reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opisy naszych porodów

Witajcie dziewczyny.
U mnie to było trochę niespodziewane bo rano poszłam wyniki z cytologi odebrać. A jak mnie zbadał to wysłał mnie na ktg i okazało się że już zostaję. Położyli mnie na trakt porodowy. to było koło 14 o 15.15 odeszły mi wody o 16.10 dali mi jakąś kroplówka o 18 już synek był na świecie może z 10 minut parłam i już po wszystkim. a potem tylko szyci i po wszystkim. Mój synek był fioletowy i pomarszczony bo urodził się 7 dni po terminie. Ale jak małego wzięłam na ręce to o bólu i wszystkim zapomnialam.:-)
 
reklama
wow!auliya, szybciutko to poszło! fajnie, że tak szybko i w miarę bezbolesnie mialaś 9 cm rozwarcia - pozazdrościć tylko! czy to Twoje pierwsze dziecko?
gosiaczek1973 - piękne to ostatnie zdjęcie :tak:

GRATULACJE!:-)
No właśnie pierwsze stąd takie zaskoczenie u personelu, że tak szybko poszło :D
 
to i ja opisze jak sie sprawy potoczyły

kilka dni wczesniej sie zle czułam a 6.04 mialam glupie uczucie odplywajacych wod ale nic niepotwierdzalo moich przypuszczen, za to 7.04 o 7 rano wstalam z łuzka i zrobilo mi sie mokro odeszlo sporo wod i ciagle leciało zadzwonilam po Tomka i po moja mame, wzielam prysznic dopakowalam torbe i wezwalam pogotowie z mezem mielismy spotkac sie w szpitalu o 9 zostalam przyjeta na trakt porodowy wszystko bylo super skurcze rozwarcie dziecko niecale 3,5 kg glowka gotowa do wyjscia a tu nagle tetno dziecka 220 i wiecej zrobili jeszcze jedno usg, wszyscy lekarze z oddzialu sie zebrali i obserwowali na monitorze serduszko mojego synka i dyskutowali ze soba po lekarsku, jeden usiadl kolomnie i zaczol mi tumaczyc ze serduszko wyglada na zdrowe ale mimo wszystko cos jest nietak bo tetno dochodzilo do 260, bylam przerarzona, po dluzszym namysle lekarze stwierdzili ze u mnie w szpitalu niema sprzetu do reanimacji noworodkow i postanowili przewiezc mnie do zielonej gory na cc dostalam leki hamujace skurcze i pojechalam. Tomek niemogl pojechc ze mna karetka wiec czekalm na niego na porodowce w zielonej calosc trwala krotko anastezjologjeszcze niezdazyl igly z plecow wyciagnac a ja niemialam juz czucia wnogach wszystko co robili widzialam w lampie bylo przerazajace ale jak zobaczylam ze lekarz wyciaga mojego synka to sie poplakalam.pokazali mi malego i zabrali na badania mnie przewiezli na sale pooperacyjna gdzie czekal na mnie Tomek, on byl przy wszystkich badaniach malego Patryka wydobyto o 12.55 dostaj 10 punktow. Opieka lekarska jest wspaniala wcale nieodbiega od tej w nowej soli zato warunki estetyczne pozostawiaja wiele do zyczenia, ale najwazniejsze ze moj synek jest zdrowyi juz w domu.
 
Ostatnia edycja:
Aniołek - przeżyłaś niezły horror! Mały postanowił Was postraszyć - nieładnie. Dobrze, że trafiłaś na solidnych lekarzy no i że wszystko skończyło się dobrze. I te 10pkt!!! Czy powiedzieli Ci później z czego mogło wynikać to szybkie tętno?
Gratuluję Patryka i życzę, byście teraz już docierali się całkiem bezstresowo i bezproblemowo!!!
 
Patryk w moim brzuchu przeszedl bardzo ciazka infekcje co spowodowalo tachykardie w brzuchu a po porodzie spadek plytek krwi, maly dostawal przeciw ciala i nameczyl sie jak niewiem codziennie mial badana krew i monitorowane serduszko, naszczescie wszystko dobrze sie skonczylo, po infekci zopstala mu paniatka blizna w komoze mozgu naszczescie to niema i niebedzie mialo wplywu na niego, jestem zla na swojego lekarza prowadzacego bo na ktg tetno zawsze bylo w granicach 200 i nic z tym niezrobil a mozna bylo dzialac juz wtedy gdyby zlecil odpowiednie badabnia.
 
Boże aniołek - to horror co przeszłaś i te lekceważenie różnych rzeczy przez lekarzy mnie dobija. Ja przez to w 25 tyg trafiłam na patologię. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło i oby już nic nie zakłócało spokoju i radości macierzyństwa.:tak:
 
a oto moja porodowa historia ;-)

