reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wasze metody usypiania

Przy pierwszym dziecku też uważałam, że wiele rzeczy POWINNO, i tak, spanie osobno też było moim priorytetetm, ale przy drugim przestałam uważać i zaczęłam tak żyć, żeby było mi wygodnie i przyjemnie ;)
 
reklama
u mnie córcia nie śpi w dzień już od miesiąca....kilka razy ją zmuszałam do tego, ale stwierdziłam że skoro nie chce, płacze to po co mam ją zmuszać.i tak sobie ładnie wieczorkiem idzie spać od 19do21.różnie to bywa raz tak raz tak.mamy taki rytuał----zakładamy śpiworek, mleczko włączany chrapiącą rybkę mini mini i zasypiamy u mamci na rączkach utulona albo u mamy w łóżeczku.potem przenoszę do łóżeczka.i śpi nawet do 10rano.mała nie chce spać u mnie w łóżku całej nocy.to dla mnie męczrnia nie wiem czemu.raz ją wzięłam jak mąż był w pracy a ona się wierciła pół nocy to ją przeniosłam i w swoim łóżeczku skończyła wierciochy i spała do rana.a do póki mi spała w dzień to tylko na podwórku w wozku.inaczej nie dało rady
 
Polecam książkę "Uśnij wreszcie". Dzięki niej mój 4miesięczny synek, który budził się w nocy ok 6 razy, żeby go lulać na rączkach, a w ciągu dnia spał po ok 30 minut bujany w wózku, zasypia teraz samodzielnie. Jeśli się budzi to po to, żeby podać mu smoka, bo sam jeszcze nie umie go sobie podać :). Metoda wymaga cierpliwości, ale efekty widać już pierwszego dnia! Słyszałyście o niej?
 
W skrócie: po wieczornym rytuale (kąpiel, mleko, bajka itp.) nie usypiamy dziecka na rączkach, nie pozwalamy mu zasnąć przy piersi (jeśli usypia podczas jedzenia delikatnie głaszczemy, całujemy, rozmawiamy - nie może kojarzyć jedzenia z zasypianiem, bo kiedy się przebudzi, przypomni sobie moment usypiania, a więc cyc czy kołysanie na rączkach, i nie zaśnie, dopóki znowu tego nie dostanie.). Żeby dobrze spać, maluszek musi świadomie zasnąć w swoim łóżeczku, bez naszej obecności. Autorzy książki w tym momencie piszą, żebyśmy sobie wyobrazili, że zasypiamy na kanapie, a budzimy się w drugim pokoju - jak byśmy się wtedy czuli? Tak samo czuje się dziecko, kiedy zasypia przy mamie, a przebudza się w swoim łóżeczku. Ale do rzeczy: kładziemy naszego skarba w jego łóżeczku zaopatrzonym w całkiem nowe przedmioty (mojemu synkowi został przedstawiony Pan Misio, z którym od tej pory będzie spał, powiesiłam też obrazek namalowany mazakiem na baldachimie) i wychodzimy z pokoju. Będzie płakał, ba, może nawet krzyczeć ze złości - bo co to za nowe zwyczaje, przecież do tej pory tak nie było. Po chwili wchodzimy do pokoju, ale nie bierzemy dziecka na ręce. Ma nas zobaczyć, ma wiedzieć, że go nie opuściliśmy. Podajemy smoka (jeśli dziecko jest "smokowe"), mówimy do niego przez chwilę i znów wychodzimy, tym razem na dłużej. I tak do czasu zaśnięcia. W książce jest tabelka czasów, po których można wchodzić do pokoju, ale bez przesady, moim zdaniem dziecka nie wychowuje się z zegarkiem w ręku. Ja za drugim razem wchodzę po ok pół minuty, a potem (jeśli jeszcze nie zaśnie) po dwóch, maks trzech. Chodzi o to, żeby dziecko zrozumiało, że rodzice są blisko, ale jego awantura na nic się nie zda. Nie dzieje mu się krzywda. W końcu da za wygraną. Mój synek pierwszy raz płakał przez godzinę i myślałam, że serce mi pęknie. Gdyby nie mąż, zmiękłabym. Po godzinie zasnął. Tej samej nocy budził się tak samo często, jak zawsze, ale kiedy podałam mu smoka - usypiał. Teraz, po kilku dniach od wprowadzenia metody, wstajemy ok 8:00. W nocy karmię go raz. Przebudza się częściej, ale po podaniu smoka od razu usypia, nie muszę już lulać go na rękach.

Tak samo jest w dzień. Autorzy książki zalecają, żeby wprowadzić stałe pory posiłków, i ja się do tego zastosowałam. Mój 4-miesięczny synek je teraz ok 8, 12, 16, 20 i raz w nocy. W dzień po śniadaniu, obiedzie i podwieczorku są drzemki (przynajmniej w przedziale wiekowym mojego synka, nie pamiętam, jak jest w innych). Oczywiście niekoniecznie od razu po jedzeniu, może być i godzinę po - ja patrzę, kiedy synek jest zmęczony i wtedy go kładę. I tu sytuacja wygląda tak samo. Kładę go do łóżeczka, całuję, głaszczę po policzku, mówię, że teraz pójdzie spać ze swoim Panem Misiem i wychodzę. Teraz nie zdarza się już, że muszę wejść po raz trzeci. Maks po drugim wejściu usypia.

Piszą też, że jeśli dziecko podczas dziennych drzemek budzi się po ok 30 minutach, to traktujemy to tak, jakby w ogóle nie spało. I zaczynamy od nowa. Jeżeli w ciągu godziny ponownie nie zaśnie, wyciągamy z łóżeczka i nie pozwalamy usnąć do kolejnej drzemki, żeby nie rozregulować jego zegara. Mój synek z tym ma jeszcze problem, bo bardzo często budzi się po pół godzinie i rzeczywiście jest marudny. Ale i tak uważam, że ta metoda jest super. Córeczka mojej przyjaciółki (7,5 m-ca), która do tej pory budziła się w nocy ok 10 razy i trzeba ją było lulać albo dać cyca, teraz śpi od 20:30 prawie do 8 rano. Więc chyba warto :-)
 
Ale tak naprawdę jedyne, co mogę zrobić, to polecić przeczytanie tej książki - jest krótka i napisana w bardzo zachęcający sposób. :-)
 
Nie bardzo wierzę w tą metodę. Po pierwsze twój maluszek ma smoczek a mój wcale nie chcę. Więc jeżeli ty wychodzisz z pokoju i wracasz za jakiś czas to podasz małemu smoka. A mój będzie płakał bez ustanku. Uspokoi się dopiero po wzięciu na ręce. I stałe godziny jedzenia u mnie się nie sprawdzają maluszek zmienia mi je co chwilę. Jeżeli jest stały plan to góra tydz.. A teraz nie próbuję uczyć samodzielnie bo mały jest przeziębiony i ząbkuje. Więc to nie jest zbytnio dobry moment.
 
Masz rację, zarówno ząbkowanie, jak i przeziębienie nie są dobrymi momentami na wprowadzanie jakichkolwiek zmian do życia maluszka. Życzę Ci powodzenia w przyszłości, mam nadzieję, że razem znajdziecie sposób na udany sen :-).
 
reklama
Co do tej metody to słyszałam o niej i nawet próbowaliśmy wielokrotnie niestety z naszym synkiem sie nie udało.Łóżeczko jest w naszym pokoju obok naszego łózka więc maluch czuł nasza bliskość ale sam zaczął zasypiać jak miał około 5 miesiecy niestety nie trwało to długo bo zaczął ząbkować więc przyznaje sie że lulałam go prawie do 8 miesiąca i wtedy powiedziałam sobie dość.Mój synek zacząl zwyczajnie być cieżkawy i trudno mi było nosić go na rękach więc zaczęlam po kąpieli jedzonku zostawiać go w łożeczku a on tam głupial bawił sie póki sam nie zasnąl ze zmęczenia czasem udawaliśmy z meżem że śpimy to wtedy nudziła się jemu samotna zabawa i sam zasypial.u takich maluszków najgorsze jest to że potrafią sie zanosić bo coś im nie pasuje u nas był to duży problem może dlatego tak długo zwlekałam z tym samotnym usypianiem.wiadomo że dziecko trzeba nauczyć gdzie kto śpi ale do tego naprawde trzeba silnej woli.Są rozne dzieci mojej znajomej to od noworodka maluch praktycznie sam zasypiał i tak mu zostało tylko pozazdrościć:)
 
Do góry