reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze porody

C.czyta, maly spi to napisze jak u mnie to bylo.
Zaczelo sie 12.08.Razem z Raabit startowalysmy jeszcze na forum.:-D
Okolo 19:00 wszystko sie zaczelo a nastepnego dnia skonczylo o 13:28 .
Skurcze byly coraz silnejsze po tym jak jeszcze przezywalysmy je razem z Raabit.
Okolo 6 rano z bolu i wykonczenia wyladowalismy w szpitalu, bolalo ale dalo sie wytrzymac, puki maly sie nie "zaklinowal".Podwinal glowe do gory, okrutny bol !!!Chcialam przec ale nie dalo rady, pielegniarka(cudowna dziewczyna)probowala masowac i przekrecic malego -jeszcze gorszy bol!!!Bylam juz tak niezywa ze C.bil mnie po twarzy, pielegniarka dala cos na wymioty -nie wiem po co, ale po nich poczulam sie gram lepiej ale sytuacja stawala sie coraz gorsza, nie wiedzialam juz co sie ze mna dzieje, pamietam tylko jak strasznie bolalo.
Ponoc bol sie zapomina, ja chyba swojego nie zapomne:no:
Po tych katorgach znieczlili mnie w kregoslup i po godzinie maly byl z nami.
Moj C. sprawil sie na medal, bez jego motywacji nie wiem jak bym to przezyla,pepowine tez przecial :tak:
Dzisiaj to co bylo zle jest juz niewazne kiedy patrze na naszego skarbka.
 
reklama
ojej Olcia faktycznie przezylas swoje,podczas porodu czeka duz niespodzianek o ktorych w ogole nie mamy pojęcia,ale dobrze ze wszystko sie dobrze skonczylo i macie juz swojego szkraba ze sobą:tak:
 
Ola podziwiam Cię - dałaś radę i urodziłaś swojego Synka w takich mękach:szok:, dobrze że Carlo był z Tobą no i że wszystko dobrze się skończyło:tak:

Teraz możesz się cieszyć macierzyństwem czego Ci z całego serca życzę:-)
 
Jak wiecie w niedziele trafiłam na patologie.
Cały dzień miałam skurcze nieregularne,szyjka miala 3 cm i byla miekka wiec lekarz był dobrej myśli:-)
Na wieczornym obchodzie skurcze byly troszke bardziej regularne ale na KTG nic nie wychodziło:no:lekarz powiedzial ze jak skurcze beda przez 2 godz co 3 min mam zajsc:szok:na porodówke
O 23:30 zaczeła sie b.bolesne skurcze co 3 min.Przez 2 godz chodziłam po korytarzu i zwijałam sie z bólu-skurcze były co 3min,szyjka 4 cm.
Dzwoniłam do męża z płaczem że juz nie moge:no:
Ostatnie pól godz skurcze były b.b.b.b silne i co 2 min-szukałam kogokolwiek-ale wszyscy spali,w końcu weszłam do jakiegoś pokoju i poprosiłam żeby mnie wzieli na porodówke-nareszcie sie tam znalazłam
O 2:20 mąż juz był przy mnie a ja umierałam na łóżku podłączona do KTG-oczywiście nic nie wychodzilo:dry:
O 6 podłączyli mi oksytocyne-wtedy zaczęłam chodzić po ścianach.Lekarz stwierdził ze do 12 powinnam urodzic:szok:
Ok.O 13 skurcze były już tak silne że płakałam z bólu a szyjka nadal miała 4-5 cm,chodziłam pod prysznic-nic nie dawało:no:
O 14 zaczęła sie prawdziwa masakra-silne parte skurcze,kiedy nie mogłam przec bo dzidzia wysoko główke miała.błagałam zeby mi cc zrobili
Kto miał kiedykolwiek parte skurcze-wie jak ciężko jest je powstrzymac
Skakałam na piłce-tylko wtedy miałam wrażenie ze moge je powstrzymac a oni mi kazali kucac-wtedy to prawdziwy koszmar:no:
Nie mogłam chodzić do łazienki,darłam sie z bólu,płakałam i sikałam(przepraszam za szczegóły)pod siebie
Robili mi badanie szyjki w najwyższej fazie skurczu partego.Musiały mnie trzymać we 3-bo sie darłam i wywrywałam:szok:
Szyjka nadal 6 cm a Adasia głowka wysoko:no:
Oczywiście na KTG nie wyszedł ani jeden skurcz!
Pozwolili mi pójśc do łazienki i zapadła decyzja o cc-nareszcie:no:
Cc była koszmarna,po tylu godz.bóli wszystko mne bolało i wszystko czułam
Jak mi pokazali Adasia to nie potrafiłam sie cieszyc,było mi wstyd,ale byłqm tak wykonvczona fizycznie i psychicznie ze nie mialam sily na nic.
Dopiero wieczorem jak mi go pokazali to sie zakochałam i tak juz zostało:-D Jest boski,to niesamowite ile uczuc budzi w tobie taki maly człowieczek
A mój mąż przeszedł samego siebie.Przez cały czas trwania porodu przy każdym skurczu błagał mnie żebym oddychała,płakał i mnie przpraszał-kochany taki był:sorry2:
A jak sie dowiedział o cc to wyszedł z sali`-przeraziło go znieczulenie-bał sie ze cos nam sie stanie:sorry2:
Nie dała bym rady bez niego-a w Adasiu jest zakochany na zabój,nosi go ,całuje,przwija i rozmawia:tak:rozczulające:sorry2:
Zaraz wkleje zdjątko-malutkie n razie-jutro wiecej:-p
 
o rany Kira to musiało być naprawdę straszne,jesteś bardzo dzielna,dużo wycierpiałaś przed i w czasie porodu,naprawdę Cię podziwiam:tak:
na szczęscie zawsze po tej męczarni przychodzi to na co tak czekamy,czyli ten mały szkrabik,ciesze sie ze jest z wami i niech rośnie zdrowo:tak:buziaki dla całej waszej trójki
 
Kira - uwierz mi na słowo, mogło byc duużo gorzej. Jak już wszystkie sierpniówki urodzą opiszę wam swój koszmar. Narazie nie chcę nikogo straszyc i muszę jeszcze dojrzec , żeby móc o tym opowiedzec .
 
reklama
KIRA opis twojego porodu przypomniał mi mój perwszy, do dziś po 4 latach ni erozumiem mody że dziecko za wszelkacene musi się urodzic naturalnie i jak pomyśle ze na dniach czeka mni epowtórka z rozrywki to już mam depresje, trzymaj się czas leczy rany do nastepnej ciązy bo potem wszystko wraca jka koszmar minionego lata
 
Do góry