reklama
Maz nie mogl przyjechac w te wakacje, wzgledy finansowe, ale mamy nadzieje ze do maja sie wyrobi bo przeciez nawet jeszcze dziecka nie widzial ( live )
Asiu dopiero teraz uswiadamiam sobie jak Ci musialo byc ciezko przechodzic wszystko samotnie (lub raczej prawie samotnie). Dobrze ze wada u Eliasza okazala sie mniej powazna niz poczatkowozakladano no i dobrze, ze poprawil Ci sie humor:
zakupilam 2 szarlotki i pyszne jogurciki, mam nadzieje ze pomoga !;-)
Tak trzymac:-)
Mnie tez czasami wszystko wydaje sie przerastac - zwlaszcza po kilku nieprzespanych nockach jak Julek jest marudny - ale wszystko mija jak reka odjal jak jest przyjemny:-) W dzien nasz panicz prawie nie spi a jak spi to u mnie na kolanach wiec myslac egoistycznie wykorzystuje ten czas (jak i czas karmien) na spokojne przyjemnosci - glownie czytanie (lub tak jak teraz na siedzenie na BB). W sumie Julek potrafi sie soba zajac jak jest najedzony i wyspany i wowczas tez moge zrobic cos innego (majac go na oku) - ale tak jak Mamoot czuje sie winna bo to w sumie jego najlepszy czas - no ale inaczej sie nie da. No i czasem marzy mi sie wychodne albo krotka przerwa ale nie mamy tu nikogo ;-( no i jak nawet maz znajdzie czas aby posiedziec z Julkiem( a pracuje duzo) to jestem szczeze mowiac albo zbyt zmeczona by myslec o wychodnym albo po prostu prozaiczne obowiazki wzywaja i zabieram sie za sprzatanie itp. No ale sumie jakos sie to wszystko kreci bo musi :-)
My mlode mamuski chyba jestesmy obdarowane jakas dodatkowa sila przetrwania;-)
Fusik slodki rozrabiaka z Danielka:-)
Asiu dopiero teraz uswiadamiam sobie jak Ci musialo byc ciezko przechodzic wszystko samotnie (lub raczej prawie samotnie). Dobrze ze wada u Eliasza okazala sie mniej powazna niz poczatkowozakladano no i dobrze, ze poprawil Ci sie humor:
zakupilam 2 szarlotki i pyszne jogurciki, mam nadzieje ze pomoga !;-)
Tak trzymac:-)
Mnie tez czasami wszystko wydaje sie przerastac - zwlaszcza po kilku nieprzespanych nockach jak Julek jest marudny - ale wszystko mija jak reka odjal jak jest przyjemny:-) W dzien nasz panicz prawie nie spi a jak spi to u mnie na kolanach wiec myslac egoistycznie wykorzystuje ten czas (jak i czas karmien) na spokojne przyjemnosci - glownie czytanie (lub tak jak teraz na siedzenie na BB). W sumie Julek potrafi sie soba zajac jak jest najedzony i wyspany i wowczas tez moge zrobic cos innego (majac go na oku) - ale tak jak Mamoot czuje sie winna bo to w sumie jego najlepszy czas - no ale inaczej sie nie da. No i czasem marzy mi sie wychodne albo krotka przerwa ale nie mamy tu nikogo ;-( no i jak nawet maz znajdzie czas aby posiedziec z Julkiem( a pracuje duzo) to jestem szczeze mowiac albo zbyt zmeczona by myslec o wychodnym albo po prostu prozaiczne obowiazki wzywaja i zabieram sie za sprzatanie itp. No ale sumie jakos sie to wszystko kreci bo musi :-)
My mlode mamuski chyba jestesmy obdarowane jakas dodatkowa sila przetrwania;-)

