To zdanie mnie wkurzyło! Jak złość pozwoliła mi się pozbierać po rozstaniu

To zdanie mnie wkurzyło! Jak złość pozwoliła mi się pozbierać po rozstaniu

Święta zawsze były dla mnie i mojego męża bardzo szczególnym momentem. Przedostatnie również.  26.12 mijała piętnasta rocznica naszego ślubu.

Co roku dbaliśmy żeby ten dzień był wyjątkowy, dlatego wszelkie wizyty odbywaliśmy w Wigilię i Pierwszy Dzień Świąt. Wieczór był cudowny, noc jeszcze lepsza a poranek…

Siedziałam w kuchni popijając kawę i z uśmiechem wspominając wieczór. Przyszedł mój ukochany i powiedział, że musimy koniecznie porozmawiać. Jasne, czemu nie. Uśmiechnęłam się. To był ostatni pogodny moment przez najbliższe kilka miesięcy.

Mąż mi zakomunikował, że się wyprowadza, że owszem mnie szanuje i na swój sposób kocha, ale uważa, że nasze małżeństwo się wypaliło. Prawdziwa miłość czekała na niego po drugiej stronie miasta, niesamowicie inteligentna, pociągająca, potrzebująca wsparcia i opieki (podobno ja byłam zbyt niezależna) oraz dużo młodsza. Powiedział, że nie chciał mi rujnować Świąt, ale nie wyobraża sobie, że Sylwestra nie spędzi z ukochaną, która dzwoni i mówi, jak tęskni i jak czuje się samotna.

Sytuacja wydała mi się tak absurdalna, że zaczęłam się śmiać. Mąż się obraził i stwierdził, że nie rozumie mojego rozbawienia, bo dla niego to była ogromnie trudna decyzja. Spytałam w takim razie, dlaczego wczoraj  wieczorem był tak namiętny, jeśli nasz związek jest w rozsypce. Usłyszałam, że pomyślał, że mam już tyle lat i w dodatku mamy dziecko, że to może być ostatni dobry seks w moim życiu. (Miałam 41 lat). Po tym poprosiłam żeby się spakował i wyprowadził, a ja pojechałam z dzieckiem na kilka dni do rodziców.

Nie będę opisywała tych dni i tygodni pełnych rozpaczy i niedowierzania. Miałam w sobie strasznie dużo żalu, ale jeszcze więcej złości i nieoczekiwanie ta złość stała się moim sprzymierzeńcem i może to, że nie dałam temu……. zabić w sobie poczucia wartości.  

Żałobę przeżywałam przez 6 miesięcy. Później zaczęłam krok po kroku odbudowywać mój świat i spotykać się z ludźmi. Po 10 miesiącach czułam się już w miarę pewnie, myślę, że propozycje randek też miały znaczenie.
Po półtora roku mój mąż (byliśmy w separacji) zaproponował żebyśmy się zeszli, bo “miłość z drugiego końca miasta” okazała się inna niż się zapowiadała.  

W tym roku spędzimy razem część Świąt. Czasem się z nim nawet umawiam, ale nie tylko z nim. Mam 43 lata. Jestem samodzielną, zadowoloną z życia osobą, dużo silniejszą niż zawsze myślałam. Nadal uważam, że miałam 15 lat wspaniałego związku. Czy pozwolę wrócić mężowi? Nie mam pojęcia. Na razie daję sobie czas, bo nauczyłam się cenić sama siebie.

To opowieść, która niesie nadzieję i dlatego dzielę się nią z wami przed Świętami. Święta są czasem, kiedy związki często przechodzą kryzys. Czasem wszystko kończy się szczęśliwie, czasem nie. Początkowo myślałam, że poniosłam największą klęskę w moim życiu, ale …na szczęście się myliłam.

Dobrych Świąt i bardzo dziękuję moim przyjaciółkom za wsparcie i Rodzicom, że zbudowali we mnie poczucie wartości.
Magda

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: