reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z porodów:)

Aniu-chyba każda kobieta w ciąży marzy o takim ekspresowym rozwiązaniem:tak:
Wszystkim zycze szybkiego, ale przede wszystkim niezbyt bolesnego cudu narodzin:-D.
 
reklama
Co siadam do pisania to mi coś przerywa:wściekła/y:
To ja też się podzielę wrażeniami z Walentynek;-)
O godz.8:30 przyjechałam sobie na badania do szpitala.Zrobili mi KTG,później przyszedł Pan ordynator,zbadał mnie i...hasło:na porodówkę!Ale się zdziwiłam:szok:,no jak to przecież miałam się 19-20.02 do szpitala zgłosić,tak mi gin przedwczoraj mówił.No ale dobra w końcu chcę mieć to za sobą.No to na izbę przyjęć,pobranie krwi,wymaz,że nie miałam torby to dali mi sexy koszulkę typu półdupki na wierzchu i na blok porodowy.A tam Pani położna zrobiła wywiad,sprawdziła rozwarcie(3cm)i Pani Zocha mnie ogoliła i lewatiw zrobiła.No i na salę porodową(wspólną),dali mi kroplówkę i co chwilę jak podchodzili to podkręcali bo nic mnie nie łechtała,tylko nawijałam cały czas(chyba po to żeby się nie bać i nie stresować).Bóle?A tylko takie jak przy okresie.Obok mnie babka miała tak samo.I tak leżałam,leżałam już mi tak niewygodnie było na tym łóżku,że myślałam,że wstanę i wyjdę z stamtąd.I tak zeszło 7 godzin.Po czym chyba nastąpiła zmiana warty,przyszedł inny lekarz i oznajmił:przebijamy pęcherze!A ja do niego:to może ja już pójdę bo przyszłam tylko na badania;-)?Przebili pęcherz,wody plusk i zaraz poczułam co to są te"bóle",które za każdym razem były silniejsze i juz mi nie było tak do śmiechu.Nie minęło 10min a babka obok(4 dziecko)woła położną,i z zegarkiem w ręku 5min i słyszę płacz dziecka,bo ona nawet nie krzyknęła:szok:.Jej aż się popłakałam,tak jej zazdrościłam,że już.Mnie przenieśli na salę do rodzinnych gdzie czekał mój mąż,chyba jeszcze nigdy mnie tak jego widok nie ucieszył i przepełnił spokojem i siłą jak wtedy,pomasował po pleckach,pogłaskał,dał buzi i jak już bóle były takie,że zaczęłam się drzeć i wyzywać to zwiał obok do kaplicy.:-DOczywiście komfort nieporównywalny do tamtej sali,prawie jak w domu i na wprost moich oczu był zegar ścienny.Chciało mi się cały czas pic ale pozwalali tylko łyczka malutkiego(żebym nie wymiotowała),głodna już też byłam zajebiście.Krzyki mi szybko Pani oddziałowa wyperswadowała argumentem,że tylko się zmęczę a mniej nie boli,lepiej oddychać prawidłowo(ale cóż nie chodziłam do szkoły rodzenia to bylam zielona),szybko się nauczyłam tych oddechów i skupiałam się na wszelkich instrukcjach Pani położnej.Cyk,za szczypało i już byłam nacięta a główka pokazywała się i cofała ja już cała mokra miałam serdecznie dość,zlazła się już cała ekipa ludzi i czekali na dziecko.Ale wisiało mi to kto to jest i po co.I jak już główka się wstawiła i miałam przeć cały czas to nagle brakło mi powietrza,oddechu i sił na dalsze działanie,a tu każdy się drze,że teraz nie mogę przestać bo dziecko się umęczy albo udusi(a mi się płakać chciało i czułam się bezsilna).Podleciał lekarz i zaczął mi na brzuch naciskać i jak już główka wyszła to reszty nawet nie poczułam,było tylko takie plum z wodami.I jak usłyszałam,że ma wybroczyny:baffled:to panika co to jest i wogóle przepraszałam,że mi sił brakło.Ale jak mi położyli ją na brzuchu taką"kuleczkę"siną to już zapomniałam o wszystkim co złe!Drugi okres porodu trwał 35min.Zmierzyli,zważyli,zawinęli i wynieśli mężowi,który stał za uchylonymi drzwiami i jak mnie szyli,a trochę pękłam w dół,więc szycia trochę miał Pan doktor.Ale jak słyszałam,jak mój Maciek do niej gada z takim zachwytem,wzruszeniem i czułością to czułam się z siebie mega dumna,i powrócił mi humor i nawijka.
Kurde i mogę powiedzieć,że ten mały człowieczek zrobił wieelką rewolucję w naszym życiu,zmiana o 180stopni na korzyść i wreszcie stanowimy prawdziwą,zgodną rodzinę:tak:
 
Marteczka super!!! Łezka mi sama poleciała!!! Jak tak sobie przypomnę wasze opisy podczas mojego porodu to zamiast przeć to będe ryczeć:-)
 
reklama
Do góry