reklama
viola30
marcowa mama'06 Entuzjast(k)a
tereska na kichanie najlepsze jest czosnek cytrynka i miod wszsytko razem zmieszac i podawac 2 razyd ziennie po łyżce a dla ciebie to grzane piwko
tereskaa
Mamusie Marcowe '06
tereska na kichanie najlepsze jest czosnek cytrynka i miod wszsytko razem zmieszac i podawac 2 razyd ziennie po łyżce a dla ciebie to grzane piwko
viola.....ale dla małego to chyba nie bardzo taka mieszanka ...ostatnio czytałam ze ktoras z was dawała troszeczke czosnku bobasowi i pomógł...więc...........i ja dzis probowałam mu dac razem z kaszka troszecze czosnku.......pluł na odległość .........musze cos zrobic bo ma nos zawalony jak sto dwa .......tyle tylko ze nic nie wypływa z niego jeszcze ...no i głos zachrypniety:sick: :sick:
viola30
marcowa mama'06 Entuzjast(k)a
viola.....ale dla małego to chyba nie bardzo taka mieszanka ...ostatnio czytałam ze ktoras z was dawała troszeczke czosnku bobasowi i pomógł...więc...........i ja dzis probowałam mu dac razem z kaszka troszecze czosnku.......pluł na odległość .........musze cos zrobic bo ma nos zawalony jak sto dwa .......tyle tylko ze nic nie wypływa z niego jeszcze ...no i głos zachrypniety:sick: :sick:
terenia moja bardzo bliska kolezanka mamy dzieci w jednym wieku robi to swoej marysi to fakt ze nie chce jej tego za bardzo piec ale podaje i jak widze nie chcoruje jej a syrop z cebuli robilas tylko trzeba podac pol jablka zmienia smak to weim bo samm robilam i maly jakos to przelykal
no ja to zawsze wtedy mowie: ze jak m wychodzi do pracy to ja w te pedy sie pakuje, wyjezdzam na Majorke. a tam dzieckiem zajmuja sie opiekunki i kolysza go w hamaku, ja siedze na plazy i pije drinki. tuz przed koncem pracy m wracam do domu, rozrzucam wszedzie zabawki i ciuchy, brudze garnki i udaje jaka to ja zarobiona jestem
heehhehswietny tekst.
tereskaa
Mamusie Marcowe '06
terenia moja bardzo bliska kolezanka mamy dzieci w jednym wieku robi to swoej marysi to fakt ze nie chce jej tego za bardzo piec ale podaje i jak widze nie chcoruje jej a syrop z cebuli robilas tylko trzeba podac pol jablka zmienia smak to weim bo samm robilam i maly jakos to przelykal
dzieki za rade ..:-) ;-) ..zaraz pojde zdobic syropek z cebuli ...calkiem o nim zapomniałam ;-)
viola30
marcowa mama'06 Entuzjast(k)a
dzieki za rade ..:-) ;-) ..zaraz pojde zdobic syropek z cebuli ...calkiem o nim zapomniałam ;-)
tereska w koncu tu jestesmy i pomagamy soebie i przypominay stare dobre przepisy babciowe
Marlenka
Marcowa Mama 2006
- Dołączył(a)
- 31 Sierpień 2006
- Postów
- 1 503
AniaM Mam nadzieję, że czujesz się choć trochę lepiej.
Ja decyzję o wyjeździe do mamy podjęłam po prawie 10-letnim wspólnym mieszkaniu i niezbyt fortunnym początku po narodzinach synka. Niestety, po ciężkim porodzie, cesarce po powrocie do domu praktycznie byłam zdana tylko na siebie. Zalecenia ze szpitala prowadzenia oszczędnego trybu życia mogłam schować do szafy. Efekt był taki, że na drugi dzień po wyjściu ze szpitala zasłabłam i wywróciłam się przed blokiem. Tatuś pracował i trudno było mi zrozumieć, że nie potrafił zorganizowac sobie kilku dni wolnego. Za to bardzo chętnie robił zakupy. Noce też "należały" do mnie. Po wizycie siostry postanowiłam wyjechać. Teraz przynajmniej nie jestem taka nerwowa. Synek ma towarzystwo dzieci. A ja mam niedaleko 2. siostry, które mnie wspierają.
Dla naszego związku miał to być też czas do namysłu. Ale widzę, że moja (?) druga połowa płynie sobie z prądem i nie planuje nic konkretnego.
Naprawdę cieżko było spakować się i po tylu latach i wyjechać. Uprzedzałam go kilkakrotnie, ale nie skutkowało. Teraz po kilku miesiącach rozłąki i weekendowych (średnio co 2 tyg.) spotkaniach zaczyna wspominać o tęsknocie (?) Chociaż coraz częściej "udaje" mi się dzwonić nie w porę, jak tylko słyszę, że ma dużo pracy, albo coś tam, to się rozłączam.
Wkurzały mnie głupie pytania telefoniczne jego mamy o ślub itp., dlatego poprosiłam go, żeby przystopował coraz częstsze telefony z jej strony. Nie jestem źródłem informacji zwłaszcza dla niej.
Związek moich rodziców był pomyłką i do tej pory niechętnie wracam do koszmarnych przeżyć z dzieciństwa. To wyjaśnia częściowo moją niechęć do małżeństwa :-(
Kiedyś przeczytałam taką myśl - niech to będzie krótkie podsumowanie:
"Największym żebractwem świata jest o wzajemność w miłości prosić".
Ja decyzję o wyjeździe do mamy podjęłam po prawie 10-letnim wspólnym mieszkaniu i niezbyt fortunnym początku po narodzinach synka. Niestety, po ciężkim porodzie, cesarce po powrocie do domu praktycznie byłam zdana tylko na siebie. Zalecenia ze szpitala prowadzenia oszczędnego trybu życia mogłam schować do szafy. Efekt był taki, że na drugi dzień po wyjściu ze szpitala zasłabłam i wywróciłam się przed blokiem. Tatuś pracował i trudno było mi zrozumieć, że nie potrafił zorganizowac sobie kilku dni wolnego. Za to bardzo chętnie robił zakupy. Noce też "należały" do mnie. Po wizycie siostry postanowiłam wyjechać. Teraz przynajmniej nie jestem taka nerwowa. Synek ma towarzystwo dzieci. A ja mam niedaleko 2. siostry, które mnie wspierają.
Dla naszego związku miał to być też czas do namysłu. Ale widzę, że moja (?) druga połowa płynie sobie z prądem i nie planuje nic konkretnego.
Naprawdę cieżko było spakować się i po tylu latach i wyjechać. Uprzedzałam go kilkakrotnie, ale nie skutkowało. Teraz po kilku miesiącach rozłąki i weekendowych (średnio co 2 tyg.) spotkaniach zaczyna wspominać o tęsknocie (?) Chociaż coraz częściej "udaje" mi się dzwonić nie w porę, jak tylko słyszę, że ma dużo pracy, albo coś tam, to się rozłączam.
Wkurzały mnie głupie pytania telefoniczne jego mamy o ślub itp., dlatego poprosiłam go, żeby przystopował coraz częstsze telefony z jej strony. Nie jestem źródłem informacji zwłaszcza dla niej.
Związek moich rodziców był pomyłką i do tej pory niechętnie wracam do koszmarnych przeżyć z dzieciństwa. To wyjaśnia częściowo moją niechęć do małżeństwa :-(
Kiedyś przeczytałam taką myśl - niech to będzie krótkie podsumowanie:
"Największym żebractwem świata jest o wzajemność w miłości prosić".
:-(
No widzicie, ja juz teraz 2 tygodnie ferii spedzilam u rodzicow. I nic to nie polepszylo.
Teraz pojechal "do kolegi" Mial wrocic o polnocy zeby jeszcze psy wyprowadzic. Nadal go nie ma i nie odbiera telefonu.
Uwaza, ze to wszystko moja wina.
Jak cos chce od niego to mowi zebym zlozyla papiery rozwodowe.
Wlasciwie na niczym mu nie zalezy.
Wlasciwie on kocha Ole, chociaz moze tylko mi sie tak wydaje, bo powiedzila, ze jakbym sie wyniosla do rodzicow to po paru miesiacach by o niej zapomnial.:-(
Hmm, on ja kocha jak Ola sie grzecznie bawi i sie usmiecha albo wyglupia. GOrzej jak akurat placze.
Tak samo ze mna. On mnie kocha jak sie usmiecham , slucham go z wielkim zainteresowaniem i spelniam jego zyczenia.
Wystarczy ze mu zwroce uwage a juz twierdzi ze zepsulam mu caly dzien.
Jak ja mam sprawdzic co on teraz robi? Detektywa wynajac? TO pewnie bardzo drogie. No i gdzie znalezc profesjonaliste? I jak ten detektyw sprawdzi co sie dzieje w jakims prywatnym mieszkaniu???
CHolercia.
Na szczescie w przeciwienstwie do Felqui bez problemu moge wrocic do rodzicow. Ale : mam fajnego szwagra, ciezko znalezc kogos jak sie jest rozwodka z dzieckiem (zwlaszcza ze w czerwcu 29 latek koncze). Czy Ola ma zostac jedynaczka z samotna mamusia? Wiem ze to troche glupie takie argumenty, ale jednak sa.:-( DLatego ciagle ludze sie nadzieja, ze jeszcze jakos na niego wplyne.
