Dziewczyny - muszę się Wam wyżalić... Muszę wrócić do pracy już w piątek... Kurcze, a w czwartek Olka ma szczepienie. Dzwoniłam dzisiaj do pracy i gadałam z szefową. Powiedziała, że nie ma problemu, żebym przyszła w poniedziałek. A potem... Cholera! Jest nas w dziale 3. Jedna dziewczyna jest w ciąży, ma termin na styczeń. Ona od samego początku mówiła, że na ostatnie 3 miesiące chce iść na chorobowe. No i poszła. 3 tyg temu. Ponoć ma jakieś problemy, ale mam nadzieję, że to tylko zasłona dymna dla tego wypoczynku, który zapowiadała. Ale została jeszcze druga dziewczyna - wredna zołza, z którą się bardzo nie lubię. Jak ona się dowiedziała, że ja mam wracać w poniedziałek za tydzień (a spodziewała się podobno, że w czwartek - nie wiem, skąd takie rewelacje miała, bo urlop oficjalnie miałam do czwartku włącznie), to postanowiła pójść sobie na chorobowe. Zadzwoniła dzisiaj do mnie, że idzie na zwolnienie, bo się źle czuje i że jakoś sobie muszę poradzić. Powiedziałam jej, żeby mi chociaż kilka słów napisała, co się teraz dzieje, bo po 4,5 m-ca będę totalne nemo, a jak przyjdę, to nawet nie będę miała kogo spytać, a ona powiedziała, że nie ma czasu i nic mi nie napisze i że jakoś będę musiała sobie poradzić. Czy to nie małpa?? Wracam po 4,5 m-ca, i będę siedzieć sama na 3 etatach i to bez żadnych informacji, co pilne, co nie pilne i czym mam się zająć. Szlag mnie trafia!! I to już drugi raz mnie tak załatwiła. Jak ona szła na chorobowe 3 m-ce przed ciążą, to odeszła z dnia na dzień bez słowa zostawiając wszystkie swoje sprawy na mojej głowie, bo ja ją całkowicie zastępowałam (czyt. ciągnęłam 2 etaty za 2 pensję). Nie było jej w sumie 9 miesięcy! Aż sobie w brodę pluję, że ja byłam taka lojalna- siedziałam w pracy do ostatniego dnia. Pierwsze skurcze zaczęły mi się jeszcze w pracy, ale dosiedziałam do końca dniówki, żeby wszystko ładnie pozamykać. Jeszcze 2 dni przed porodem jechałam z tirem do Urzędu Celnego z odprawą celną, żeby im kłopotu nie robić, a na koniec zostawiłam elaborat co jest na jakim etapie na 4 kartki A4 pisane na komputerze, wszystkie numery telefonów do kontarhentów, wszystko, wszystko... Jestem taka wściekła!! Jak ja w 7 godzin zrobię robotę na 24 godz (3 etaty)??? I jeszcze przy tym pokarm odciągnę Olce?? JAk ja nienawidzę tej ***!!! Ciekawa jestem, na ile weźmie to chorobowe...
P{rzepraszam, że Was tak zanudzam takimi długimi wypocinami, ale musiałam się Wam wyżalić. Jestem taka wściekła, że dzisiaj już 3 razy ryczałam. Ale są i tego pozytywy - z wściekłości doprowadziłam mieszkanie do prawdziwego błysku - musiałam energię rozładować... Jutro przychodzi do mnie ciocia - opiekunka do Olki oswajać Małą... Ech, ale kicha...