Uważasz, że akceptujesz swoje dziecko? Czy na pewno?

Uważasz, że akceptujesz swoje dziecko? Czy na pewno?

Jak to jest? Z jednej strony tak bardzo kochamy nasze dzieci, a z drugiej mamy im tyle do zarzucenia. Czy rzeczywiście z ręką na sercu możesz powiedzieć: Tak, w pełni akceptuję to, jakie jest moje dziecko! 

Kiedy dziecko przychodzi na świat, rodzą się wraz z nim nasze marzenia. Żeby było zdrowe, mądre, pewne siebie, odważne, odnosiło sukcesy i stało się naszą dumą.

Każdego dnia budzimy się z misją bycia świetnymi rodzicami i wkładamy w to całych siebie. Tymczasem rzeczywistość bywa przewrotna. Nagle okazuje się, że mądrość dziecka pozwala mu nas zawstydzać, a odwaga i determinacja - komunikować wprost, co mu się nie podoba. 

Nie słucha, ma własne zdanie i (o zgrozo) jest ono inne niż nasze. Naprawdę bywają chwile, kiedy można mieć dosyć i nie lubić własnego dziecka. Tymczasem w takich momentach ono potrzebuje nas najbardziej. 

Istnieje wiele rzeczy, które możesz wybrać jako rodzic. Możesz wybrać imię dla swojego dziecka, ubrania, zajęcia, sposób na spędzanie wolnego czasu i co dostanie na obiad. Jednak (no niestety) istnieje również wiele rzeczy, których nie możemy narzucić.  Nie wybierzesz, z kim twoje dziecko będzie chciało się przyjaźnić, jakie zajęcia pokocha, co będzie lubiło jeść i co tak naprawdę myśli na twój temat.  

Nie mamy możliwości wyboru osobowości naszego dziecka, jego myśli i uczuć. To bywa frustrujące i czasem trudno uwierzyć, że nasz wpływ może być tak niewielki.

Oczywiście dziecko ma twoje geny, ba! ma również niektóre cechy, a czasem podobne zachowania, ale… jest całkowicie wyjątkową i odrębną jednostką. Jeśli to zaakceptujesz, to podarujesz mu największy dar - wolność bycia sobą. 

reklama

Twoje dziecko nie potrzebuje naprawy 

Nie jest zepsute, tylko ma własną osobowość, swój wyjątkowy kod DNA. Nie musisz zmieniać introwertyka, w duszę towarzystwa, małego melancholika w sangwinika, czy wymagać, żeby dziecko, które wspaniale odnajduje się w grupie, jako jej część, musiało jej przewodzić. 

Twoim zadaniem nie jest ulepszanie dziecka. Twoim zadaniem jest danie mu swojej miłość i akceptacji, które pozwolą mu odnaleźć swoją, własną drogę.

A kiedy piszę: własną drogę, to mam na myśli również wszystkie przeszkody i zakręty, które się pojawią. Chwile wahania, frustracji, niepowodzenia. Wszystkie są potrzebne. 

Ucz dziecko, że porażki są po prostu częścią życia. Sygnałem, że coś można zrobić inaczej. Dlatego tak ważna jest bezwarunkowa akceptacja. To ona pomoże mu wstać, podjąć wysiłek i kolejne próby, żeby osiągnąć cel.

Oczywiście, że nasze doświadczenia i wiedza mogłaby (teoretycznie) uchronić dziecko przed popełnianiem błędów, ale tak samo jak my kiedyś, ono też potrzebuje zbudować własną wizję świata. 

A teraz pomyśl, jak się czujesz wiedząc, że twoją rolą nie jest pokazanie dziecku, jak ma uniknąć wszelkich upadków tylko stanie obok, dawanie wsparcia i trzymanie kciuków? 

Co się dzieje, kiedy nie musisz podejmować wszystkich decyzji, robić wykładów i frustrować się, że ktoś działa we własnym stylu? 

Jak to jest zauważyć, że koło ciebie wzrasta osoba, która potrafi znaleźć własne rozwiązania, podejmuje samodzielne decyzje i mierzy się z ich konsekwencjami? Czy właśnie nie tego pragniesz dla dziecka? 


Moje dzieci są już prawie dorosłymi ludźmi. Kilka lat temu, zdałam sobie sprawę, że jedyne co mogę zrobić to zaakceptować ich wybory i mocno trzymać kciuki. Wiem jednak, jak trudno się powstrzymać przed chronieniem czy moralizatorstwem. Czasem naprawdę muszę się ugryźć w język, czasami mi się nie udaje. Ważne, że rozmawiamy, a najważniejsze, że szanujemy się, lubimy i... akceptujemy.

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: