Mrozonki zachowuja duzo wiecej wartosci odzywczych niz wazywa i owoce przechowywane w chlodniach(zanim trafia do sklepow tam leza i traca to co najlepsze)
Do mrozenia przeznacza sie najzdrowsze okazy(niestety nie znaczy ze niepryskane, bo tak naprawde w dzisiejszych czasach wszystko sie pryska, nawozi itd, ale ja bym sie bala kupowac od "babci" na ryneczku, bo tacy ludzie najczesciej nawoza po swojemu, bez zadnej kontroli, albo maja dzialeczke, ogrodek przy domu, ale przy ulicy np, a nikt sie nie przyzna...)
To prawda, warzywa/owoce bez nawozu rosnace przy ulicy-pychota!! U mnie na obrzeżach miasta jest sad, i wszystko było by pieknie gdyby nie byl polozony przy głownej wylotowej drodze gdzie przejezdzajacych samochodow jest mnostwo!!

Bartek też tak robił, ale robiłam to co ty - odsuwałam łyżeczkę i przestał. Chyba zrozumiał, że jak będzie pluł, to nie będzie jedzonka,a to mały żarłoczek jest. Nie to co Amelka, z którą walczyłam o każdy kęs i ciągle musiałam biegać do przychodni na kontrolę wagi.