Macie racje- nie dorosl, nie tylko do dziecka, a le w ogole do rodziny. Jest szczeniacki, zapatrzony w swoje wlasne potrzeby. A ja mam dosyc stosowania dyplomatycznych zabiegow zeby tylko cos pomogl w domu, mam dosyc chwalenia go za to ze np. laskawie poscielil lozko po miesiacu niescielenia, albo ze umyl po sobie jedna szklanke (gdy 10 stoi na biurku). Ale jeszcze nie umiem sie zdobyc na zostawienie go.
No widzicie, ja juz teraz 2 tygodnie ferii spedzilam u rodzicow. I nic to nie polepszylo.
Teraz pojechal "do kolegi" Mial wrocic o polnocy zeby jeszcze psy wyprowadzic. Nadal go nie ma i nie odbiera telefonu.
Uwaza, ze to wszystko moja wina.
Jak cos chce od niego to mowi zebym zlozyla papiery rozwodowe.
Wlasciwie na niczym mu nie zalezy.
Wlasciwie on kocha Ole, chociaz moze tylko mi sie tak wydaje, bo powiedzila, ze jakbym sie wyniosla do rodzicow to po paru miesiacach by o niej zapomnial.:-(
Hmm, on ja kocha jak Ola sie grzecznie bawi i sie usmiecha albo wyglupia. GOrzej jak akurat placze.
Tak samo ze mna. On mnie kocha jak sie usmiecham , slucham go z wielkim zainteresowaniem i spelniam jego zyczenia.
Wystarczy ze mu zwroce uwage a juz twierdzi ze zepsulam mu caly dzien.
Jak ja mam sprawdzic co on teraz robi? Detektywa wynajac? TO pewnie bardzo drogie. No i gdzie znalezc profesjonaliste? I jak ten detektyw sprawdzi co sie dzieje w jakims prywatnym mieszkaniu???
CHolercia.
Na szczescie w przeciwienstwie do Felqui bez problemu moge wrocic do rodzicow. Ale : mam fajnego szwagra, ciezko znalezc kogos jak sie jest rozwodka z dzieckiem (zwlaszcza ze w czerwcu 29 latek koncze). Czy Ola ma zostac jedynaczka z samotna mamusia? Wiem ze to troche glupie takie argumenty, ale jednak sa.:-( DLatego ciagle ludze sie nadzieja, ze jeszcze jakos na niego wplyne.
Macie racje- nie dorosl, nie tylko do dziecka, a le w ogole do rodziny. Jest szczeniacki, zapatrzony w swoje wlasne potrzeby. A ja mam dosyc stosowania dyplomatycznych zabiegow zeby tylko cos pomogl w domu, mam dosyc chwalenia go za to ze np. laskawie poscielil lozko po miesiacu niescielenia, albo ze umyl po sobie jedna szklanke (gdy 10 stoi na biurku). Ale jeszcze nie umiem sie zdobyc na zostawienie go.
reklama
magdalenaB
marcowa mama 06'
aniam: nikt tego od ciebie nie wymaga! jesli tylko czujesz ze mozna cos naprawic, ze on tak naprawde "chwilowo" zalozyl ten pancerzyk niedostepnego to probuj. jesli natomiast czujesz ze jest coraz gorzej, albo ze nic sie nie rusza w zadnym kierunku to sie zastanow. w takiej nicosci nie mozesz tkwic bo to strasznie podcina skrzydla. teraz to twoje skrzydla, a za pare lat beda to tez skrzydla Oli. co bedzie jak zacznie go denerwowac to ze ona siedzi do pozna przed komputerem, albo rano w toalecie, albo ze nie rozumie np. chemii czy matematyki...
argument taki ze jestes no hmm, pod 30-stka to nie argument ;-) zawsze jest szansa na milosc i na szczescie niezaleznie od wieku, doskonale o tym wiesz. a decydowac sie na drugie dziecko z nim (jesli bedzie tak jak teraz) to mija sie z celem, bo dodasz sobie duuuzo obowiazkow i mozesz zwyczajnie nie podolac psychicznie. bo bez wsparcia to jest ciezko dobrze wiesz.
argument taki ze jestes no hmm, pod 30-stka to nie argument ;-) zawsze jest szansa na milosc i na szczescie niezaleznie od wieku, doskonale o tym wiesz. a decydowac sie na drugie dziecko z nim (jesli bedzie tak jak teraz) to mija sie z celem, bo dodasz sobie duuuzo obowiazkow i mozesz zwyczajnie nie podolac psychicznie. bo bez wsparcia to jest ciezko dobrze wiesz.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 526
- Wyświetleń
- 46 tys
Podziel się: