dorotka.1
doube mamy 06.07,09.10
W zwiazku z radosna wiadomoscia o narodzeniu sie drugiego juz czerwcowego Dzieciatka, otwieram niniejszym watek, gdzie opisywac bedziemy nasze porody CZERWCóWKOWE....:-)



Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Jest taka sprawa. Trudna. Jedna z naszych babyboomowych moderatorek dowiedziała się, że ma nowotwór. Stało się to kompletnie nieoczekiwanie, a szok spotęgowała informacja, że nowotwór jest złośliwy i niestety są przerzuty. Rozpoczęła się walka. Jeśli możesz wesprzeć Iwonę, bo wiesz jak ważne, żeby maluszki miały mamę - nie czekaj. Jeśli masz do niej pytania, wiesz, gdzie jej szukać. Przeczytaj i zadziałaj
Teraz relacja z mojego ekspresowego porodu (bez porownania do pierwszego):
18 maj 2007
8.00 - dziwne mrowienie w podbrzuszu, ale takie leciutkie - jade do pracy - w trakcie jazdy (prowadze)
stwierdzam ze mrowienie powtarza sie rowno co 5 minut.
od 8.20 odkad jestem w pracy do 9.00 stwierdzam calkowita regularnosc skurczy - dochodze do wniosku, ze chyba bede dzis rodzic w zwiazku z powyszym wykonuje wszystkie maksymalne priorytety.
O 10 moje bole sa juz znacznie silniejsze, ale nadal co 5 minut.
Prosze tate (pracujemy razem) aby jednak zawizol mnie do domu bo chyba rozpoczela mi sie akcja porodowa, w miedzy czasie dzwonie do Macka (meza) aby zbieral sie z Warszawki bo dzis bedziemy rodzic - sugeruje mu ze nie musi jechac pociagiem o 10.50 nastepny bedzie ok - wydaje mi sie ze i tak pewnie bedzie musial czekac wiec nie ma co sie spieszyc.
W domku powoli sie pakuje - nic tym razem nie gotowe - nie spodziewalam sie juz porodu. Bardzo powoli sie zbieram - jakos nie chce mi sie pedzic na porodowke.
W ambolatorium melduje sie o 13 - pani lekarka stwierdza rozwarcie na 3 cm i pyta czy juz zostaje czy jeszcze chce jechac do domu i przyjechac za jakas chwile. Postanawiam juz zostac. Jade winda na II pietro - bole nadal co 5 miunut ale juz bardzo mocne.
Na sali porodowej nie ma miejsca - a ja jeszcze chce rodzinny. Stwierdzaja ze mnie przebadaj i osadza gdzie umiejscowic. Jest 13.55.
W pokoju do badan wylewaja sie ze mnie wody plodowe i zostaje stwierdzone rozwarcie na 9 cm.
Szybkie ulozenie mnie na lozku - 14.35 Piotrus juz jest na moim brzuszku....
4 kg wyskoczylo ze mnie bez problemu - jestem bez naciecia!!!!!!!! - mam dwa szwy bo bylo jakies otarcie, ale to jest bajka w porownaniu do Jasia.
Maciejka przybyla po sale porodowa o 14.50 akurat jak pani polozna wyszla pokazac Piotrka mamie - tym razem nie bylo rodzinnego porodu...
No i to tyle mojej porodowej historii...
Coś czuję że wkrótce pojawią się nowe opisy, bo kilku osób od dawna nie ma na forum :-)