makuc- mój się nic nie boi, za to Olka bała się kota takiego drewnianego. A Arek to bardziej jakiś ludzi, ostatnio w kościele schował się za schodami i myślałam, że on tam stoi bo tak mu się podoba, on lubi wchodzić w takie kąty i stać, a on się wystraszył takiego Pana i po prostu stał jak zahipnotyzowany i się nie ruszał, w końcu zajarzyłam, że mu nie do śmiechu jest i go zabrałam.
Roxanka- Pan Gapa to i Olki ulubiony jest i Arka i jak Arek nie mówi to woła gapa.
Margeritta- to super, że daje radę na rowerku z pedałami i na tych drabinkach. U nas Arek na biegowym Olki próbuje, ale nie siada na siodełko bo Ola ma wyżej, ale siada na szczebelek i jeździ.
Miałam to samo pisać o drabinkach co Margeritta , Arek włazi sam na zjeżdżalnie po drabince do końca i złazi i zjeżdża i nie umie hamować na końcu i dupskiem szoruje o ziemię, albo jak źle poleci to trzeba łapać bo przodem zjeżdża i dzisiaj zjechał i cały czarny był, nie nadążam za nim na placu, wszędzie wejdzie, jeszcze na dodatek się chwieje momentami i kombinuje, żeby zejść jakimiś pobocznymi drogami z zjeżdżalni i dzisiaj by mi spadł.
Zaczął śpiewać, jak na razie to kaczuszki próbuje, tylko kwacze, ale w rytm i z jaką linią melodyczną, bez fałszu, takata śpiewa, i szczotka pasta i na hasło ooo, krzyczy ooo.