 2 to juz nie ma takiej opcji zeby sie z nami zmiescilo wiec nie wiem jak to bedzie
 
Dziewczyny,nie zrozumcie mnie źle,ja nikogo nie oskarżam,ani nie oceniam.Wiem,jak trudne są początki karmienia,szczególnie jesli nie ma sie w nikim wsparcia i nie ma osoby,która by umiała mądrze doradzić.Wiem tez,ze przy problemach z karmieniem lekarze od razu proponują przejscie na sztuczne mleko.To jest straszny problem,bo są to osoby,które powinny miec chociaz minimalne pojecie o karmieniu,a poza nielicznymi wyjątkami,takiego pojęcia w ogóle nie mają.Gdy moje dziecko miało rok poszłam do lekarza po zaswiadczenie do pracy,ze karmie piersią,a on mi powiedział,ze to nie jest karmienie piersia przy tak duzym dziecku i takiego zaświadczenia mi nie da! Co do mleka na początku karmienia,to niestety wygląda ono jak woda.Ja niestety mialam 'chude mleko' i Bartek w wieku 3miesiecy byl wagowo ponizej 5centyla.Wszystko sie potem wyrównalo.Dodatkowe jedzenie zaczęłam mu wprowadzac,jak mial 5,5miesiąca.Naprawdę uwaźam,ze jak sie chce i ma w kims wsparcie lub duze samozaparcie ;-) , to mozna karmic.
 
Celinka, ja bym polemizowała tylko w kwestii spania z dzieckiem :) Franek z nami nie spał, a uważam, że nie brakuje mu czułości, przytulania i bliskości :)
No i nie chodziło o wygodę, bo przy karmieniu akurat spanie z dzieckiem jest wygodniejsze. Chociaż mi karmić było zawsze i tak wygodniej na siedząco.

Ja mam takie zdanie, że jak się rodzi dziecko, to nie można zapominać, że jest się nie tylko matką, ale i - wciąż - żoną. Nie wyobrażam sobie, żeby np. Mąż spał na kanapie przez parę miesięcy czy lat jak dzieci są małe, bo tak się zdarza przecież. I tu wcale nie chodzi o fantazje erotyczne ;) Chodzi o zwyczajną bliskość. Trzeba umieć się podzielić i dać z siebie maksymalnie dużo i dziecku, i mężowi.

No ale każdy ma swój sposób na życie :) I wszystko jest w porządku, dopóki wszyscy są szczęśliwi :)
 
No i coraz więcej jet też poradni laktacyjnych, z fachowym personelem, który, jeśli pojawią się kłopoty, popracuje z Tobą nad laktacją - przy naszym szpitalu jest taka poradnia, wizyty są zupełnie darmowe a położna laktacyjna przychodzi do Ciebie do domu. Ale jest też tak jak pisze Karolinka - czasami po prostu piersi mają wadę, której zwykłymi technikami nie jesteś w stanie usunąć i pobudzić je do produkcji mleka..

Ja natomiast nie byłabym taka ostra w ocenie kobiet, które nie sypiają z dziećmi w jednym łóżku, pozwalają nocować u babci, pozwalają ganiać na czworakach czy pełzać po podłodze zamiast nosić ciągle na rękach, czy posyłają do żłobka wracając do pracy - nie jest to dla mnie ani oznaka wyuzdania seksualnego ani braku instynktu macierzyńskiego ani tym bardziej miłości do dziecka.. Ja nie spałam z moją mamą, (zresztą moja mama mnie też nie karmiła piersią ponieważ była niecały rok po leczeniu na gruźlicę), chodziłam do żłobka - w przyszłości zaowocowało to tym, że uwielbiałam i przedszkole i szkołę i wszelkie kolonie i obozy), wychowywana byłam w zasadzie na podłodze i na trawie (rodzice dużo ze mną jeździli w góry) i wręcz uwielbiałam nocować u babci, która, jak to babcia - mnie rozpieszczała. I naprawdę nie uważam, żebym miała zaburzony stosunek uczuciowy do moich rodziców, bliskich i była jakoś przez to skrzywiona emocjonalnie. Według mnie to wszystko jest kwestią zdrowego rozsądku i umiejętności słuchania swojego dziecka i rozumienia jego potrzeb. Nie będę na siłę ciągnęła córki do swojego łóżka kiedy widzę, że smacznie i zdrowo śpi w swoim łóżeczku przez całą noc a rano budzi się wesoła i wypoczęta, nie brałam Natalki ciągle na ręce, kiedy widziałam, że świetnie bawi się sama i jest zainteresowana swoim małym światem wokół, na noc Natalki jeszcze u rodziców nie zostawiałam - bo nie było takiej potrzeby ale zostawiałam ją na całe popołudnie - dzięki temu Natka ma świetny kontakt z obiema babciami i lubi z nimi przebywać, w końcu - zapisałam ją do żłobka, nie dlatego, że jestem wyrodną matką, która chce realizować się i mieć od dziecka spokój - tylko dlatego, że nie chcę ograniczać jej świata tylko do mojej osoby, moich zwyczajów, moich zabaw i moich nastrojów - i dużą radością jest dla mnie, kiedy widzę jak moje dziecko aż piszczy widząc w żłobku inne dzieci a odbieram ją uśmiechniętą i rozbawioną. Potem przychodzimy do domu, wyciągamy pudło z zabawkami, siadamy na kocu i aż do wieczora mamy czas tylko dla siebie, nie tracę wtedy czasu na pranie, gotowanie czy inne czynności domowe - zrobie je wieczorem, po 19-tej, kiedy Natka będzie spała smacznie w swoim pokoju, nie zabierając jej tym samym czasu spędzonego z nami. Będzie to też czas, żeby pogadać z mężem, oglądnąć wspólnie film, poprzytulać się.

Nie zrozumcie mnie źle - ja po prostu uważam, że we wszystkim powinno się zachować zdrowy rozsądek - przytulać i nosić - owszem, ale nie zaprzytulać i nie zanosić - bo to też nie pozostanie bez wpływu na dziecka ciekawość świata, rozwój i usposobienie.. Takie jest moje zdanie.
 
Ostatnia edycja:
Z noszeniem to jest w ogóle indywidualna sprawa :) Franek jest niesamowicie ruchliwym dzieckiem i od zawsze najbardziej lubił turlać się po macie i trącać grzechotki ;) A spróbowałybyście go wziąć na ręce, kiedy dzielnie pełzał, a potem raczkował do wyznaczonego sobie celu! Byłby ryk na pół bloku ;) Teraz też najchętniej biega sam, nawet za rękę już nie chce się za bardzo dać trzymać ;)

Poza tym jest jeszcze druga strona medalu - noworodek, a potem niemowlak najlepiej się rozwija właśnie w ruchu. Zbyt częstym noszeniem można mu czasem w tym przeszkodzić. Szczególnie jeśli nosi się nieumiejętnie, tzn. nie "asekurując" stawów biodrowych czy nie zmieniając stron - można utrwalać czasem nawet nieświadomie asymetrię, z którą każde dziecko się rodzi. Ona się "rozchodzi" właśnie w ruchu. Podobnie ze stawami biodrowymi - teraz mówi się, że dziecka nie trzeba "profilaktycznie" szeroko pieluchować, trzeba dać jego stawom możliwość ruchu.

Także - tak jak mówi Katjusza - zdrowy rozsądek to podstawa :) Przytulać się i okazywać czułość można przecież też, tarzając się wspólnie po ziemi, karmiąc maluszka czy nawet zmieniając mu pieluchę ;)
 
Ostatnia edycja:
moja Natalia miała taki jakby przykurcz, wyszło to na badaniu bioderek gdy miała pół roczku. Stawy biodrowe zdrowe i prawidłowe, ale jedna nóżka słabiej się odwodziła. Lekarka kazała pieluchować (jak miałam pieluchować półroczne, bardzo ruchliwe dziecko??) i ćwiczyć nóżkę przez odwodzenie jej kolistymi ruchami. Powiedziała że to niewielka wada ale przez to Natalia w dorosłym wieku czy wręcz na starość mogłby mieć problemy z biodrem, kolanem, lub mogłaby mieć skrzywienie kręgosłupa.
Nie pieluchowałam (intuicyjnie wydawało mi się to nienaturalne więc nawet nie próbowałam, a pewnie i tak Natalia by się nie dała), ćwiczyć próbowałam ale dziecku szybko ćwiczenia zbrzydły i stało się to szarpaniem na siłę, więc odpuściłam. Czytałam oczywiście różne artykuły, szukałam informacji i opinie były sprzeczne. Jedyne co robiłam, to gdy zasnęła na brzuszku - rozkładałam jej nóżki szeroko w żabkę, miała wtedy rozluźnione mięśnie więc nie było to na siłę, i jak zaczęła raczkować to niekiedy ją lekko przytrzymywałam w rozkroku na podłodze lekko dociskając pupę do podłogi tak żeby się rozciągała.

I jak się to skończyło? jak zaczęła intensywne raczkowanie, wspinanie się na nóżki, kucanie i inne ewolucje - przykurcz praktycznie z dnia na dzień sam ustąpił! ona jest tak ruchliwa, żywa i zwinna że teraz jest tak wygimnastykowana że nogi potrafi wywijać na wszystkie strony.

Ważne jest to by umożliwić dziecku swobodne poruszanie i aktywność, jak nie chcę się ruszać to zachęcać go do tego przez zabawę, nic na siłę, takie jest moje zdanie

(nie mówię tu o rzeczywistej dysplazji u malutkich dzieci, wtedy gdy pakuje się je w te specjalne uprzęże - tego nie kwestionuję)
 
reklama
Moja Natka też miała przykurcz nóżek - stwierdzili go już w szpitalu zaraz po urodzeniu, więc od urodzenia praktycznie była szeroko pieluchowana, w 6 tygodniu miała standardowe usg bioderek i zaczęła chodzić na rehabilitację (ortopeda zdiagnozowała u niej też też asymetrię, kręcz szyjny i wzmożone napięcie mięśniowe) - rehabilitowana była do 3 miesiąca - w domu też się gimnastykowałyśmy - traktowała to jako bardzo dobrą zabawę - może dlatego, że tak wcześnie zaczęłyśmy. Dziś po przykurczach nie ma śladu.
 
Do góry