7 dni po terminie położyli mnie do szpitala. przez 3 dni obserwowali, badali i wkurzali ciągle zmieniając zdanie co do tego, czy będą mi wywoływać poród czy nie (większość lekarzy chciała czekać do ukończenia 42 tc :nerd:)
w końcu mój lekarz wrócił z urlopu i zapytał, czy chcę czekać jeszcze tych kilka dni czy działamy juz teraz? ;-) nie chciałam czekać :-) wyjaśnił, że są 2 sposoby wywoływania porodu - głupi i mądry. głupim byłoby podanie mi kroplówki z oxytocyną, bo to tak jakby próbować przecisnąć dziecko przez zamkniętą pięść. najpierw trzeba zrobić wszystko, żeby ta pięść się otworzyła :-) założył mi więc taki balonik, który miał spowodować większe rozwarcie. dodatkowo zbadał mnie tak "dogłębnie", że wreszcie po 3 tygodniach rozwarcie ruszyło z 2 na 3 cm ;-) zaraz po zainstalowaniu mi tego balonika, podłączono mnie pod ktg i od razu miałam skurcze co 3-4 minuty :-) przewidywano, że urodzę jeszcze tego dnia, ale moje dziecię miało inne plany ;-) skurcze się wyciszyły, a ja podłamana poszłam spać. rano ok. 6-tej obudzili nas do badania - było 1 miejsce na porodówce, a nas - balonikowych dziewczyn 2 ;-) kładąc się na fotel byłam przekonana, że i dziś nie dane mi będzie urodzić ;-) (bo przecież ten balonik miał wypaść - u mnie nie wypadł). a tu nagle słyszę od lekarza:
- rozwarcie na 4-5 cm, gratuluję, zostanie dziś pani mamą :-)
o 7:45 podłączyli mnie pod kroplówkę, miałam już wtedy 6 cm rozwarcie. przez godzinę praktycznie nie czułam skurczy, mimo że ktg pokazywało regularne i dość silne. położyli mnie więc ma lewy bok i tak leżałam już prawie do końca porodu. skurcze się nasiliły, ale nie wspominam ich jako strasznie bolesnych - po prostu taki wkurzający, ciągle się powtarzający ból brzucha. przy silniejszych skurczach zamykałam oczy, ściskałam dłoń M., skupiałam się na oddechu i jakoś poszło :-) bardziej dokuczały mi cierpnące nogi i fakt, że nie mogłam się ruszać (tylko w tej pozycji czułam skurcze, co podobno było niezbędne, żeby przeć ;-)) o 11:30 odeszły mi wody, 35 minut później (po 20 minutach parcia) młody był na świecie :-) ostatnie parcie musiałam wykonać "na sucho", bo kroplówka przestała na mnie działać i skurcze zupełnie wygasły, ale dzięki położnej jakoś dałam radę :-) niestety nie udało się uniknąć nacinania i szycia krocza, ale warto było przez to przejść, żeby poczuć to ciepłe ciałko na swoim brzuchu i zobaczyć łzy szczęścia M. :-)
teraz, z perspektywy czasu, widzę że na dobre wyszło mi to czekanie, bo poród wspominam naprawdę super :-)

powodzenia dla tych jeszcze nierozpakowanych :-)
 
a urodziłam szybciutko wstałam o 1:30 bo myslałam że córcia tak mnie kopła, że sie posiusiałam...ale okazało się że mam skurcze ktróre po prysznicu nie przeszły...

gdy szlismy spac mezulek nastawił zegarek na 4:30 zeby do pracy wstac...i w nocy gdy mamy 1:30 wziełam sobie ten prysznic około 2 zaczełam sie ubierac i okolo 3 bylismy w sulechowie w szpitalu na ktg...skurcze jeden po drugim troszku bolało ale jak zaczeło sie nasilac to juz zaczeło sie dziać wszystko szybko...

miałam szczescie była moja ginka na nocnej zmianie i swietna położna wiedziałam ze jestem bezpieczna i w doskonałych rękach

a porod szybciutko kilka pozycji masaż picie i mowią że mam isc na fotel ustawiła mi babeczka było super wygodnie parłam jak trza była i to juz bardzo bolało...

nawet żartowac już nie miałam mocy hahaha
ale poszło bardzo szybko...aż sie zdzwiwiłam bo nagle mi mówią o główka...
nagle włącza sie budzik w komórce....wszyscy w smiech że ktos tu mial isc do pracy....! i w tej chwili połozna wyciągła Nelkę....cudnowna chwila
a budzik to mojego męża się włączył hihi:-)
Mężulek przeciał pepowinkę lekarka zaczeła robic foteczki oporzadzili małą mnie umyli przyniesli na karmienie córcię a wszystko w rodzinnej atomsferze....miłosci do dziecka i poszanowaniu kobiety...jestem szczęsliwa! lepszego porodu nie mogłam sobie wymarzyc -pratycznie od 3 do 4:30 hihi bez nacięcia wiec szwów brak...
ŻYCZĘ KAŻDEMU TAKIEGO PORODU :-)
 
reklama
Witam,

To ja miałam zupełnie inny poród. Zdecydowałam się na planowaną cesarkę (na szczęście miałam wskazania) i zupełnie nie żałuję. Opieka wspaniała, sam poród krótki i co najważniejsze - bezbolesny. Blizny prawie nie widać (jest znacznie poniżej linii majtek), a dziecko w 100% zdrowe. Naprawdę powiem Wam, że myślałam, że będzie dużo gorzej. Jeżeli któraś rodząca chciałaby się dowiedzieć konkretnie jak wygląda zaplanowana cesarka to proszę o kontakt na maila magnolia6@poczta.onet.pl.

pozdrawiam,

Krystyna :-)
 
Do góry