Hej dziewczyny
Jestem już po wizycie u lekarza i szczerze powiedziawszy mam mieszane odczucia i jeszcze większy mętlik w glowie.
Jak chodzi o poziom leukocytow (12,2) to mój doktor powiedzial, ze absolutnie nie ma się czym martwic. Norma jest do 10,0 ale w przypadku ciąży normy te nie mają zastosowania, a to podwyższenie jest niewielkie, w ciąży moze byc nawet do 17,0! Konfrontując to z decyzja lekarza Karlam, jestem w kropce.
Przeczytalam w domu kilka informacji w googlach nt. poziomu lekocytów w ciąży i owszem, jest napisane, że w ciąży poziom może byc większy i nie należy sie tym przejmować. Ale przecież lekarz Karlam nie narażał by jej niepotrzebnie na stresy prawda?

więc już sama nie wiem co mam myśleć. Nie narzekam na mojego lekarza, ma super opinie, dobrze mi sie z nim rozmawia, ale nie mam do niego zalkowitego zaufania bo jest troche za bardzo roztrzepany.
Poza tym zmartwilo go napięcie brzuszka i zalecil LEŻENIE, podkreślone i z wielkim wykrzyknikiem w karcie. USG refundowane z NFZ mam mieć 22 listopada, czyli za 5 tyg. To również mi się nie podoba. Ten lekarz nie zrobil mi w ramach funduszu jeszcze ani jednego badania.
Postanowiłam więc, że pojde skonsultować się z jakimś lekarzem prywatnie i przy okazji zrobie sobie USG. A następne refundowane za 5 tyg. Ostatnie mialam 10 tyg. temu, mam mieszane odczucia co do ruchow mojego maleństwa a na dodatek zgubilam wynik ostatniego badania. Więc dla spokoju ducha, który jest teraz najważniejszy zarejestrowałam się prywatnie na wizytę z usg na jutro.
Nie wiem czy dobrze robię, nie wiem czy nie przesadzam. Moj lekarz jest mily i napewno kompetentny, ale nie wiem czy wytrzymam kolejnych 5 tygodni, na dodatek leżąc.
Jak myślicie.. przesadzam?