U nas z zasypianiem zwykle nie ma problemów, odkąd przypadkiem odkryłam skuteczną metodę. Ostatnio Martusia nie mogła zasnąć, płakała, więc przez ponad tydzień było usypianie na rękach, na kolanach, przytulanie na łóżku. Ale pewnego wieczoru po prawie godzinnym powtarzaniu cyklu zasypianie na rękach- odkładanie do łózeczka- straszny płacz, poddałam się, nerw mi już siadał, więć położyłam Żabcię do łóżeczka, dałam buziaka, powiedziałam "dobranoc kochanie" i wyszłam z pokoju. Rozpłakała się okropnie, po około minucie płacz ucichł, pomruczała sobie pod noskiem, a po 5 minutach słodko spała. Od tamtej pory każde zasypianie odbywa się w ten sposób, i zwykle już wcale nie płacze, tylko od razu przytula się do podusi i zaczyna mruczeć, no chyba że bardzo przegapimy moment, to już tak różowo nie jest. Martusia ma takiego fajnego króliczka, który jest tylko w łóżeczku, ale jakoś niespecjalnie ją interesuje, może ma za nudny kolor :-)
Tylko w nocy bez zmian- kilka pobudek nie wiadomo dlaczego, czasem chce mleka, czasem pić, a czasem nic nie chce tylko płacze, i w końcu ląduje w naszym łóżku, dwa razy tylko przespała całą noc. Ale od dziś będziemy twardzi i spróbujemy nie wstawać od razu, może zacznie sama zasypiać tak jak w ciągu dnia i wieczorem.