mnie też nie dziwi, że tylko
papki dla półroczniaka, bo ja w ogóle pierwsze nie-mleko podawalam dzieciaczkom dopiero jak skońćzyły pół roczku, i to nawet nie były papki, tylko wręcz gładki krem
potem gniecione widelcem, normalne zupy to chyba najwczesniej ok 1,5 roku....
kilolek - ja bym dziecku nie dała do ćwiczenia skórki od chleba, bo to przecież jest gluten!!!
ja na
kranówie nie gotuję nawet nam dorosłym
używam daru naatury, pan mi przynosi wielkie butle na moje trzecie piętro
choć niestety wiem, że w restauracjach pewnie mi dają chlorowaną kranówę
co do
butelek - jeśli chodzi o dopajanie - do pół roczku nigdy nie dopajałam. TYLKO mleko. Ono zapewnia wszystko :-)A w ogóle karmiłam 2 lata, przy czym ostatnie półtora pracowałam, więc w ciąggu dnia ściągałam mleko, któe później było podawane przez nianię.
Nosiłąm ze sobą do pracy lodówkę przenośną, chłodziłąm w niej ściągane trzy razy mleczko - więc potrzebowałąm 3 butelek 215 (bo mleko odciągałąm tylko do butelki wyparzonej w domu i każdą porcję do oddzielnej butelki, a mleka mialam sporo). W domu to mleko porcjowałam po 250 ml i mroziłam w woreczkach :-) jak ustala mi laktacja, to córcia jadła moje mleko jeszcze przez dwa miesiące
czyli 3 butelki do pracy i jedna do karmienia, razem cztery.
A na początku miałam jedną, kupioną w komplecie z laktatorem, i nie używałam jej, bo nie miałam do czego :-)