mam mega doła po bilansie dwulatka, nie chodzi juz nawet o wagę , której 2 kg za dużo(jagoda mierzy 97 cm i waży 19 kg), tylko o te debilne pytania na które co chwilę musiałam odpowiadać nie, no bo przecież dziecie moje najukochańsze nie mówi, nie rozumie poleceń, nie komunikuje swoich potrzeb fizjologicznych itp, nawet pielęgniarki stwiertdziły, że taka piękna dziewczynka i prawdopodobnie chora i za głowę się łapały, że choroba to ciężka i trudna....
a mie coraz ciężej jest sobie z tym radzić...
czuję żal, kiedy widzę inne dzieci niejednokroknie dużo młodsze od jaguni, które idą z mamą za rączkę, mówią do niej, patrzą się na nią i rozumieją....nie potrafię zwalczyć w sobie tego uczucia zazdrości, smutku, że moja córcia nie jest taka i że może ja nigdy tego nie doświadczę....
oczekiwanie na te konsultacje, które już za 4 tygodnie są dla mnie jak oczekiwanie na wyrok...
i już sama nie wiem czy lepiej by było, gdyby się okazało,że to autyzm, wtedy wiedziałabym chociaż na czym stoję, czy gdyby okazało się, że to jednak nie ta choroba i musiałabym czekać dalej....
bo w to,że moje dziecko jest zdrowe pomimo najszczerszych chęci wierzyć już nie umiem:-(