Pochwała… małżeńskiego konfliktu

Pochwała… małżeńskiego konfliktu

Czasem macie się serdecznie dość, i to wzajemnie. Irytujecie się z lekka, ale i doprowadzając się do szewskiej pasji. Nie raz dochodzi do strategicznych tarć, ale bywa, że i szybkiej – nierzadko ostrej – wymiany zdania. To naturalne, że bycie z kimś - mieszkanie pod jednym dachem, spanie w jednym łóżku, pchanie jednego życiowego wózka, naraża na spięcia i sytuacje kryzysowe. Na szczęście – na pewno reguluje to jakieś psychologiczne prawo - zazwyczaj po burzy wychodzi słońce. I znów jest miło – naturalnie do czasu.

Wasze początki były romantyczne, piękne, niczym kadry z nastrojowego filmu - nikt jednak nie mówił, że tak będzie zawsze. Kiedy po latach zdjęliście różowe okulary, opadły emocje, a hormony przestały wariować, nastała codzienność. I zmieniło się – choć naturalnie nie z dnia na dzień – wszystko: i świat, i wyzwania, i wy sami. To oczywiste, wszak nic nie jest nam dane na zawsze, a jedyną stałą w życiu jest… sama zmiana. Konsekwencją takiego biegu rzeczy są, między innymi, małżeńskie konflikty.

Pochwała małżeńskiej sprzeczki

Bycie razem na co dzień, na dobre i złe, to wyzwanie i – cóż - ciągła praca (co wcale nie oznacza, że życie we dwoje musi przypominać permanentne działania na linii frontu). Nikt nie mówił, że będzie lekko. Pocieszające jest stanowisko psychologów, którzy twierdzą, że konflikty i tarcia są zdrowe. O wiele gorszy jest sielski constans, w którym spory nie istnieją - szczęśliwość takiej sytuacji jest najczęściej pozorna. Unikanie kłótni jest niczym zamiatanie śmieci pod dywan. Tłumione emocje z czasem obrastają w żal, frustrację i inne nieprzyjemne emocje, by kiedyś wybuchnąć – z niszczycielską siłą wulkanu.

reklama

Konflikt w związku jest zjawiskiem normalnym i pozytywnym -  może być niezwykle cenną lekcją dla obydwóch stron. Najważniejsze jest, by umieć go konstruktywnie rozwiązywać - owocem burzy powinno być wspólne stanowisko, czyli kompromis, który zadowoli obydwie strony, i przełoży się na bardziej satysfakcjonujące wspólne życie.

Gdzie najczęściej tkwi źródło konfliktu?

  • Życiowe zakręty i dołki, czyli sytuacje trudne. Naukowcy twierdzą, że są one prawdziwym testem dla związku. Największe z nich to: pojawienie się dziecka, kłopoty finansowe i utrata pracy. Stres, obawa o finał, rozczarowanie - tak, to niebezpieczny ładunek.

  • Nierealne pragnienia, czyli wygórowane ambicje, myślenie życzeniowe,  jednym słowem nie liczenie się z rzeczywistością. Zdarza, że zarówno w stosunku do siebie, jak i najbliższych, zawyżamy poprzeczkę, nie liczymy się ani z faktami, ani indywidualnymi potrzebami i możliwościami. Najważniejszy zdaje się być wewnętrzny głos, który mówi: ja chcę. Paradoksalnie najczęściej o swoich pragnieniach nie informujemy tych, od których oczekujemy zmiany bądź inwencji. W myśl „jak kocha, to się domyśli”.

  • Koncentrowanie się na swoich potrzebach i nie dostrzeganie potrzeb współmałżonka. Sytuacja prozaiczna, pierwsza z brzegu: marzysz o wysprzątanym, lśniącym czystością domu – nie rozstajesz się ze ściereczką i mopem. Denerwuje cię jednocześnie mąż, który lekceważy cię i ma zbyt luźne podejście do życia. No bo czym innym wytłumaczyć fakt, że nie przeszkadza mu stos papierzysk na biurku i kurz na telewizorze?

  • Forsowanie swojego stanowiska i uznawanie go za jedynie słuszne. Często zapominamy, że partner ma odmienny bagaż doświadczeń życiowych, w związku z czym, w wielu kwestiach, ma także inne poglądy (które powinnyśmy szanować).

  • Podejmowanie decyzji, bez uwzględniania stanowiska partnera. Wspólne decyzje (zarówno „polityczne”, związane z podziałem ról, jak i te „wykonawcze” dotyczące ich realizowania na co dzień), powinny być kompromisem, dziełem ustępstw obu stron - a tak bywa nie zawsze.

Małżeńska terapia domowa, czyli jak na co dzień budować lepsze jutro:)

reklama

  • Kluczem do rozwiązania spornej kwestii powinna być otwarcie się na partnera i jego punkt widzenia. Postaraj się zrozumieć powody, motywacje – wziąć je pod uwagę, uszanować. Choć na chwilę zmień optykę – na jego. Wszak tworzycie życiowy tandem.

  • Rozmawiajcie o oczekiwaniach, jakie macie względem małżeństwa i… siebie. Szczera rozmowa to bezcenne, bardzo kreatywne narzędzie. Każdy mniej więcej wie, jak powinno wyglądać jego małżeńska codzienność i partner DLA NIEGO idealny. Czasem tylko zapominamy to wyartykułować (co nie przeszkadza nam oczekiwać – a niech się domyśla, patrz „Źródło konfliktów”).

  • Nie oczekuj radykalnych zmian - charakteru, usposobienia czy przekonań, w imię idei „jak kocha, to się zmieni”. Życie razem to docieranie się, a nie tresura i układanie kogoś „pod siebie”. Zawsze pomyśl, jak trudno byłoby zmienić się tobie…

  • W sytuacjach kryzysowych obydwoje starajcie zachować się trzeźwość umysłu, by jasno ocenić sytuację. Gniew nie jest najlepszym doradcą. Czasem warto nic nie powiedzieć i pooddychać, niż bez sensu zranić.

  • Naiwnością jest twierdzić, że istnieje ktoś taki, jak partner bez wad - te po prostu ma każdy (ty też), warto o tym pamiętać. Inna sprawa – to, co dla ciebie jest straszną wadą, dla kogoś może być interesująca cechą bądź nieszkodliwą przywarą. Ważne, by wady, jakie ma partner, były dla drugiej strony akceptowalne…

  • Staraj się nazywać, rozumieć potrzeby i pobudki bliskich. Nie zapomnij o wsłuchiwaniu się w siebie. Samowiedza bardzo pomaga - mów szczerze i otwarcie o uczuciach emocjach, o tym, co cię cieszy, ale i co boli.

  • Ważne jest, by tworzyć team i być dla siebie wsparciem w wypełnianiu ważnych obowiązków, tych związanych z tworzeniem i funkcjonowanie rodziny. Jeśli to ty jesteś organizatorką waszego życia, nie czekaj, aż mąż domyśli się, co powinien zrobić i w czym ci pomóc. Czasem najlepsze są najprostsze rozwiązania – po prostu mów, czego, i w jakim zakresie, oczekujesz. Najlepiej byłoby, gdybyście ustalili – a właściwie ustalali na bieżąco - w jaki sposób będziecie się wspierać w tworzeniu domu.

  • Starajcie się zawsze z konfliktu wyjść zwycięsko jako związek. Nie boksujcie się, nie szukajcie winnych, nie oskarżajcie i nie licytujcie, jednym słowem nie pracujcie na sukces solowy. Waszym celem nadrzędnym powinno być wypracowywanie kompromisu - to wielka wygrana i zwycięstwo dla waszej drużyny.

  • Bądźcie dla siebie przyjaciółmi – wspierajcie się na co dzień, nie tylko na życiowym zakręcie. Warto się czasem zatrzymać, przytulić, zmierzwić włosy, no i podać pomocne ramię – nawet największemu macho.

  • Spędzajcie razem czas, także tylko we dwoje. Rozmawiajcie o teraźniejszości – to scala i kreuje waszą wspólną rzeczywistość, ale także wspominajcie i planujcie. Pielęgnujcie intymność i bliskość. I pamiętajcie, że w związku ważna jest miłość, ale i… wzajemna sympatia.  

Monika Zalewska-Biełło

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: