Nie mamy więcej zarodków. Dla nas znalezienie plemników i uzyskanie dwóch zarodków było jak cud. U mnie z założenia wszystko ok ale przy badaniach z Katowic wyszedł KIR AA, na który dostałam accofil i jakaś mutacja na którą dostałam heparynę. Do transferów podeszłam obstawiona lekami. Druga procedura, dwa transfery i totalna porażka. Nie mam pomysłu co jeszcze diagnozować i w ogóle co robić. Z jednej strony chciałabym złapać oddech i zrobić coś dla siebie ale z drugiej mam już 34 lata więc lepiej nie będzie. Po drugie obawiam się że ten program może niestety zniknąć. Nas bardzo dużo kosztuje terapia M więc ivf z własnej kasy raczej odpada. Jestem teraz trochę w kropce, trochę w rozsypce i nie mam siły podnieść korony
reklama
LadyCaro
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Czerwiec 2022
- Postów
- 28 773
też o tym już kiedyś myślałam. I też chciałabym wiedzieć, gdzie jest ta granica. Bo nawet jak sobie postanowię, ze koniec, to głowa będzie swoje. Straszne to jest, niby żyjesz normlanie a to w tle się ciągne jak smród za człowiekiem.Przykre jest to, że życie potrafi być tak niesprawiedliwe dla niektórych osób.
Mnie męczy w jakis sposób jeszcze jedna myśl, to ciągłe dążenie do celu, mimo tego że ciągle napotyka się te porażki. Zastanawiam się, jak poznać tę granicę miedzy ciągłymi próbami, a zaprzestaniem starań.
Tak jest...też o tym już kiedyś myślałam. I też chciałabym wiedzieć, gdzie jest ta granica. Bo nawet jak sobie postanowię, ze koniec, to głowa będzie swoje. Straszne to jest, niby żyjesz normlanie a to w tle się ciągne jak smród za człowiekiem.
spoko23
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Listopad 2023
- Postów
- 663
Dokladnie. Ja podchodziłam do 3 stymulacji z założeniem, że to ostatnia, ale im bliżej końca, tym bardziej mi kiełkuje myśl, że mam jeszcze jedną próbę i że glupio będzie jej nie wykorzystać, jeżeli teraz się nie uda... sama sobie to robięteż o tym już kiedyś myślałam. I też chciałabym wiedzieć, gdzie jest ta granica. Bo nawet jak sobie postanowię, ze koniec, to głowa będzie swoje. Straszne to jest, niby żyjesz normlanie a to w tle się ciągne jak smród za człowiekiem.

anela92
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Grudzień 2023
- Postów
- 629
Bardzo mi przykro, że Was to spotyka. PrzytulamNie mamy więcej zarodków. Dla nas znalezienie plemników i uzyskanie dwóch zarodków było jak cud. U mnie z założenia wszystko ok ale przy badaniach z Katowic wyszedł KIR AA, na który dostałam accofil i jakaś mutacja na którą dostałam heparynę. Do transferów podeszłam obstawiona lekami. Druga procedura, dwa transfery i totalna porażka. Nie mam pomysłu co jeszcze diagnozować i w ogóle co robić. Z jednej strony chciałabym złapać oddech i zrobić coś dla siebie ale z drugiej mam już 34 lata więc lepiej nie będzie. Po drugie obawiam się że ten program może niestety zniknąć. Nas bardzo dużo kosztuje terapia M więc ivf z własnej kasy raczej odpada. Jestem teraz trochę w kropce, trochę w rozsypce i nie mam siły podnieść korony

Refundacja in vitro trochę zmieniła pogląd na to wszystko, chyba będziemy działać do końca 4 procedury, żeby wykorzystać maksymalnie szansę. Coraz częściej słyszy się o problemach z kwalifikacją, więc zrezygnowanie w trakcie byłoby chyba błędem. Szczerze mówiąc, gdybym miała płacić za in vitro z własnej kieszeni i byłabym w tym momencie co jestem, to odpuściłabym. Wiem, że to trochę materialistyczne podejście, ale tak myślę.
LadyCaro
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Czerwiec 2022
- Postów
- 28 773
no ja gdyby nie refundacja to bym wcale nie podeszła do ivf na bank.Bardzo mi przykro, że Was to spotyka. Przytulam
Refundacja in vitro trochę zmieniła pogląd na to wszystko, chyba będziemy działać do końca 4 procedury, żeby wykorzystać maksymalnie szansę. Coraz częściej słyszy się o problemach z kwalifikacją, więc zrezygnowanie w trakcie byłoby chyba błędem. Szczerze mówiąc, gdybym miała płacić za in vitro z własnej kieszeni i byłabym w tym momencie co jestem, to odpuściłabym. Wiem, że to trochę materialistyczne podejście, ale tak myślę.
Pieniądze na IVF bym miała, ale nie mam nagle kilkudziesięciu tysięcy, które w razie niepowodzenia wywaliłabym w błoto. I jak życie pokazało - wywaliłabym. Bo gdyby mi ktoś zagwarantował, że to IVF się uda, to przemyślałabym, czy wykładać tę kasę.
Nie mówiłam wiele otwarcie o tym, że mi po prostu szkoda pieniędzy na in vitro, bo dostawałam masę komenatrzy, że przecież kasę można zarobić, że ludzie domy zastanwiają, suchy chleb jedzą, żeby na ivf mieć.
Nie dla mnie coś takiego.
Ostatnia edycja:
anela92
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Grudzień 2023
- Postów
- 629
Podzielam podejście, chociaż ja bym podeszła do jednej procedury gdyby nie refundacja. Na pewno nie brałabym kredytu ani nie zapożyczałabym się, bo to się mija z celem. Nie ma 100% skuteczności, że to się uda kiedykolwiek, więc jestem ogólnie wdzięczna za możliwość sprawdzenia. Co nie zmienia faktu, że frustracja rosnie, kiedy się nie udaje. Nie wiem ile zniesie moja psychika, ale faktem jest, że drugie niepowodzenie zniosłam lepiej niż pierwsze, więc jest szansa, że w przypadku dalszych niepowodzeń będzie paradoksalnie lzej.no ja gdyby nie refundacja to bym wcale nie podeszła do ivf na bank.
Pieniądze na IVF bym miała, ale nie mam nagle kilkudziesięciu tysięcy, które w razie niepowodzenia wywaliłabym w błoto. I jak życie pokazało - wywaliłabym. Bo gdyby mi ktoś zagwarantował, że to IVF się uda, to przemyślałabym, czy wykładać tę kasę.
Nie mówiłam wiele otwarcie o tym, że mi po prostu szkoda pieniędzy na in vitro, bo dostawałam masę koemnatrzy, że przecież kasę można zarobić, że ludzie domy zastanwiają, suchyb chleb jedzą, żeby na ivf mieć.
Nie dla mnie coś takiego.
LadyCaro
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Czerwiec 2022
- Postów
- 28 773
no ja podobnie, przy pierwszym transferze miałam ogromne nadzieje, bo to już była taka realna szansa, że może się udać, przecież wielu dziewczynom się udał pierwszy transfer...Podzielam podejście, chociaż ja bym podeszła do jednej procedury gdyby nie refundacja. Na pewno nie brałabym kredytu ani nie zapożyczałabym się, bo to się mija z celem. Nie ma 100% skuteczności, że to się uda kiedykolwiek, więc jestem ogólnie wdzięczna za możliwość sprawdzenia. Co nie zmienia faktu, że frustracja rosnie, kiedy się nie udaje. Nie wiem ile zniesie moja psychika, ale faktem jest, że drugie niepowodzenie zniosłam lepiej niż pierwsze, więc jest szansa, że w przypadku dalszych niepowodzeń będzie paradoksalnie lzej.
Mam ogromny żal do życia, że tak to się potoczyło. Niech już skończą się te ciąże w otoczeniu bo naprawdę nie mogę już na to patrzeć, czuję się jak przegryw na tym polu, że ludzie patrzą na mnie z politowaniem, że jak gdzieś idę to za każdym "co u Was słychać" kryje się jedno. Czy w końcu jestem w ciąży.
Ile lat staracie sie o dziecko ? Czułam podobnie zanim zaszłam w ciążę z synem... trzeba wierzyć ,że w końcu się uda... sama przeszłam w sumie 5 stymulacji i 7 transferów... a tez wydawało mi się kiedyś ze podejdziemy do inv i bach będzie dziecko... niestety ;-(no ja podobnie, przy pierwszym transferze miałam ogromne nadzieje, bo to już była taka realna szansa, że może się udać, przecież wielu dziewczynom się udał pierwszy transfer...
Mam ogromny żal do życia, że tak to się potoczyło. Niech już skończą się te ciąże w otoczeniu bo naprawdę nie mogę już na to patrzeć, czuję się jak przegryw na tym polu, że ludzie patrzą na mnie z politowaniem, że jak gdzieś idę to za każdym "co u Was słychać" kryje się jedno. Czy w końcu jestem w ciąży.
Wiele z nas tu życie przeciorało...
reklama
LadyCaro
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Czerwiec 2022
- Postów
- 28 773
5 lat.Ile lat staracie sie o dziecko ? Czułam podobnie zanim zaszłam w ciążę z synem... trzeba wierzyć ,że w końcu się uda... sama przeszłam w sumie 5 stymulacji i 7 transferów... a tez wydawało mi się kiedyś ze podejdziemy do inv i bach będzie dziecko... niestety ;-(
Wiele z nas tu życie przeciorało...
"trzeba wierzyć, że się uda"... ja to już wolę w to nie wierzyć, bo męczy mnie to strasznie i raczej już wolę się godzić, że się nie uda. Ale to strasznie trudne...
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 25 tys
- Wyświetleń
- 2M
Podziel się: