To przychodzi baaaaaardzo niespodziewanie. Termin miałam na 28.11, a 1-go pękł pęcherz. Szyjka wysoko, zero rozwarcia, zero skurczów. Kilkanaście godzin później, 2.11 o północy pojawiły się skurcze, rozwarcie postępowało błyskawicznie, i o 2:50 już tuliłam Zofijkę 


cały czas doszukuję się oznak porodu, popadam w paranoje powoli
A na dodatek strasznie boję sie że poród bedzie ciężki skoro moja "mała" ma prawie 4kg