Fusik slodki rozrabiaka z Danielka:-)
sumka
Mama czerwcowa'06 Mama na cały etat :)
Asiu jak będzie ci smutno to pomyśl o mnie ja mam to wszystko razy dwa. Jak jedno grzecznie sie bawi, to drugie coś potrzebuje. I tak wkoło :-) I ja też muszę sie przyznać że robię tak samo i wykorzystuję najfajniejszy czas zabawy Kubiszonka na egoistyczne posiedzenie przed kompem i oczywiście też mnie potem sumienie gryzie. A wogóle to od paru tygodni Kuba ma straszne muchy w nosie i ciągle marudzi i mruczy i prakrycznie całyczas aktywności bez tych początkowych 20 min spokoju muszę go zabawiać albo nosić na rękach.
Więc uszy do góry i dziękować Bogu że nie mamy bliźniaczków lub trojaczków.
I tak jak pisała Patrycja jak nie można czegość zmienić to trzeba to polubić
Więc uszy do góry i dziękować Bogu że nie mamy bliźniaczków lub trojaczków.
I tak jak pisała Patrycja jak nie można czegość zmienić to trzeba to polubić

Albo pięcioraczków z Poznania...
Asiu- jestem pełna podziwu dla Ciebie i zawsze jak zostaję sama na weekend to myslę o tobie i innych samotnych mamach i podziwiam!!! Ja zawsze po takim samotnym weekendzie jestem wymęczona - ale mam rodziców do pomocy i perspektywę że chociaż trochę mąż pomoże jak wróci (trochę bo 17-18 wraca z pracy - więc i tak nie ma za dużo czasu dla Karolka ale zawsze) A poza tym z tym matowaniem i czasem dla siebie u mnie tak samo jak u dziewczyn, a dużo rzeczy robię niestety dopiero około 20-21 - czyli pranie, prasowanie...w dzień - praca albo Karolek albo ewentualnie chwila przed kompem jak się zdarzy że nie mam nic pilnego a mały śpi (on niestety nie za wiele śpi - w domu przypadają najczęściej 2 drzemki po 40 min) Z męzem mamy ostatnio mało czasu dla siebie bo dochodzą jego studia i moja praca w domu (przygotowywanie zajęć) ale pocieszamy się tym że to się kiedyś skończy i będzie lepiej!!!
Asiu- jestem pełna podziwu dla Ciebie i zawsze jak zostaję sama na weekend to myslę o tobie i innych samotnych mamach i podziwiam!!! Ja zawsze po takim samotnym weekendzie jestem wymęczona - ale mam rodziców do pomocy i perspektywę że chociaż trochę mąż pomoże jak wróci (trochę bo 17-18 wraca z pracy - więc i tak nie ma za dużo czasu dla Karolka ale zawsze) A poza tym z tym matowaniem i czasem dla siebie u mnie tak samo jak u dziewczyn, a dużo rzeczy robię niestety dopiero około 20-21 - czyli pranie, prasowanie...w dzień - praca albo Karolek albo ewentualnie chwila przed kompem jak się zdarzy że nie mam nic pilnego a mały śpi (on niestety nie za wiele śpi - w domu przypadają najczęściej 2 drzemki po 40 min) Z męzem mamy ostatnio mało czasu dla siebie bo dochodzą jego studia i moja praca w domu (przygotowywanie zajęć) ale pocieszamy się tym że to się kiedyś skończy i będzie lepiej!!!
Kasia Kucińska
Majowa Czerwcówka '06 :)
Asiu, brak słońca mnie też często tak nastraja- nienawidzę jak zbliża się zima, bo jest zimno i słoneczka mało :-( ale mi pomaga solarium- oczywiście bez przesady :-) tylko teraz jakoś nie mam kiedy, ostatnio byłam dzień przed powrotem do pracy- miałam mega doła, wyszłam z nieco mniejszym:-)
Ja jeszcze nie przystosowałam się do nowej sytuacji, wróciłam do pracy 26.10. Martusia źle to znosi, i coraz poważniej myślimy o wychowawczym. Ja wstaję do pracy o 4.30
w poniedziałki i środy,o 5.30 w pozostałe dni, tylko w niedzielę luksusik- o 6.30- wtedy jak wychodzę do pracy to Martusia nie śpi i nie mogę się od niej odkleić i spóźniam się kilka minut
Pracuję do 13.30, i lecę dosłownie z językiem na brodzie do domu, z mężem mijamy się praktycznie w drzwiach- zdąży mi powiedzieć kiedy Martusia spała, kiedy i co jadła- i zaraz wychodzi do pracy- on pracuje od 15 do 23, na szczęście ma blisko. Jak ma dzień wolny to ja pracuję do 15. Niestety oboje mamy taką pracę, że pracujemy również w weekendy, więc rzadko się zdarza, że oboje mamy wolne tego samego dnia :-( Mąż teraz pisze pracę magisterską- co w obecnych warunkach jest wysoce utrudnione, tym bardziej, że Martusia jest teraz nieprzewidywalna- od mojego powrotu do pracy wszystkie schemaciki, które wypracowaliśmy, rozsypały się jak domek z kart, je i śpi bardzo różnie, często marudzi, i jak do końca miesiąca nic się nie zacznie zmieniać ku lepszemu, mąż idzie na wychowawczy. Jak już Sylwek wreszcie skończy studia, będzie szukał normalnej pracy, mamy też nadzieję, że na początku roku znajdzie się dla Martusi miejsce w żłobku. Wtedy ja wezmę się za swoją pracę magisterską, i jak już się obronię a w mojej pracy nie będę miała szans na rozwój, to też będę szukać czegoś innego. Tak więc mam nadzieję, że za rok będziemy już wreszcie żyć jak normalni ludzie :-)
Powiem Wam szczerze, że męczy mnie ta sytuacja trochę- nie widzimy się prawie, Martusi jest ciężko i to mnie martwi najbardziej, do tego na nic nie mam czasu na nic- bo jak Martusia pójdzie spać, to jestem już tak zmęczona po całym dniu, że też najchętniej poszłabym spać, a tu trzeba posprzątać, poprasować, itp. i potem znów pobudka o nieludzkiej porze. Ale mam nadzieję, że niedługo przyzwyczaimy się wszyscy do tego i jakoś uda nam się lepiej zorganizować :-)
I nie ma kto nam pomóc- moja mama mieszka 100 km od nas, rodzice męża 100 km w drugą stronę, więc musimy sobie radzić sami... ale co tam, damy radę!!!!
ale się rozpisałam...
Ja jeszcze nie przystosowałam się do nowej sytuacji, wróciłam do pracy 26.10. Martusia źle to znosi, i coraz poważniej myślimy o wychowawczym. Ja wstaję do pracy o 4.30


Powiem Wam szczerze, że męczy mnie ta sytuacja trochę- nie widzimy się prawie, Martusi jest ciężko i to mnie martwi najbardziej, do tego na nic nie mam czasu na nic- bo jak Martusia pójdzie spać, to jestem już tak zmęczona po całym dniu, że też najchętniej poszłabym spać, a tu trzeba posprzątać, poprasować, itp. i potem znów pobudka o nieludzkiej porze. Ale mam nadzieję, że niedługo przyzwyczaimy się wszyscy do tego i jakoś uda nam się lepiej zorganizować :-)
I nie ma kto nam pomóc- moja mama mieszka 100 km od nas, rodzice męża 100 km w drugą stronę, więc musimy sobie radzić sami... ale co tam, damy radę!!!!
ale się rozpisałam...
ell
Mama czerwcowa'06 Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 23 Listopad 2005
- Postów
- 3 515
oj dziewczyny Kasiu, Asiu łatwo to Wam nie jest, ale za to dzieciaczki będą na pewno z Was kiedyś dumne! W porównaniu do was to ja mam super, fakt mała pojdzie do zlobka, bo pracujemy z mężem w zasadzie w tych samych godzinach- ale za to wieczory i weekendy mamy dla siebie, dla całej trójki wspolne.
kajka
funkcjonujaca bez snu...
DZIEWCZYNY JESTEM PEŁNA PODZIWU,PRZECIEZ PRZY DZIECKU JEST TYLE DO ROBOTY,A WY JUZ MUSIAŁYSCIE ISC DO PRACY.ALE CO ZROBIC TAK TO W POLSCE JEST.JA MIAŁAM TAKA SAMA SYTUACJE JAK URODZIŁAM PIERWSZE DZIECKO,BYŁO TO 8 LAT TEMU I NIESTETY TEZ MUSIAŁAM ZARAZ PO MACIEZYŃSKIM ISC DO PRACY.A TERAZ TO CHYBA TROCHE EGOISTYCZNIE DO TEGO PODCHODZE,BO NIE MUSZE IŚC DO PRACY,MOGE SIE CIESZYC SIEDZENIEM Z MAXIKIEM W DOMCIU,PATRZEC JAK SIE ROZWIJA,A JEDNAK CZESTO MYSLE ,ŻE BRAK MI CZASU NA TO ,A TO NA TAMTO.AZ MI WSTYD ZAMIAST CIESZYC SIE Z TEGO ,I DZIĘKOWAĆ BOGU ŻE TAK JEST
TO JESZCZE MARUDZE.MUSZĘ TO KONIECZNIE ZMIENIC .WIELCE MNIE UŚWIADOMIŁYŚCIE.DZIĘKI.


Kasiu k - to może będzie już dwóch tatusiów na wychowawczym ... mój mąż się śmieje że jako rodzynek naleza mu się jakieś przywileje ( ja mu dam przywileje - do garów
)
Ale tak sobie jeszcze myśle że i tak mamy dobrze.. pomyślmy o naszych mamach, które też musiały wracać do pracy a tu pieluchy tylko tetrowe, niekiedy brak pralki, w telewizji 3 programy... zero rozrywek .. oszalałabym

Ale tak sobie jeszcze myśle że i tak mamy dobrze.. pomyślmy o naszych mamach, które też musiały wracać do pracy a tu pieluchy tylko tetrowe, niekiedy brak pralki, w telewizji 3 programy... zero rozrywek .. oszalałabym
Kasia Kucińska
Majowa Czerwcówka '06 :)
Fusik
nawt nie chcę myśleć co by było, gdybym musiała jeszcze prać ręcznie pieluchy tetrowe...
Oczywiście wolałabym ja pójść na wychowawczy, a męża do pracy wysłać :-) jeśli któreś z nas w ogóle będzie musiało go wziąć. Ja w mojej pracy mam szansę coś osiągnąć- będą otwierane kolejne sklepy (Fusik, znasz sklep Tchibo w Manufakturze?) więc mam jakieś perspektywy, natomiast mąż stoi w miejscu- kierownikiem może zostać tylko wtedy, gdy jakiś kierownik odejdzie- a na to można czekać latami... dlatego doszliśmy do wniosku, że ja będę walczyła o awans, a mąż w razie czego będzie siedział w domku, bo i tak zamierza zmienić pracę.

Oczywiście wolałabym ja pójść na wychowawczy, a męża do pracy wysłać :-) jeśli któreś z nas w ogóle będzie musiało go wziąć. Ja w mojej pracy mam szansę coś osiągnąć- będą otwierane kolejne sklepy (Fusik, znasz sklep Tchibo w Manufakturze?) więc mam jakieś perspektywy, natomiast mąż stoi w miejscu- kierownikiem może zostać tylko wtedy, gdy jakiś kierownik odejdzie- a na to można czekać latami... dlatego doszliśmy do wniosku, że ja będę walczyła o awans, a mąż w razie czego będzie siedział w domku, bo i tak zamierza zmienić pracę.
reklama
Zanam :-) nawet kupiłam tam 2 kawy smakowe które niestety ale teraz leżą i czekają gości bo sama nie mogę pić(Fusik, znasz sklep Tchibo w Manufakturze?) .

Podziel się: