5 zachowań rodziców, które krytykowałam zanim miałam dzieci

5 zachowań rodziców, które krytykowałam zanim miałam dzieci

Dopóki nie miałam dziecka byłam ekspertką od wychowania i największym krytykiem rodziców. Tak to ja - ambitna pracowniczka korporacji, zawsze zorganizowana i pewna, że rzeczywistość dostosuje się do moich potrzeb, a jeśli nie to ja ją dostosuję.

Oto 5 rzeczy, które uważałam za  “samo zło”

Matki, które nie karmią piersią.
Karmienie piersią jest przecież totalnie naturalną czynnością i tylko wyrodne matki z niego rezygnują. Po porodzie okazało się, że wcale nie jest tak prosto. Przystawianie sprawiało ból, przeszłam zapalenie piersi, ale dzięki pomocy położnej się nie poddałam. Poznałam dziewczyny, które musiały zrezygnować z karmienia z powodów zdrowotnych i takie, którym nikt nie pomógł . Teraz wiem, że oceniać jest łatwo, a życie pisze swoje scenariusze!

Rodzice, których dzieci sikają w miejscach publicznych.
Przecież to totalnie obrzydliwe i jak im nie wstyd. Tak myślałam nawet, kiedy już zostałam mamą. Do czasu… Są sytuacje, kiedy jedyną możliwością jest chwycenie malucha i wysadzenie pod krzaczkiem, a czasem nawet i bez krzaczka. Nadal takie momenty są dla mnie dosyć trudne, ale jak mus to mus.

Rodzice, którzy zmieniają pieluchy w miejscach publicznych.
Czy oni nigdy nie słyszeli o toaletach dla rodzin? Jak można przewijać dziecko na ławce, czy na krzesełku na lotnisku?  To przecież jakaś dzicz! Zmieniłam zdanie, kiedy po przebiegnięciu chyba hektara przez lotniskową halę stanęłam przed drzwiami do pokoju dla matki z dzieckiem, na których widniał napis “Przepraszamy chwilowo nieczynne”.

Rodzice, którzy negocjują.
“ Czy masz ochotę na kurczaka, czy na mielonego?” Podczas imprez rodzinnych takie pytania podnosiły mi ciśnienie. Miałam ochotę krzyknąć do kuzynki ”To ty jesteś matką! Ty decydujesz, co ma jeść twoje dziecko, a ono ma się dopasować!” Teraz wiem, że…dzieci lubią wybór i to jest ok!

Matki, które zabierają swoje dzieci do sklepów.  
Te wszystkie matki łażące po centrach handlowych z wózkami. Jakiś koszmar.  Te dzieci biegające, ściągające z półek rzeczy, albo drące się na pół sklepu , bo usłyszały “nie”! I chociaż nadal mi przeszkadza, że niektórzy rodzice  pozwalają swoim dzieciom na bieganie między półkami  i dotykanie cudzych zakupów, to jestem bardziej wyrozumiała. Już wiem, że są momenty, kiedy po prostu musisz iść do sklepu, a nie masz czego zrobić z dzieckiem Więcej- wiem, że czasem dla zdrowia psychicznego masz ochotę przejść się do galerii handlowej pooglądać wystawy, niż siedzieć kolejny tydzień  domu, bo za oknem listopad i paskudna pogoda.

Pojawienie się dzieci zmieniło moją perspektywę, chociaż… Nadal nie lubię zachowania mamy Meli, która pozwala swojej córce wyrywać dzieciom i zabawki w piaskownicy (podobno taka przebojowa po tatusiu- aż strach się bać). Tata Piotrusia, który napycha 2-letniego synka  chipsami i daje pić colę też jakoś źle na mnie działa. To są jednak pojedyncze przypadki. Za to doceniłam swoją mamę i różne dzieciate przyjaciółki. Dużo rzadziej oceniam innych ludzi.

reklama

Za kilka miesięcy wracam do korporacji. W moim dziale będę jedyną mamą. Czy ktoś mnie tam zrozumie?

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: