juz jestem w domku i widze, ze tu setki stron w miedzyczasie powstaly
moja mala kluska spi ;D mi sie troche ciezko siada hehe
ale nie ma to jak byc w domu
a co do porodu, to o wieczorem obejrzelismy film "Przerazacze" ;D i potem jakos po 22 zaczely mi sie skurcze i cos mi mowilo, ze TO JEST TO, bo to tam zadne bole na okres nie byly i zanim wyjechalismy do szpitala niezle sie rozkrecily(jechalismy taksowka jak na filmach
), bo przy pierwszym badaniu mialam juz rozwarcie prawie 4cm, a potem skurcze byly coraz mniej fajne, a rozwarcie coraz wieksze, do 2 mialam juz 9cm, potem nastapil maly przestoj na godzinke, nikt nie wie czemu, pewnie stracha zlapalam przed parciem
Jakos kolo 3 zaczelam przec, ale bylam zmeczona i mialam dosyc wiec ciezko szlo i tak jakos lekarz mowil, ze jeszcze troche to zrobimy operacje, ale tetno dziecka idealne (maly trwardziel zachowywal sie jakby nic sie nie dzialo ;D ) i mam jeszcze troche sie postarac...zrobil mi miejscowe znieczulenie tam gdzie najbardziej bolalo przy parciu i wtedy sie rozkrecilam
i jak zaczelam przec to moze w 20minut maly byl na swiecie
a najlepsze bylo jak mi powiedzieli, ze Olafek juz troche wyszedl i moge dotknac miedzy nogami, a tam.....jajca mojego synusia wystawaly
no a jak mi go polozyli na brzuch, to tego sie nie da opisac, nie ma wiekszego szczescia niz taka mala ciepla i mokra kluska w ramionach, na ktora patrzy sie potem i patrzy i KOCHA z calego serca
nie ma najmniejszej przesady w tym, ze w momencie jak sie juz ma maluszka, to caly ten porod sie nie liczy!