Dziewczyny, w ramach poprawy humoru poczytajcie sobie wątek "poród na wesoło". Uśmiałam się jak nigdy w życiu.
Sorga, głowa do góry, nie jest aż tak źle, a po urodzeniu zapomnisz o wszystkim. Ja w czasie porodu czasem myślałam "po cholerę mi to było". a po wszystkim stwierdziłam że całe to gadanie o bólach jest mocno przereklamowane:-) . Wszystko będzie dobrze, zobaczysz! Prawda jest taka, że boimy się porodu, bo wiemy z obiegowych informacji, że boli, ale nie wiemy jakiego rodzaju to ból. Więc przypomnijcie sobie bóle jakie miałyście w czasie okresu (z brzucha czy z pleców). To są dokładnie te same bóle, tylko mocniejsze i częstsze. Przynajmniej ja to tak odczuwałam.
Ja też w trzeciej dobie po urodzeniu miałam depresję, bo ryczałam non stop bez przerwy. Tylko mi ta depresja przeszła jak ręką odjął jak mnie do domu wypisali - leżałam 5 dni, bo Weronika miała żółtaczkę.
A co do zmęczenia - też powiem Wam szczerze, że mnie tak adrenalina pompowała, że chodziłam jak nakręcona. W ogóle nie czułam zmęczenia mimo niedospanych nocy. Mój Mąż dziwił się, że ja, śpioch nad śpiochy, wylegujący się ile wlezie w dni wolne, wstaję po nieprzespanej nocy o godz.8-9-tej wypoczęta jak skowronek. Myślę też że dużo nam pomoże pora roku - zimą na pewno byłoby trudniej, kiedy zimno, ciemno i ponuro. My będziemy wstawać do dzidzi o 4-tej, a tu widno:-).
Sorga, głowa do góry, nie jest aż tak źle, a po urodzeniu zapomnisz o wszystkim. Ja w czasie porodu czasem myślałam "po cholerę mi to było". a po wszystkim stwierdziłam że całe to gadanie o bólach jest mocno przereklamowane:-) . Wszystko będzie dobrze, zobaczysz! Prawda jest taka, że boimy się porodu, bo wiemy z obiegowych informacji, że boli, ale nie wiemy jakiego rodzaju to ból. Więc przypomnijcie sobie bóle jakie miałyście w czasie okresu (z brzucha czy z pleców). To są dokładnie te same bóle, tylko mocniejsze i częstsze. Przynajmniej ja to tak odczuwałam.
Ja też w trzeciej dobie po urodzeniu miałam depresję, bo ryczałam non stop bez przerwy. Tylko mi ta depresja przeszła jak ręką odjął jak mnie do domu wypisali - leżałam 5 dni, bo Weronika miała żółtaczkę.
A co do zmęczenia - też powiem Wam szczerze, że mnie tak adrenalina pompowała, że chodziłam jak nakręcona. W ogóle nie czułam zmęczenia mimo niedospanych nocy. Mój Mąż dziwił się, że ja, śpioch nad śpiochy, wylegujący się ile wlezie w dni wolne, wstaję po nieprzespanej nocy o godz.8-9-tej wypoczęta jak skowronek. Myślę też że dużo nam pomoże pora roku - zimą na pewno byłoby trudniej, kiedy zimno, ciemno i ponuro. My będziemy wstawać do dzidzi o 4-tej, a tu widno:-).
(jak dziecko na pierwszej kolonii
), ale jak wróciłam do domu to już było o wiele lepiej. Junior był grzeczny, oczywiście pod warunkiem, że jedzonko na czas było 
Moje obawy uslyszala polozna(na szczescie byla polka) i powiedziala ze to normalne ze mam takie uczucie ale nic sie nie stanie...I rzeczywiscie to tylko takie straszne uczucie...Bo tak sie przejmowalam ze zaciskalam wszystkie miesnie zeby tylko niic nie poszlo;-) potem sobie jeszcze chwile myslalam ze jak sie posram to najwyzej:-)