Do miesiąca z Olą też tak było. Potem zasypiała na rękach. Gdy nauczyła się zasypiać na rękach, a nie przy cycu, zaczęłam ją odkładać na kanapę na poduszkę. I robiłam to coraz wcześniej, tzn. coraz krócej po zaśnięciu. Ostatecznie zaczęłam ją odkładać jak zobaczyłam oznaki zmęczenia, a nie nosiłam jej już. To było mniej więcej, jak skończyła 2,5 miesiąca i nauczyła się ssać kciuka. Jak zaczęła zasypiać na poduszce bez problemu, to przeprowadziłam ją do lóżeczka. I chyba jej się spodobało, bo nawet sama zrezygnowała z wieczornego rytuału zasypiania w objęciach i przy piersi, a domagała się odkładania do lóżeczka (aż głupio się przyznać, ale brakowało mi tych wieczornych przytulanek - dzidzioł przestał mnie potrzebować). A od poniedziałku nagle zmiana. Płacze, wrzaski już na widok lóżeczka. Na rękach też źle - pręży się, próbuje siadać. Przy piersi też niedobrze... Jedynie na spacerach spokojnie zasypia, ale to przecież błędne koło. Robi się coraz zimniej i skończą się 5ciogodzinne spacerki... Kurcze, mam nadzieję, że jej to przejdzie. Tak mi żal kruszynki - widzę, że chce spać, a nie może zasnąć. I to nawet wieczorem po kąpieli... Nie wiem, co robić...